Marszałek Sejmu w podcaście "Wybory Kobiet" potwierdził, że piastowanie funkcji ma być tylko odskocznią do walki o prezydenturę. - Tak, chciałbym być prezydentem - mówił Szymon Hołownia. - Deklaracja lidera Polski 2050 nie powinna nikogo zaskakiwać. Szymon Hołownia zaczął karierę polityczną od startu w wyborach prezydenckich w 2020 r. W tamtych wyborach uzyskał niezły wynik, choć daleko mu było do wygranej. Ambicja z tamtego okresu nie wyparowała - komentuje w rozmowie z "Niezależną" Paweł Musiałek, prezes Klubu Jagiellońskiego.
Lider Polski2050 zapewnił, że start w wyborach prezydenckich nie będzie rozbijaniem koalicji Trzeciej Drogi z Lewicą i Platformą Obywatelską, ponieważ polityczni liderzy umówili się między sobą tylko na wspólny rząd - przekonywał w podcaście "Wybory Kobiet", o czym pisaliśmy w Niezależnej w poniedziałek.
- Ja mówię o tym chyba najbardziej uczciwie i otwarcie z całej klasy politycznej, nie kokietując - od czterech lat. Tak, chciałbym, ale jestem też realistą i wiem, że nie muszę i nie ma też takiego imperatywu, że jeżeli nie ja, to świat się zawali, bo się nie zawali - dodał Hołownia. Według marszałka Sejmu, optymalnym rozwiązaniem byłoby wejście do drugiej tury wraz z Rafałem Trzaskowskim.
- Co będzie grać na korzyść Hołowni? Po pierwsze fakt, że obecnie prawica nie ma na razie żadnego mocnego kandydata. Gdyby Hołownia wszedłby do drugiej tury, to szanse miałby jakieś szanse na zwycięstwo. Oczywiście, samo uczestnictwo w dogrywce o prezydenturę byłoby bardzo poważnym i trudnym wyzwaniem dla marszałka Sejmu - ocenia politolog Paweł Musiałek.
- Kandydatura Rafała Trzaskowskiego poważnie zagraża obecnie planom Szymona Hołowni. W niedalekiej przyszłości rywalizacja polityczna pomiędzy Hołownią a Trzaskowskim jest kluczowa. Hołownia ma jedną przewagę: stanowisko marszałka Sejmu jest bardziej "prezydenckie". Funkcja ta daje Hołowni bardzo dużo możliwości prezentowania własnego przekazu, pokazywania się w mediach. Nieprzypadkowo szef Polski 2050 nie wszedł do rządu, ale stał się drugą osobą w państwie i to w roli rotacyjnej na pół kadencji Sejmu. Jest to zaplanowany ruch z myślą o wyborach prezydenckich - stwierdził rozmówca "Niezależnej".
- W wyścigu o fotel prezydencki Hołownia ma szansę, ale faworytem po stronie liberalnej pozostaje Rafał Trzaskowski. Aczkolwiek myślę, że dużo pokażą wybory samorządowe, przede wszystkim odpowiedzą na pytanie, w jakiej politycznie formie jest prezydent Warszawy. Od wyniku wyborów wiosną rozpoczną się spekulacje na temat szans Trzaskowskiego prezydenckiej batalii w 2025 roku. Pytanie również, kogo PiS i inne partie wystawią jako kandydatów w walce o Pałac Prezydencki - powiedział Musiałek.
- Obecnie nie ma żadnego oficjalnego kandydata wysuniętego przez Prawo i Sprawiedliwość. Wiele będzie w tym kontekście zależało od potencjalnych sporów pomiędzy obozem prezydenckim, a rządowym. Pytanie, czy uda się przekonać społeczeństwo do takiego oto prezydenta, który jeśli jest związany z PiS i blokuje wszystkie ustawy, to działa z niekorzyścią dla społeczeństwa, więc warto postawić na sojusznika obozu władzy. Taka narracja może zaistnieć w mediach. Należy jednak przypomnieć, że Andrzej Duda, startując w roku 2015 przez długi czas nie był rozpatrywany jako główny pretendent do Pałacu Prezydenckiego. Nie jest powiedziane, że taki scenariusz się nie powtórzy - analizuje Musiałek.
- Należy też pamiętać, że wówczas PO z PSL rządziły już od 8 lat. To poczucie zmęczenia tamtą władzą narastało było na tyle duże, że Andrzej Duda je skumulował w kampanii i wygrał. Aż na taki efekt kandydat PiS zapewne nie będzie mógł liczyć, ponieważ wybory prezydenckie odbędą się dopieor po 1,5 roku rządów KO, Trzeciej Drogi i Lewicy - wskazuje ekspert.