Generał broni w stanie spoczynku, pilot Lech Majewski, został powołany dziś przez wicepremiera, ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, na pełnomocnika ministra obrony narodowej do spraw lotnictwa - przekazał resort. Problem w tym, że w 2019 r. Majewski po publikacjach portalu Niezalezna.pl usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości. Ten absolwent sowieckiej uczelni w 2010 r., po katastrofie smoleńskiej, skompromitował się też złożeniem zawiadomienia do prokuratury na swoich żołnierzy: pilotów Jaka-40, który lądował w Smoleńsku.
Gen. Lech Majewski to były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Pełnił tę funkcję od jej utworzenia z początkiem 2014 roku do czerwca 2015. Wcześniej był m.in. Dowódcą Sił Powietrznych w latach 2010-2013. W latach 1983–1986 - co ujawniła "Gazeta Polska" - był słuchaczem Wojskowej Akademii Lotniczej ZSRS.
Na Majewskim ciążą poważne zarzuty.
9 kwietnia 2019 r. żandarmeria wojskowa dokonała kilku spektakularnych zatrzymań. Jak donosił portal tvp.info - żandarmi pojawili się nie tylko u generała Lecha M., lecz także u szefa oddziału ekonomiczno-finansowego dowództwa generalnego rodzajów sił zbrojnych Dariusza M. oraz prezesa zarządu stowarzyszenia SWAT płk. rez. Ryszarda P. Jeszcze tego samego dnia cała trójka usłyszała zarzuty przekroczenia uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości. Zarzuty miały związek z nieprawidłowościami związanymi z wyborem organizatora pokazów lotniczych w Radomiu i gospodarowaniem środkami na organizację tamtejszego "Air Show".
Pokazy te odbywały się w latach 2011 i 2013. W 2015 r. aferę związaną z ich finansowaniem opisał portal Niezalezna.pl; to właśnie po naszych publikacjach sprawą zainteresowali się śledczy. Jak pisaliśmy - w roku 2011 Siły Powietrzne na organizacji Air Show poniosły koszty ponad 6 mln zł - przy zerowym zysku. Kolejny współorganizator pokazów - miasto Radom (w tym Port Lotniczy Radom) - wydały blisko 2 mln zł. Bilans przedsięwzięcia był ujemny – miasto (i PLL RADOM) poniosło stratę blisko pół miliona złotych. Natomiast ostatni współorganizator - kierowane przez płk. Ryszarda P. Wojskowe Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne SWAT - nie poniosło żadnych kosztów, za to... zarobiło ponad dwa miliony.
Z kolei w roku 2013 koszt poniesiony przez stronę wojskową wyniósł ponad pięć milionów. Miasto (w tym PLL Radom) wydało ponad dwa miliony, tym razem jednak bilans był minimalnie dodatni i wyniósł 18 tys. zł. SWAT ponownie nie poniósł kosztów i znów zarobił ponad dwa miliony. W dodatku - jak wynika ze sprawozdań finansowych stowarzyszenia, do których dotarł portal Niezalezna.pl - zyski z pomocy przy Air Show były dla SWAT niemal głównym źródłem dochodu. Dla przykładu rok 2012, w którym pokazów nie było, stowarzyszenie zamknęło ze stratą bliską 200 tys. zł.
Co więcej SWAT został dołączony do grona organizatorów imprezy bez procedury przetargowej. Tymczasem, jak wynika z prawa zamówień publicznych, przy podjęciu współpracy związanej z przekazaniem środków publicznych (a z takimi środkami mieliśmy do czynienia przy radomskiej imprezie) na rzecz podmiotu prywatnego konieczne jest przeprowadzenie konkretnego postępowania przetargowego lub przynajmniej konkursu w trybie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. W przypadku dokumentów i umów wokół radomskiego Air Show nie ma śladu tego typu postępowań.
Od maja 2010 r. do grudnia 2013 r. - a więc w okresie organizowania obu radomskich „Air Show” - Dowódcą Sił Powietrznych był właśnie generał Lech Majewski.
O gen. Lechu Majewskim głośno zrobiło się po katastrofie smoleńskiej. To właśnie on 20 maja 2010 r. zastąpił Andrzeja Błasika na stanowisku Dowódcy Sił Powietrznych. Co było jednym z jego pierwszych posunięć? Ewa Błasik, wdowa po śp. generale, w 2016 r. opowiadała „Gazecie Polskiej”:
„Liczę, że ludzie, którzy dotychczas ze strachu milczeli, zaczną mówić. Dotyczy to niektórych wojskowych, którym gen. Lech Majewski – po katastrofie smoleńskiej mianowany Dowódcą Sił Powietrznych – wydał ustny rozkaz niewypowiadania się na temat Smoleńska”.
W lutym 2011 r. gen. Majewski złożył w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w ruchu powietrznym przez załogę Jaka-40 w dniu 10 kwietnia 2010 r. Donosząc na swoich pilotów - a konkretnie na Artura Wosztyla, lądującego w Smoleńsku przed próbą podejścia tupolewa - Majewski wyraźnie szedł w sukurs tym, którzy oskarżali załogę Tu-154 o spowodowanie katastrofy. Jednak już w czerwcu 2011 r. rzecznik dyscyplinarny 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego uniewinnił Wosztyla, uznając, że decyzja o lądowaniu nie została przez niego podjęta poniżej 100 m wysokości. A w 2015 r. prokuratura wojskowa umorzyła śledztwo ws. lądowania Jaka-40 w Smoleńsku, stwierdzając "brak danych potwierdzających popełnienie przestępstwa nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy".