Jastrzębski Węgiel przegrał na wyjeździe 2:3 z naszpikowaną gwiazdami siatkówki Piacenzą w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Sprawa awansu do najlepszej czwórki prestiżowych rozgrywek pozostaje jednak dla mistrzów Polski otwarta. "Oni są bardzo mocni, to zawodnicy na światowym poziomie, ale my też mamy dobrą paczkę" - powiedział Jurij Gladyr.
Jastrzębski Węgiel w zeszłym sezonie dotarł do finału siatkarskiej Ligi Mistrzów, gdzie stoczył pasjonującą walkę z ZAKSĄ. Zespół z Kędzierzyna Koźla, borykający się z licznymi kontuzjami, odpadł już z Champions League, ale mistrzowie Polski wciąż walczą o awans do najlepszej czwórki. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym minimalnie lepsza okazała się włoska Piacenza.
Chyba możemy powiedzieć na temat tego meczu, że graliśmy dziś słabiej niż przyzwyczailiśmy swoich kibiców. Kluczowe było wygranie czwartego seta. To przeciwnik z najwyższej półki. Nie ma powodów, żeby się załamywać, w domu, przy swoich kibicach wszystko jest możliwe
- stwierdził środkowy Jastrzębskiego Węgla, Jurij Gladyr.
Pierwszy set to festiwal błędów włoskiej drużyny i wyraźna przewaga mistrzów Polski. Druga partia była dużo bardziej wyrównana, a wynik rozstrzygał się na przewagi.
Przegraliśmy, więc jesteśmy rozczarowani, tym bardziej, że w drugim secie mieliśmy swoje szanse. Trzeba być jednak pozytywnie nastawionym i wierzyć w awans, bo pokazaliśmy dziś, że możemy z nimi walczyć i wygraliśmy ważnego czwartego seta
- powiedział rozgrywający Benjamin Toniutti.
Ostatecznie Piacenza była górą w tie-breaku, ale sprawa awansu do półfinału Ligi Mistrzów rozstrzygnie się w Polsce - 28. lutego.
Musimy się zregenerować, bo to był bardzo intensywny mecz. Trzeba poprawić stronę mentalną, mieć więcej pewności siebie. Oni są bardzo mocni, to zawodnicy na światowym poziomie, ale my też mamy dobrą paczkę. Dwa wygrane tutaj sety sprawiają, że zwycięstwo 3:0 lub 3:1 daje nam awans
- zakończył Gladyr.