Zdaniem Krzysztofa Wyszkowskiego, szykanowanie dziennikarzy Telewizji Republika przez funkcjonariuszy rządu 13 grudnia nosi znamiona „niesłychanej agresji wobec opinii publicznej”. - Ci ludzie, którzy nie myślą, tak jak nakazuje Tusk, są jakby wyjęci spod prawa. Ja jestem przekonany, że to już jest taki czas, w którym należy bardzo ostro protestować. Myślę, że to jest czas na bardzo ostre działania – stwierdził w komentarzu dla Niezalezalezna.pl były działacz opozycji antykomunistycznej. Jak dodał, „dalsze pozwalanie tym ludziom na demolowanie, niszczenie Polski i spychanie jej w przepaść na miarę rozbiorów nie może mieć miejsca”.
Problemy dziennikarzy Telewizji Republika z dostępem do udziału w wydarzeniach medialnych organizowanych przez administrację rządową zaczęły się wkrótce po zaprzysiężeniu gabinetu Donalda Tuska. 22 stycznia br. dziennikarz i operator Telewizji Republika nie zostali wpuszczeni na konferencję prasową organizowaną w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a tydzień później przedstawicielom stacji stwarzano problemy z wejściem na przywitanie delegacji z udziałem Europejskiej Prokurator Generalnej Laury Codruty Kovesi przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
W sprawie interweniował m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, który odnosząc się do zarzutów formułowanych przez Sienkiewicza o rzekome łamanie prawa przez stację, podkreślił, że „żaden przepis prawa nie przyznaje organom administracji rządowej, w tym MKiDN, kompetencji do oceny działalności i ewentualnego stosowania sankcji wobec nadawców, a kompetencję tę ma jedynie przewodniczący KRRiT”. - Niedopuszczenie do udziału w konferencji prasowej uniemożliwiło dziennikarzom zadanie pytań w sprawach istotnych z punktu widzenia opinii publicznej, dlatego może zostać uznane za naruszenie wolności wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji wyrażonej w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP – stwierdził Marcin Wiącek.
- Wyłączenie możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy określonej stacji telewizyjnej stanowi bowiem ograniczenie swobody debaty publicznej i ingeruje w wartość konstytucyjną, jaką stanowi pluralizm mediów
- dodał Rzecznik Praw Obywatelskich, komentując obie wspomniane sytuacje.
Mimo tego nadzorowana przez Adama Bodnara prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie niewpuszczenia dziennikarzy Telewizji Republika na konferencję w MKiDN, uznając, że był to jedynie jednorazowy incydent.
Co ciekawe, ten sam Adam Bodnar, pod kierunkiem którego urzędnicy ministerstwa sprawiedliwości mieli utrudniać relacjonowanie dziennikarzom „Republiki” bieżących wydarzeń w resorcie, kiedy sam pełnił funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich interweniował w podobnej sprawie w styczniu 2020 roku, po tym, jak TVP odmówiła akredytacji fotoreporterom „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Podhalańskiego” na tzw. „Sylwestra Marzeń” w Zakopanem.
Bodnar stwierdził wówczas, że „odmowa akredytacji mogła mieć na celu tłumienie krytyki prasowej, co jest karalne”, a utrudnianie krytyki prasowej „polega m.in. na selekcjonowaniu dostępu dziennikarzy do wydarzeń”. Takie działania, zdaniem Bodnara „mogą ograniczać wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji dla obywateli, która jest fundamentem demokratycznego państwa”.
Do kolejnej sytuacji, wskazującej jednoznacznie na próbę kneblowania „Republiki” doszło dzisiaj, podczas odprawy z dowództwem służb mundurowych w Dubiczach Cerkiewnych, po której odbyła się konferencja prasowa premiera Donalda Tuska, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz ministra spraw wewnętrznych Tomasza Siemoniaka. Jak przekazał reporter stacji Michał Jelonek, „dla drugiej największej stacji informacyjnej dziwnym trafem nie starczyło miejsca”, a do środka weszły jedynie ekipy „kartelu medialnego - TVN, Polsat i neo TVP”.
Legenda antykomunistycznej opozycji, ale także publicysta prasy podziemnej, a później „Tygodnika Solidarność” Krzysztof Wyszkowski przyznał w rozmowie z Niezalezna.pl, że działania administracji rządowej zmierzające do eliminowania Telewizji Republika z udziału w wydarzeniach medialnych są „nie tylko łamaniem prawa, ale także obyczaju”. – Z drugiej strony, skoro Tusk i jego ludzie nie uznają prezydenta, Trybunału Konstytucyjnego, polskiego systemu prawnego, to trzeba powiedzieć, że traktują Polskę i Polaków, jak niewolników, w stosunku do których są zwolnieni z demokratycznych zobowiązań – stwierdził nasz rozmówca.
- To jest przejaw jakiejś zupełnie niesłychanej agresji wobec opinii publicznej. Ci ludzie, którzy nie myślą, tak jak nakazuje Tusk są jakby wyjęci spod prawa. Ja jestem przekonany, że to już jest taki czas, w którym należy bardzo ostro protestować. Myślę, że to jest czas na bardzo ostre działania
- podkreślił.
Przypomniał w tym kontekście sprawę bezprawnego ponownego skazania i uwięzienia wcześniej ułaskawionych - Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, a także obecną próbę odebrania immunitetu Michałowi Wosiowi. – Przecież w perspektywie jest taka sama operacja w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego. Sytuacja wydaje mi się dramatyczna na skraju katastrofy – ocenił.
- To, co się dzieje z niezależnymi dziennikarzami, to jest objaw czegoś bardzo niebezpiecznego i to jest ostatni dzwonek, żeby wszcząć alarm
- dodał.
Dopytywany, jakie działania ma na myśli, Wyszkowski stwierdził, że „jest to sytuacja, w której trzeba użyć wszystkich możliwych środków, włącznie z jakimś protestem, a nawet ze strajkiem generalnym”. – Bo państwo w swoich zobowiązaniach demokratycznych zostało zawłaszczone przez grupę gangsterską, więc nie ma już na co czekać. Dalsze pozwalanie tym ludziom, żeby demolowali Polskę, niszczyli ją i spychali w przepaść na miarę rozbiorów nie może mieć miejsca. Trzeba działać
- podsumował Krzysztof Wyszkowski.