Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Widmo federalizacji UE coraz bardziej realne. Prof. Kucharczyk: Specjalnie poczekano na wybory w Polsce

- Stopień bezpośredniości ingerencji, czy też aktywności ważnych niemieckich polityków w polskich wyborach to rzeczywiście coś nowego - powiedział w rozmowie z red. Katarzyną Gójską w programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika prof. Grzegorz Kucharczyk. Jego zdaniem wybory parlamentarne w Polsce i głosowanie w Parlamencie Europejskim w sprawie unijnych traktatów, to bardzo zbliżone do siebie sprawy. Wskazał też, kto jego zdaniem będzie - oprócz Donalda Tuska - nowym oczkiem w głowie Berlina.

Zmiana traktatów unijnych pozbawi Polskę weta
Zmiana traktatów unijnych pozbawi Polskę weta
pixabay.com

Prof. Kucharczyk mówiąc o ingerencji niemieckich polityków w polskie wybory przypomniał sytuację z 2015 roku. Wówczas dopiero po ogłoszeniu wyników u naszych zachodnich sąsiadów "wylewano żale na to, jak to w Polsce wygrała rzekomo klerykalno-nacjonalistyczna prawica". - Dzisiaj rzeczywiście przed wyborami już była mocna aktywność, właściwie wszystkich, opcji politycznych w Niemczech, tych które sprawują władzę aktualnie - powiedział.

Ocenił, że "fanfary" po ogłoszeniu wyników tegorocznych wyborów w Polsce nie wybrzmiały w Niemczech z byt głośno, ponieważ Donald Tusk może utworzyć rząd jednak dopiero przy współpracy koalicjantów, "ale rzeczywiście ta nieskrywana radość polityków niemieckich i ich nieskrywane zaangażowanie w to, żeby dopomóc tak zwanej demokratycznej pozycji w Polsce, to coś nowego".

Poczekali do wyborów

Wskazał też, że może to być "antycypacja tego, co czeka nas w Europie po tym, kiedy plany niemieckie tak zwanej federalizacji Unii Europejskiej zostałyby zrealizowane". Jak zauważył zmiany w UE były wręcz dostosowane do polskich wyborów. Wyjaśnił, że głosowanie w Parlamencie Europejskim miało odbyć się przed 15 października, jednak termin został przełożony, "właśnie ze względu na wybory w Polsce, właśnie po to, żeby Polacy nie mieli tego tematu przed głosowaniem w debacie publicznej".

Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że te sprawy są ze sobą połączone. - No nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, ale jakąś dozę wyobraźni trzeba mieć, żeby wyobrazić sobie, co będzie się działo gdyby te wszystkie plany, które dzisiaj forsowane są w Parlamencie Europejskim zmian traktatowych weszły w życie. Więc póki co, tych zmian nie ma, a już widzimy bardzo mocno ingerencję polityków niemieckich, tych wszystkich najważniejszych partii politycznych, mainstreamu niemieckiego w sprawy polskie. A więc co dopiero będzie kiedy te zmiany traktatowe wejdą w życie - zastanawiał się.

Berlin postawi na Hołownię?

Jak stwierdził, w ciągu kilku przyszłych miesięcy strona niemiecka będzie dowartościowywać ugrupowania, bez których Koalicja Obywatelska nie mogłaby uzyskać władzy. Po to, aby mieć "rezerwową kartę". - Tutaj prawdopodobnie będą teraz wajchy przedstawione w kierunku Szymona Hołowni. Tak, żeby on stworzył też środowisko. A wiadomo, do tego trzeba pieniędzy, pieniędzy, jeszcze raz pieniędzy, które będzie w stanie mieć też reprezentację w Parlamencie Europejskim, a czas jest krótki - powiedział. 

W kontekście środków zaznaczył, że niemieckie euro są przeznaczane na różne cele związane z "miękkimi środkami wpływu na rzeczywistość polityczną i kulturową" w licznych krajach Europy Środkowej. Ponadto w Niemczech finansowanie i redystrybucja pieniędzy przez fundacje - w przeciwieństwie do finansowania partii politycznych - nie jest uregulowane prawnie.

 



Źródło: Telewizja Republika, niezalezna.pl

#unijne traktaty #wybory 2023 #Donald Tusk #Szymon Hołownia #W punkt

Mateusz Święcicki