Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Jedną ręką dają, drugą zabierają

Kradzież, brak logiki, propaganda – to tylko niektóre z komentarzy do propozycji ministra pracy, by wszystkim waloryzować emerytury i renty o inflację, a tylko najbiedniejszym dodatkowo o real

P. Luboń/Gazeta Polska
P. Luboń/Gazeta Polska
Kradzież, brak logiki, propaganda – to tylko niektóre z komentarzy do propozycji ministra pracy, by wszystkim waloryzować emerytury i renty o inflację, a tylko najbiedniejszym dodatkowo o realny wzrost płac. To oznacza, że za podwyżki najniższych świadczeń zapłaciliby ci emeryci, którzy dłużej pracowali i płacili wyższe składki - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Obecnie emerytury i renty wszystkich uprawnionych rosną o taki sam procent: o wskaźnik inflacji (w 2013 r. wyniósł on 4 proc.) oraz o 20 proc. realnego wzrostu płac. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz chce 20-procentową waloryzację przyznawać tylko najbiedniejszym. Osób, które pobierają najniższe świadczenie w wysokości 831 zł, jest niespełna pół miliona. Ponieważ uprawnionych do emerytur i rent jest aż 9 mln Polaków, zdecydowana ich większość zostałaby pozbawiona 20-procentowej podwyżki związanej z realnym wzrostem płac.

Nie przekonują zapewnienia rządu, że pula państwowych środków na waloryzację będzie taka sama, tylko inaczej dzielona. Wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska uważa, że najniższe świadczenia trzeba podnieść. Nie może to jednak odbywać się kosztem innych emerytów, gdyż byłoby okradaniem tych, którzy wypracowali sobie wyższą emeryturę. – Państwo nie może przerzucać na emerytów opieki nad najbiedniejszymi – powiedziała w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową.

Dotychczas wysokość emerytur zależała od stażu pracy i wysokości płaconej składki. Rozwiązanie przedstawione przez ministra Kosiniaka-Kamysza znosi tę logiczną zasadę, bo większą podwyżkę świadczeń dostaliby ci, którzy mniej odkładali na emerytury. Niektórzy z ekspertów mówią wprost, że proponowane przez rząd zmiany będą sprzyjały oszustwom. Wiele osób może dojść do wniosku, że skoro to, ile odkładamy na emeryturę, nie będzie miało związku z jej wielkością w przyszłości, to zamiast legalnie pracować i uczciwie płacić emerytalne składki bardziej będzie im się opłacało zatrudnić na czarno.

Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Marek Michałowski