Sklepikarze alarmują. W tym roku złodzieje okradli sklepy na 5 mld zł. W 2014 r. będzie jeszcze gorzej, bo wzrasta wartość kradzieży – z 400 zł do 420 zł – za którą grozi jedynie mandat. Przesuwanie progu, od którego uznaje się kradzież za przestępstwo, jeszcze bardziej rozzuchwali złodziei.
Łagodzenie przepisów wynika ze wzrostu minimalnego wynagrodzenia za pracę. Od nowego roku wyniesie ono już nie 1600 zł, ale 1680 zł. Kodeks wykroczeń stanowi, że limit, do którego wypisuje się mandat, wynosi jedną czwartą minimalnego wynagrodzenia za pracę. Sklepikarze załamują ręce. Już podniesienie progu z 250 zł do 400 zł, co miało miejsce w listopadzie tego roku, spowodowało, że zorganizowane gangi niemal bezkarnie wynoszą towar ze sklepów. –
Złodzieje wiedzą, ile kosztują poszczególne towary, kradną do wysokości tego limitu i śmieją się właścicielom sklepu w twarz. Doskonale wiedzą, że nie ma możliwości walki z nimi – informują Polska Izba Handlu oraz Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji.
Ściągalność mandatów jest iluzoryczna.
Regularni złodzieje są doskonale znani zarówno policji, jak i właścicielom sklepów, ale skutecznie unikają płacenia mandatów. Zorganizowane grupy przestępcze wydzieliły nawet fundusz na płacenie nakładanych na nich kar.
Organizacje handlowe domagają się wprowadzenia instytucji czynu ciągłego. Przewinienia złodziei kumulowałyby się – tak jak w wypadku punktów karnych dla kierowców – i nie nazywałyby się wykroczeniem, ale przestępstwem.
Handlowcy postulują stworzenie Ogólnopolskiego Rejestru Wykroczeń. Ich zdaniem ułatwiłoby to ściganie złodziei. Na razie handlowcy próbują się bronić, choć nie zawsze zgodnie z prawem, np. wywieszając zdjęcia złodziei na tablicy w sklepie. Umieszczają też nagrania z monitoringu w internecie, ilustrując bezczelność złodziei i bezradność przedsiębiorców.
Taką gehennę zafundowała handlowcom Komenda Główna Policji, która była inicjatorem złagodzenia przepisów.
Policja, szukając oszczędności w swoim budżecie, uznała, że granica 250 zł między wykroczeniem a przestępstwem jest zbyt niska. Do ścigania przestępstw trzeba angażować więcej funkcjonariuszy, a to więcej kosztuje. Ponadto policjanci, a także prokuratorzy i sędziowie byli obciążeni zbyt dużą liczbą spraw. Teraz koszty „taniego państwa” ponoszą handlowcy. Może to wynosić nawet 1,5 proc. ich przychodów. Według V Światowego Raportu o Kradzieży w Handlu Detalicznym poziom kosztów związanych z obsługą kradzieży w Polsce wynosi prawie 1,3 mld euro.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
ds