W meczu o wszystko polscy piłkarze tylko zremisowali z Czechami 1:1. Ponad 50 tys. widzów na stadionie i miliony kibiców przed telewizorami oczekiwały innego wizerunku reprezentacji – zawodników odświeżonych, wybieganych, walecznych, stanowiących monolit.
Niestety taki obrazek widoczny był tylko chwilami. Robert Lewandowski nie jest tym samym piłkarzem, który w pojedynkę wygrywał mecze w kadrze narodowej i klubie. Bez Piotra Zielińskiego nie miał kto kreować gry. Formy z rozgrywek klubowych nie potrafi przenieść do polskiej kadry Sebastian Szymański, Jan Bednarek dawno nie zagrał porządnego meczu w biało-czerwonych barwach, a selekcjoner Michał Probierz nie miał pomysłu, co zmienić w koncepcji, gdy Czesi wyrównali. Najbardziej rozbroił szczerością po meczu Lewandowski, który przekreślił nasze szanse na bezpośredni awans – mimo banalnej grupy. „Widziałem wiele pozytywów w tym, jak utrzymywaliśmy się przy piłce czy w kreowaniu akcji. Dochodziliśmy do pola karnego, ale tam czegoś brakowało” – ocenił kapitan. Podpowiem: brakowało wszystkiego, w tym jakości na placu gry. Polska reprezentacja to piłkarski trzeci świat. Z czym do ludzi?