Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Koniec drzemki

Charakterystyczną cechą mieszkańców Trzeciego Świata jest bezgraniczna cierpliwość i umiejętność czekania. Przeważnie na nic.

Charakterystyczną cechą mieszkańców Trzeciego Świata jest bezgraniczna cierpliwość i umiejętność czekania. Przeważnie na nic. Obrazki ludzi stojących, siedzących z charakterystycznym pustym spojrzeniem stanowią cenne uzupełnienie kolorowych pocztówek z egzotycznych wojaży. Zresztą nie trzeba szukać daleko. Azja zaczyna się już za rogiem, a bywały czasy, kiedy i nas wchłaniała.

Polacy pamiętający sowiecką okupację w 1939 r. i po 1944 r. wspominają dwa najbardziej charakterystyczne elementy zmiany – smród i kolejki.

Nie przepadkiem najważniejszym wynalazkiem Zachodu okazał się zegarek, a najbardziej twórczym powiedzeniem „czas to pieniądz”.

W ostatnich latach wiele wskazywało, że nasza postkolonialna III RP upodabnia się do modelu Trzeciego Świata. Bezruch, apatia, fatalizm. Jedyne wyjście z sytuacji, też złe, to emigracja. (Dobrze chociaż, że nie przez Lampedusę).

A przecież coś drgnęło. I od pewnego czasu coraz silniej zauważamy dookoła siebie objawy przebudzenia. Ludzie tracą cierpliwość i mają dość czekania na lepsze jutro. To, które się rysuje, przypomina coraz bardziej gorsze wczoraj. Coraz częściej dochodzi do nich, że ani Unia, ani Platforma niczego im nie załatwią. A jeśli załatwią, to nie będzie to nic przyjemnego – szkoła bez historii, „tęcza” w każdym domu i obławy na księży.

Apatia rodzi się z bezradności, z braku alternatywy. Dostatecznie długo PO roniła krokodyle łzy, że nie ma z kim przegrać. Teraz ma. I ludzie to czują. Zaczyna dochodzić do nich, że coś od nich zależy. Ilu poniewczasie pluje sobie w brodę, że nie poszło na referendum i nie wysiudało z ratusza Bufetowej?

Więc może warto – wiele nie potrzeba. Pójść na kolejne wybory i zagłosować wyłącznie zgodnie z własnym sumieniem i zdrowym rozsądkiem, złożyć jakiś podpis, pójść na demonstrację, a nawet wybrać się czasem do teatru, by wytupać obrzydliwości lejące się ze sceny.

I tak zaczyna się dziać!

Nawet jeśli efekt nie będzie natychmiastowy. Trzeba budzić siebie i innych, a skundlonym dawać do zrozumienia – wasz czas się kończy.

Do tej pory serwilizm, wysługiwanie się władzy niosło same przywileje, żadnego ryzyka, nawet beztalencia mogły kosić gigantyczną kasę bez żadnego moralnego dyskomfortu. Popsujmy im ten dobry humor. Jeśli nawet nie są w stanie zrozumieć, że choć dorobili się willi, kont, stracili pewnie bezpowrotnie twarz, dobre imię i szacunek potomnych. Ale nie czekajmy na osąd potomnych. Bojkotujmy, wytupujmy, nie podawajmy ręki, zadawajmy trudne pytania.

Im bardziej się przestraszą, tym większe będą popełniać błędy, tym bliżej będzie ich totalnej przegranej.

I wygranej. Nie naszej. Wygranej Polski!

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Marcin Wolski