Jeżeli medium, które jest drugą pod względem wielkości widowni stacją informacyjną w Polsce, nie jest wpuszczane na tego typu imprezy, a są wpuszczane inne media, to jest to oczywiście cenzura prewencyjna, ale jest to również złamanie obowiązującego w Polsce prawa, które zakazuje dyskryminacji mediów – podkreślił w rozmowie z Niezalezna.pl Cezary Gmyz, komentując kolejną w ostatnich miesiącach próbę kneblowania Telewizji Republika przez administrację Donalda Tuska.
Podczas dzisiejszej odprawy z dowództwem służb mundurowych w Dubiczach Cerkiewnych, po której odbyła się konferencja prasowa premiera Donalda Tuska, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz ministra spraw wewnętrznych Tomasza Siemoniaka, po raz kolejny doszło do rażącej dyskryminacji dziennikarzy Telewizji Republika, a co za tym idzie, także jej widzów. Jak przekazał reporter stacji Michał Jelonek, „dla drugiej największej stacji informacyjnej dziwnym trafem nie starczyło miejsca”. Według jego relacji, do środka weszły natomiast ekipy „kartelu medialnego - TVN, Polsat i neo TVP Info”.
Komentując dzisiejszy incydent, szef wydawców „Republiki” Jarosław Olechowski zwrócił uwagę, że rząd Donalda Tuska nie pierwszy raz próbuje blokować pracę dziennikarzy Telewizji Republika, m.in. poprzez nagminne odmawianie akredytacji na konferencje prasowe lub uniemożliwianie zadawania pytań premierowi i ministrom. - To złamanie prawa i konstytucyjnej gwarancji wolności słowa. To są standardy putinowskiej Rosji, które rząd Tuska wprowadza w Polsce - dodał Olechowski we wpisie na platformie X.
Rząd @donaldtusk probuje blokować pracę dziennikarzy @RepublikaTV - np. nagminnie odmawiając akredytacji na konferencje prasowe lub uniemożliwiając zadawanie pytań premierowi i ministrom. To złamanie prawa i konstytucyjnej gwarancji wolności słowa. To są standardy putinowskiej… https://t.co/gLoRk5DgNr
— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) May 29, 2024
O komentarz w tej sprawie portal Niezalezna.pl zwrócił się do dziennikarza śledczego i byłego korespondenta TVP w Berlinie Cezarego Gmyza.
Nasz rozmówca wskazał, że praktyki stosowane wobec „Republiki” stanowią „nie tylko i wyłącznie dyskryminację”, ale – jak ocenił – „przestępstwo”. - Rzekłbym nawet delikt konstytucyjny, dlatego, że jest to po pierwsze łamanie prawa prasowego i tak naprawdę również artykułu konstytucji, który mówi o zakazie cenzury prewencyjnej w Polsce – podkreślił dziennikarz.
– Jeżeli medium, które jest drugą pod względem wielkości widowni stacją informacyjną w Polsce, nie jest wpuszczane na tego typu imprezy, a są wpuszczane inne media, to jest to oczywiście cenzura prewencyjna, ale jest to również złamanie obowiązującego w Polsce prawa, które zakazuje dyskryminacji mediów. Na to jest paragraf artykułu prawa prasowego, który mówi o tłumieniu krytyki prasowej i jest to również obciążone sankcją karną
- wskazał Cezary Gmyz.
Jak dodał, „za tego typu działania, osoby, które za to odpowiadają powinny stanąć – albo przed Trybunałem Stanu, (w przypadku deliktu konstytucyjnego), albo przed sądem powszechnym, w przypadku łamania prawa prasowego”.
Pytany przez Niezalezna.pl o brak reakcji innych mediów (w tym szczególnie tzw. „mainstreamowych”) na przejawy dyskryminacji Telewizji Republika ze strony obecnie rządzących, Gmyz przyznał, że „solidarność dziennikarska skończyła się w roku 2012”, kiedy wyrzucano go z „Rzeczpospolitej”.
– Wówczas to „Gazeta Wyborcza” urządziła taką sondę dla swoich czytelników: czy należy mnie wyrzucić z roboty, czy należy wyrzucić cały dział krajowy, czy też zwolnić wszystkich z „Rzeczpospolitej”.
– I to był przełom. Od tego czasu mamy do czynienia z sytuacją, w której nie ma żadnej solidarności z dziennikarzami o profilu konserwatywnym. Wręcz przeciwnie, dochodzi do prób ich niszczenia. Sam mam na biegu w tej chwili dwadzieścia procesów wytoczonych przez rozmaite osoby związane czy to z Platformą Obywatelską czy z przestępcami – podsumował Cezary Gmyz.