Autorytarne ciągoty pod pretekstem przywracania demokracji, robienie dobrze najbogatszym i próba ekonomicznego upokorzenia mniej zamożnej części społeczeństwa – taki obraz koalicji 13 grudnia wyłania się wiosną 2024 roku. Za instytucjonalną i medialną nagonką na Prawo i Sprawiedliwość idzie jawna już próba przykręcenia śruby społeczeństwu. To stary sposób tzw. liberałów na wygaszanie społecznej energii – jeśli tylko mogłaby się ona obrócić przeciwko nim.
Wielką nadzieją koalicji 13 grudnia było potężne osłabienie Prawa i Sprawiedliwości jeszcze przed wyborami samorządowymi. Niemal każdy znaczący krok nowej władzy w kolejnych miesiącach zmierzał właśnie ku temu – zohydzeniu PiS w oczach ich wyborców. Trzynastogrudniowcy najprawdopodobniej uwierzyli, że bezprawne przejęcie TVP w znacznej mierze załatwi problem – że widzowie pozostaną przy znanej marce i stopniowo oswoją się z desantem protuskowych dziennikarzy i zalewem protuskowych opinii. Projekt się nie udał – TVP w likwidacji, zwana też TVN bis, to jedynie marna i mało profesjonalna kalka mainstreamowych mediów grających na Donalda Tuska. Nie bez znaczenia był też fakt, że Telewizja Republika szybko odnalazła się w tym zamieszaniu, a szeroka widownia odnalazła w niej wiarygodne źródło informacji i rzetelnej opinii. Ale byłoby to znacznie trudniejsze, gdyby nie to, że mamy do czynienia z wyraźnym i mocno ugruntowanym konfliktem światopoglądowym. Dla znacznej części Polaków koalicja 13 grudnia i wszystko, co ona ze sobą niesie, nie jest wiarygodną reprezentacją polskich interesów i polskiej tożsamości.
Dla przedstawicieli postkomunistyczno-liberalnej władzy następne lata mogą być kwestią politycznego być albo nie być. Oni także muszą liczyć się ze swoim żelaznym elektoratem. I to pod niego podejmują najbardziej łajdackie, widowiskowe i grożące im w przyszłości poważnymi konsekwencjami prawnymi decyzje, uderzające w PiS i elektorat największej opozycyjnej partii. Ale grozi im już teraz to, że stracą okolicznościowych wyborców, którzy uwierzyli w 100 banialuk Tuska, poddali się presji ośmiogwiazdkowców, zaufali celebrytom z TikToka albo uznali, że Trzecia Droga zagwarantuje polityczne umiarkowanie i rzeczywiście doprowadzi do „narodowego pojednania”. Łaska okolicznościowego elektoratu na pstrym koniu jeździ.
Nowa władza już się zużywa, co widać choćby po słabnących notowaniach Szymona Hołowni, który dla ratowania gasnącego nimbu stacza się w coraz większą demagogię. Nic dziwnego, że przed wyborami samorządowymi OKO.PRESS w alarmistycznym tonie przywołało sondaż IPSOS, z którego wynikało, że zaufanie wyborców traci zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Trzecia Droga. Najwięcej entuzjazmu wobec nowej władzy tracą młode kobiety i młodzi mężczyźni – czyli elektorat, któremu liberałowie i lewica najmocniej zamydlili oczy przed 15 października 2023 roku. Bez tych wyborców Tusk znów znajdzie się w defensywie. I zacznie intensywniej myśleć nad kolejną ucieczką z Polski.
To wszystko nie oznacza, że PiS może już otwierać szampana, licząc na szybki rozpad koalicji i błyskawiczny wzrost w sondażach. Koalicja 13 grudnia ma potencjał przetrwania, jaki z reguły dają pierwsze dwa, trzy lata władzy. Ma też narzędzia socjotechniczne, które pozwalają jej utrzymywać z jednej strony zaufanie części wyborców, z drugiej – podtrzymać niepewność tych, którzy znów mogliby poprzeć formacje niepodległościowe. Każdy potencjalny kryzys wizerunkowy ludzie Tuska próbują zneutralizować, atakując z pomocą tradycyjnych mediów, jawnych i tajnych służb, trolli internetowych dzisiejszą opozycję. Większość mediów znakomicie wpisuje się w tę strategię – patrząc władzy na ręce. Tyle że byłej władzy.
Medialne socjotechniki są najprostsze do odkodowania. To dlatego elektorat PiS błyskawicznie porzucił TVP po deformie Bartłomieja Sienkiewicza. Nawet branżowe media i niektórzy centrowi dziennikarze nie mają wątpliwości, że z deklaracji Marka Czyża o „czystej wodzie” nic nie zostało. TVP w rękach ludzi posłusznych nowej władzy stała się pośmiewiskiem, także jeśli chodzi o profesjonalizm. Im więcej wpadek, pomyłek, dziadostwa, śmieszności, tym niższa oglądalność programów informacyjnych TVP. Ale trzeba pamiętać, że na upadku tego nadawcy skorzystała także – w kwestii oglądalności – TVN. Stacja, która skupia się na atakowaniu PiS i wygładzaniu kantów, jeśli chodzi o postępowanie nowej władzy.
Koalicja 13 grudnia jest dziedziczką ultraliberalnych partii, które uformowały III RP. Polityka społeczno-gospodarcza tych formacji polegała na trzymaniu znakomitej większości polskiego społeczeństwa w roli taniej siły roboczej. Postkomunistyczno-liberalne elity chętnie biadoliły, że polskie społeczeństwo jest mało aktywne obywatelsko. Ale te same elity zrobiły przez dekady wszystko, żeby Polacy nie mieli siły na nic poza pracą, odrobiną odpoczynku i snu. Był to bardzo efektywny sposób na podtrzymanie apatii społecznej, który wraz z propagandą postkomunistyczno-liberalnych mediów utrzymywał istotną część wyborców w przekonaniu, że tak już widocznie musi być. Postkomuniści politycznie polegli wraz z aferą Rywina, ale szybko odnaleźli się jako ludzie Koalicji Obywatelskiej. I tym sposobem do 2015 roku właściwie cały czas kontynuowano gospodarczą politykę wyzysku, sprzyjającą przede wszystkim bogaceniu się elit i emigracji zarobkowej szaraczków. W latach 2005–2007 PiS już mówił o Polsce Solidarnej, ale nie miał na nią realnych pomysłów.
Wiele wskazuje na to, że Koalicja Obywatelska znów spróbuje wygasić energię społeczną Polaków, zmuszając ich do życia od pierwszego do pierwszego. Nawet liberalne media nie kryją, że w kolejnych miesiącach będziemy mieli do czynienia ze znacznym skokiem cen i ponownym wzrostem inflacji. Postkomunistyczno-liberalnym elitom kompletnie to nie przeszkadza – dla nich terapia szokowa to niemal normalny stan gospodarki. Wszak płacą za nią mniej zamożni, zyskują bogaci i najbogatsi. Niestety, taka strategia może po części działać – tym bardziej że z kolejnych miast Polski dobiegają bardzo niepokojące informacje o grupowych zwolnieniach w kolejnych zamykających się firmach.
W jednych obudzi to gniew, w drugich społeczną apatię – poszukiwanie nowej pracy i próby utrzymania się na powierzchni zwykłego życia będą dla nich ważniejsze niż wszystko inne. Koalicja Obywatelska i postkomuniści świetnie zdają sobie przy tym sprawę, że rosnące koszty życia i wzrost bezrobocia to problem przede wszystkim dla mniej zamożnego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Ale prędzej czy później rykoszetem dostanie tzw. klasa średnia na kredyt. To jej kosztem obecna władza eksperymentuje ze składkami zdrowotnymi, co znów ma przyjąć formę ogromnych ulg dla naprawdę zamożnych i najbogatszych.
Pytanie, jak długo – mimo niekorzystnych zmian – średnio zamożny wielkomiejski elektorat będzie skłonny wierzyć w przekaz TVN i zwodnicze obietnice Tuska. PiS powinien bardzo uważnie przyglądać się temu, w kogo i w jaki sposób najmocniej uderzy wzrost cen. Warto przyjrzeć się choćby sytuacji młodych mężczyzn i kobiet wchodzących na rynek pracy. I spróbować odbić ich trzynastogrudniowcom.
Koalicja 13 grudnia może na jeszcze jeden sposób zabezpieczyć swoje interesy. W sposób długofalowy, najbardziej niebezpieczny dla polskiej wspólnoty. Zmiany w edukacji, narzucane przez nowych rządzących, przygotowane pod kierownictwem radykalnie nowolewicowej Barbary Nowackiej, mogą sprawić, że młodzi Polacy nie będą zdolni rozpoznać realnego narodowego interesu jako istotnego czynnika politycznego. Tym bardziej że trzynastogrudniowcy mają łatwo – ich program nie jest ambitny. Jego formalnym instrumentem jest „odchudzanie” podstawy programowej. Ale liczy się to, co wytnie lewacki skalpel. A dziś już wiemy, że chodzi przede wszystkim o dwie sprawy: mniejsze wymagania wobec dzieci z domów o niewielkim kapitale kulturowo-ekonomicznym. To w przyszłości ograniczy ich możliwości na rynku pracy. Druga sprawa to oczywiście wizja polskości, naszych dziejów i kultury, która w postkomunistyczno-liberalnym wydaniu czyni polskość zakładniczką ekspansji niemieckiej Mitteleuropy.
#RepublikaTV | Na wizji reklamowała tabletki aborcyjne. Katarzyna #Gójska nazwała to po imieniu: 'Pani ktoś za to płaci' https://t.co/FoITPF4HYg
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) April 15, 2024