Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Sąd zgasił prąd

Od 2021 roku głośno stało się wokół kopalni i elektrowni Turów. W olbrzymim skrócie: Czesi uznali, że polska kopalnia, inaczej, niż pozostałe kopalnie znajdujące się w Czechach i Niemczech, powoduje straty ekologiczne, zagrażające mieszkańcom.

Kto miał w tym sporze rację, opinie są podzielone, jednak niezależnie od tego sprawa nabrała wymiaru politycznego, który utrudniał porozumienie. Przez sporą część czasu kierujący rządem mniejszościowym premier Babisz bardzo potrzebował jakiejś awantury, mogącej trochę odwrócić uwagę rodaków od jego kłopotów. Gdy zaś, na jego zaproszenie, do sporu przystąpiła Unia, ten okazał się kolejną pałką na znienawidzony polski rząd. O tym, że była to sprawa polityczna, najlepiej mówią nam losy konfliktu po zmianie władz w Pradze. Gdy Babisza zastąpił Fiala, Czesi szybko z Polakami się dogadali, a TSUE… udawało, że tego nie widzi. 

Jednym z bardziej dramatycznych momentów tej walki była jednoosobowa decyzja związanej z unijną chadecją sędzi, nakazującej wstrzymanie wydobycia. Gdyby polskie władze posłuchały, padła by kopalnia, w ślad za nią elektrownia, wreszcie – właściwie cały nasz system energetyczny. Nie wykonaliśmy więc decyzji, płaciliśmy kary, lecz przynajmniej nasze bezpieczeństwo energetyczne nie przestało się spinać, do czego niechybnie doprowadziła by turowska wyrwa. Co jednak oczywiste było dla rządu Morawieckiego, kwestionowała opozycja. O tym, że Turów trzeba zamknąć mówili i Hołownia, i Trzaskowski. Wyroki trzeba przecież respektować. Po czym… w wyborach w tym regionie opozycja zyskała więcej głosów, niż broniący jego interesów PiS. Teraz sąd, kolejny już raz, zakwestionował decyzję środowiskową, przedłużająca wydobycie w kopalni, co znaczy, że, nie od razu co prawda, lecz za dwa lata, stanie się dokładnie to, do czego od początku dążyli czescy i niemieccy ekolodzy, a wraz z nimi unijni biurokraci. Słowa, ze sędzia nie ocenia polskiej polityki energetycznej nie maja większego znaczenia. Informacja, ze sad nie wstrzymał wydobycia też de facto jest dezinformacją, ponieważ skutki wyroku są właśnie takie, tyle, że odłożone w czasie o kilkanaście, może dwadzieścia parę miesięcy. Jestem bowiem dziwnie pewny, że nowy rząd za Turów umierać nie będzie, czemu zresztą miałby, skoro nawet najbardziej zaineresowani niekoniecznie mieli ochotę nawet nie na umieranie, a na głosowanie w wyborach we własnym interesie. A prąd? Panie, kogo za dwa lata będzie stać na prąd?
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Krzysztof Karnkowski