"Łukasz Berezak - bijemy rekord polubień dla Ciebie. Jesteśmy z Tobą" - ta strona ma już blisko milion "lajków" na Facebooku. Jak informuje portal wirtualnemedia.pl powstają ciągle nowe strony poświęcone chłopcu, a ich celem może być sprzedanie ich w celach komercyjnych. Wczorajszy przyjazd Jerzego Owsiaka do miasta, gdzie mieszka 10-latek odebrany został jako promocja prezesa WOŚP, który w ten sposób chciał przykryć swoją konferencję prasową, na której "szukał słoika" chodząc po stole.
Los małego Łukasza spowodował wzruszenie Polaków, którzy dowiedzieli się że ciężko chory chłopiec sam chce pomagać. Nie wszystkim jednak podoba się jak nieszczęście młodego wolontariusza wykorzystały media i prezes fundacji WOŚP.
"Łukasz ma 10 lat i umiera, umrze, ponieważ jest nieuleczalnie chory" - krzyczał Jerzy Owsiak na konferencji prasowej.
- Łukaszu nie wierz tym, którzy urządzili sobie widowisko, wieszcząc twoja rychłą śmierć. Zawsze jest szansa, zawsze jest nadzieja. Medycyna robi postępy, znajdują się coraz nowe lekarstwa na dotychczas nieuleczalne choroby. Może i na twoja chorobę się znajdą - pisze na swoim blogu europoseł PiS Janusz Wojciechowski. -
Chory, 10-letni Łukasz, z puszką WOŚP, przyklejający serduszka, wzruszał każde serce. Moje też - zauważa polityk.
To wzruszenie stało się jednak dla niektórych pretekstem do zrobienia interesu. Strony zbierające "lajki" korzystając z atmosfery współczucia wyrosły jak grzyby po deszczu.
Najpopularniejszy dobił prawie do prawie miliona. -
Zdaniem ekspertów profil może być tzw. farmą fanów - informuje branżowy portal wirtualnemedia.pl.
- Popularność chłopaka, niekoniecznie w szlachetnych celach, postanowili wykorzystać niektórzy internauci. Od poniedziałku na Facebooku pojawiło się kilkanaście fanpage’y zachęcających, żeby poprzez ich polubienie wyrazić sympatię dla dzielnego wolontariusza - czytamy na portalu.
Oskar Berezowski z firmy CheeseCat cytowany przez wirtualnemedia.pl, który zajmuje się monitoringiem serwisów społecznościowych w rozmowie z portalem zwraca uwagę, że „rekordowy” fanpage Łukasza Berezaka nie miał docelowego adresu URL, tylko tymczasowy, dlatego można było zmienić jego nazwę, np. po odsprzedaniu go innemu podmiotowi.
Berezowski twierdzi jednak, że nawet jeśli administratorzy chcą na stronie zarobić, to im się nie uda.
- Ludzie, którzy lubią stronę poświęconą Łukaszowi, nie będą raczej lubili strony sprzedającej majtki lub ze zdjęciami kotów. Po zmianie tematyki jej zasięg byłby minimalny i sens takiego działania - nikły - mówi ekspert.
Źródło: wirtualnemedia.pl,niezalezna.pl
sp