Rolnicy protestujący pod Kancelarią Premiera mieli próbować spotkać się z Donaldem Tuskiem i przekazać mu postulaty strajkujących. - Nie chciał nas pan premier osobiście przyjąć, wysłał dwie panie, które odebrały nasze postulaty. To jest upokarzające dla nas. Pan premier gardzi polskim rolnikiem, gardzi nami wszystkimi - mówił jeden z rolników, biorący udział w delegacji wysłanej do premiera.
Od przedpołudnia przed budynkiem Kancelarii Premiera trwa protest rolników i środowisk solidaryzujących się z nimi.
Podczas protestu delegacja rolników próbowała wejść do budynku KPRM i spotkać się premierem Donaldem Tuskiem. Jak wynika z relacji jednego z uczestników delegacji, nie było im dane porozmawiać z szefem rządu.
- To jest szacunek dla polskiego rolnika? Nie chciał nas pan premier osobiście przyjąć, wysłał dwie panie, które odebrały nasze postulaty. To jest upokarzające dla nas. Pan premier gardzi polskim rolnikiem, gardzi nami wszystkimi. To jest rzecz niebywała, by premier polskiego rządu nie przyjął delegacji, tylko przyjęły urzędniczki i powiedziały nam, że "pan premier ma bardzo dużo obowiązków". To chyba pan premier nie słyszy, że tu jesteśmy
Premier @donaldtusk nie odważył się nawet spojrzeć w twarz protestującym rolnikom❗️😠😠 Delegacja rolników, która udała się do KPRM na rozmowy została "przyjęta" w przedsionku budynku 🤦 a petycję odebrały dwie urzędniczki. "Pan premier jest zajęty"#SolidarnoscZRolnikami pic.twitter.com/B5OKhOdvdh
— Tygodnik Solidarność (@Tysol) March 6, 2024