Działacza społecznego, bytomskiego radnego Prawa i Sprawiedliwości - Macieja Bartkowa, od 1994 roku związanego z Klubem "Gazety Polskiej" w Bytomiu, także jego wieloletniego przewodniczącego, pytamy dlaczego kandyduje na urząd prezydenta tego miasta, jaki proponuje program dla bytomian i co już udało się w tym jednym z najstarszych w Śląskiem miast zmienić.
Kandyduje pan na prezydenta Bytomia. Jaki jest pana program?
Bytom jest pięknym i starym miastem, które w tym roku obchodzi 770-lecie swojego istnienia. Niestety, jak do tej pory, nie miał szczęścia do prezydentów. Nie widzieli potencjału, jaki w nim tkwi. Każdy z dotychczasowych włodarzy skupiał się wyłącznie na tym, co tu i teraz, nie myśląc o przyszłości. Chęć zmiany takiego podejścia była właśnie impulsem do podjęcia decyzji o kandydowaniu na urząd prezydenta Bytomia. Niestety ostatnie lata zostały zmarnowane, nie wykorzystano możliwości, jakie dawały rządowe fundusze przekazujące miastom pieniądze na niespotykaną wcześniej skalę. Bytom i owszem wypiękniał, ale nie jest to zasługą obecnego prezydenta, jak chce tego lokalna propaganda, lecz właśnie środków rządowych oraz przyznanych naszemu miastu jeszcze w roku 2012 funduszy z Obszaru Strategicznej Interwencji. Zbliżające się lata - to czas rządów PO w Polsce, należy zatem zakładać, iż znowu powróci filozofia wyłożona 8 lat temu przez wicepremiera Rostowskiego, że „piniendzy nie ma i nie będzie”. Dlatego też Bytom potrzebuje odważnego prezydenta, który w tych trudnych czasach skupi się na działaniach przynoszących miastu realne dochody. Zamierzam doprowadzić do sytuacji, w której spółki miejskie zarabiać będą duże pieniądze korzystając ze swojego potencjału, a nie będą ich szukać w kieszeniach mieszkańców. Podejmę także działania zmierzające do radykalnego skrócenia czasu oczekiwania na własne mieszkanie. Zamiast kilku lat będzie, to maksymalnie 6 miesięcy. Niebagatelną rolą jest także czystość miasta. Bytom nigdy nie był tak brudny, jak dzisiaj. Zmienię zatem obowiązujący system sprzątania miasta, które odbywa się teraz dopiero po zleceniu prac przez urzędnika. Chcę, by ulice i chodniki były sprzątane regularnie i systematycznie.
Sprzeciwia się pan też m.in. relokacji imigrantów do Bytomia w ramach paktu migracyjnego.
Tak. W chwili, gdy nowy rząd nie wyraża sprzeciwu wobec relokacji nielegalnych migrantów do Polski, obrona mieszkańców przed tym, co widzimy na ulicach miast zachodniej Europy spaść musi na samorządy. Stąd też jedną z moich przedwyborczych deklaracji jest także i ta, że jako prezydent Bytomia nie wyrażę zgody na relokowanie tu nielegalnych imigrantów. Bezpieczeństwo mieszkańców powinno być priorytetem dla władz miasta.
Udało się jednak rozwiązać inny problem - dotyczący zaśmiecania miasta.
Dzisiaj nie mamy już w Bytomiu problemu ich nielegalnego składowania. Jest to zasługą Waldemara Gawrona, byłego zastępcy prezydenta Bytomia, który w okresie pełnienia funkcji skutecznie zlikwidował ten problem, wygaszając m.in. niemal 80 decyzji zezwalających na składowanie czy magazynowanie u nas odpadów. Tę twardą politykę będziemy oczywiście kontynuować, bowiem tylko my jesteśmy gwarantem, że tej hydrze w Bytomiu głowy nie odrosną. A niestety, pewne symptomy wskazują, że problem może wrócić...
Jest pan prawnikiem i pasjonatem historii. Przybliżmy realizacje, których był pan pomysłodawcą, m.in. rekonstrukcje historyczne. No i publikacje.
Jestem specjalistą w zakresie prawa administracyjnego i autorem 8. książek popularnonaukowych dotyczących zagadkowych wydarzeń z historii Polski. Opisałem m.in. dzieje tzw. Werwolfu czyli podziemia niemieckiego, które działało na terenie Śląska po II wojnie światowej oraz zagadki zamków w Niedzicy i Bolkowie. Publikacja o Niedzicy dotyczy znanej od 1946 roku historii o ukrytym tam skarbie Inków, a ta o Bolkowie - Bursztynowej Komnaty. Z kolei w czerwcu ukaże się moja najnowsza książka poświęcona losom Muzeum Śląskiego w Katowicach i Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. To opowieść o tworzeniu, burzeniu i odrodzeniu, poruszająca także temat nieodnalezionych do dzisiaj dzieł sztuki, jakie obydwie placówki utraciły w wyniku napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. Jednak książką, z której jestem najbardziej dumny jest pozycja wydana przez Wydawnictwo Niepokalanów, zatytułowana „Kryptonim Maksymilian”. Publikacja odtwarza walkę komunistów z rodzącym się po wojnie w Polsce - kultem św. Maksymiliana Kolbego. To wstrząsający dokument, oparty w całości o nigdy wcześniej nie publikowane dokumenty z archiwum IPN. Cieszę się także, że przypomina pani nasze widowisko historyczne „Tragedia Miechowic 1945”, organizowane od 8 lat w Bytomiu. W jego trakcie przypominamy tragedię ludności cywilnej, zamordowanej przez wkraczających do Miechowic - dziś dzielnicy Bytomia, sowietów. Centralną postacią rekonstrukcji historycznej jest postać ks. Johannesa Frenzla, bestialsko torturowanego i zamordowanego przez wojska sowieckie. Niestety w tym roku wywodzące się z PO władze zarówno województwa, jak i Bytomia nie wsparły organizacji przedsięwzięcia. To zły prognostyk, a przypomnę, że w przyszłym roku przypada równa, 80. rocznica tych tragicznych wydarzeń. To także jeden z powodów, dla których kandyduję. Jeśli bowiem zostanę prezydentem Bytomia, to rekonstrukcja uzyska wsparcie finansowe miasta, a Bytom stanie się miejscem centralnych, wojewódzkich obchodów Tragedii Górnośląskiej.