Ambasadorowie państw UE wyrazili zgodę na procedowanie paktu migracyjnego. Oznacza to, że teraz kształt katastrofalnego dla Europy bubla będzie negocjowany w Parlamencie Europejskim. Sprzeciw Polski i Węgier nie wystarczył, by oddalić widmo powtórki sprzed ośmiu lat.
Wydawało się, że Europa Zachodnia poszła po rozum do głowy – do dziś słychać opinie polityków z Niemiec czy Francji, że relokacja imigrantów była błędem. Szwedzi otwarcie wycofali się z polityki otwartych granic, zapowiadając użycie wojska na ulicach. Nic z tego. Okazuje się, że teraz to my mamy ponosić konsekwencje wieloletnich błędów w ramach źle pojętej i szkodliwej dla naszych interesów „solidarności” albo płacić – można włożyć między bajki zapewnienia, że Warszawa zostanie zwolniona z przewidzianych kar. Unia Europejska nie była tak skora do pomocy Polsce, gdy otwieraliśmy granice dla ukraińskich uchodźców. To porównanie aż bije po oczach. Jak widać, Bruksela nie ma wyczucia i robi wszystko, by frekwencja w referendum 15 października była jak najwyższa.