10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Świat przedstawiony

Miałem ostatnio okazję uczestniczyć w posiedzeniu jury nagród Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i postanowiłem się podzielić nie tyle nazwiskami i personaliami laureatów, bo przyjdzie na to czas w

Miałem ostatnio okazję uczestniczyć w posiedzeniu jury nagród Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i postanowiłem się podzielić nie tyle nazwiskami i personaliami laureatów, bo przyjdzie na to czas w stosownym momencie, ile wrażeniami. Oto na tle ogólnej nędzy, jaką prezentuje dzień powszedni mediów, pełnych kłamstw banałów i pospolitej nudy, zostaliśmy zaszokowani bogactwem, różnorodnością, a często i odwagą. Nie dotyczyło to wyłącznie mediów niezależnych, z bliskiej memu sercu strefy wolnego słowa.

Słuchałem znakomitych reportaży radiowych z takich ośrodków jak Lublin, Białystok czy Opole, oglądałem świetne, często z rozmachem kręcone filmy telewizyjne (z publicznej i z TVN), obnażające wiele patologii obecnych wokół nas, i czytałem doskonałe artykuły, dowodzące, że i w „Tygodniku Powszechnym”, i w „Gazecie Wyborczej” (zwłaszcza w „Dużym Formacie”), i w „Przeglądzie”, i w „Polityce” przetrwali dziennikarze, którzy zachowali nie tylko umiejętność pisania, ale i zdolność samodzielnego myślenia.

Materiały były różne, ale z większości wyzierało bezprawie, obecne w naszej – i nie tylko naszej – rzeczywistości, ludzka bezradność wobec zła i systemu, który owo zło umożliwia. Arogancja, samowola władzy, korupcja, znieczulica, tolerancja dla afer, efekty realizacji „cudownych” recept, wyzysk nowych członków Unii przez starych, trudne problemy nieprzezwyciężonej dotąd przeszłości, kwestia prześladowania chrześcijan w świecie, prawdziwe oblicze lewackiego terroryzmu...

W trakcie tych kilkudziesięciu pracowicie spędzonych godzin myślałem o jednym. Dlaczego, jeśli z twórczością dziennikarską jest tak dobrze, to opinia na jej temat jest tak zła? Dlaczego powstające dzieła prezentowane są ukradkiem, bez odpowiedniego nagłośnienia, w porach, kiedy elektorat w swojej masie śpi?

Oczywiście odpowiedź zna każde dziecko. Wszystkiego zablokować nie można, więc coś czasem puścić trzeba, ale komuś zależy, żeby propozycje choć trochę kontrowersyjne nie zyskały szerszego rozgłosu.

Jednocześnie budziła się we mnie nadzieja, a nawet wiara, że gdyby rozbić gorset ściskający środki przekazu, zwolnić ręczne hamulce i pozbyć się kilkudziesięciu „resortowych dzieci”, dzieci nadających ton mediom, moglibyśmy wreszcie zacząć poważnie rozmawiać o naszych sprawach. I co najistotniejsze, miałby kto to robić!

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski