Dziś przed katowickim Sądem Okręgowym ruszył proces byłego prezydenta Świętochłowic i byłego wpływowego polityka PO - związanego m.in. z europosłem Jerzym Buzkiem, byłym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Dawid K. jest oskarżony m.in. o nadużycie uprawnień, bezzasadne przyznawanie nagród bliskim współpracownikom na kwotę blisko 1 mln zł podczas pełnienia funkcji prezydenta Świętochłowic, przywłaszczenie służbowego sprzętu i wywieranie wpływu na lokalne media. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiada jeszcze 10 osób, byłych współpracowników.
Oskarżonymi przed Sądem Okręgowym w Katowicach są w sprawie oprócz Dawida K: Bartosz K. - były wiceprezydent Świętochłowic i były szef struktur miejskich PO w Świętochłowicach; Beniamin B. - były pełnomocnik wyborczy Dawida K.; Kamil W. - były dyrektor Centrum Integracji Społecznej w Świętochłowicach oraz inni współpracownicy byłego prezydenta Świętochłowic: Eva G., Arkadiusz Ch., Jolanta P., Monika W.-S., Krzysztof K., Anna K., Mirosław K.
Dawid K. to były wpływowy polityk Platformy Obywatelskiej na Śląsku, był m.in. dyrektorem biura europosła Jerzego Buzka, byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego; w latach 2010-2018 był prezydentem Świętochłowic oraz m.in. świętochłowickim radnym miejskim. Jednak w 2019 r., po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, jego mandat wygasł... ze względu na niezamieszkiwanie w Świętochłowicach. Działaczem Platformy przestał być w 2019 r. po tym, jak wystartował w wyborach na senatora z własnego komitetu wyborczego.
Zdaniem prokuratury, Dawid K., jako prezydent Świętochłowic, miał m.in. bezzasadnie przeznaczyć ponad 1 mln zł z miejskiej kasy na nagrody uznaniowe. Te nie spełniały wymogów ustawy o pracownikach samorządowych i ustawy o finansach publicznych, były przyznawane bez zachowania wymaganej przepisami procedury, a ich wysokość „rażąco przekraczała ich celowość i zasadność oraz racjonalną gospodarkę finansową”. Zarzutów łącznie jest 11. Byłemu prezydentowi prokuratura zarzuciła też nadużycie uprawnień, fikcyjne zatrudnienie w urzędzie asystentek, przywłaszczenie służbowego sprzętu elektronicznego, fikcyjny meldunek w mieście, by ubiegać się o mandat radnego Świętochłowic. Dawid K. miał też wpływać, dokonując cenzury - na lokalne media spółkę "Śląsk Telewizja Miejska". Spółka jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie.
Dziś przed Sądem Okręgowym w Katowicach miała miejsce pierwsza rozprawa Dawida K. Sprawę prowadziła sędzia SO Katowice Patrycja Potejko.
- Na ławie oskarżonych zasiada łącznie 11 osób. Dwie osoby chciały dobrowolnie poddać się karze. Monika W.-S. pracownik Urzędu Miasta w Świętochłowicach - brała udział m.in. w fikcyjnej utylizacji sprzętu elektronicznego. Pani Monika dobrowolnie chciała poddać się karze, co wyłącza ją z dalszego postępowania dowodowego. Pełnomocnik prawny Moniki W.-S. i prokuratura wyraziły zgodę na karę 1 roku więzienia w zawieszeniu i karę grzywny. O dobrowolne poddanie się karze wystąpił również były pełnomocnik wyborczy Dawida K. - Beniamin B. jednak jest zbyt ważną osobą w sprawie, by prokuratura wyraziła zgodę na jego wyłączenie z dalszego postępowania dowodowego
- powiedziała po pierwszej rozprawie Katarzyna Szołtysik, prokurator Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która od 2017 r. prowadzi sprawę Dawida K. i jego współpracowników.
Wyłączenie ze sprawy Moniki W.-S. oznacza zmianę składu orzekającego i terminów rozpraw, które zostały wcześniej rozpisane do 19 lutego 2024 r. Sędzia Potejko zdecydowała, że Monika W.-S. została skazana na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 1 rok i grzywnę ok. 1,5 tys. zł, bo wina oskarżonej, która nie dopełniła obowiązku służbowego, nie budzi wątpliwości. W 2017 r. Monika W.-S. poświadczyła nieprawdę, pisząc o likwidacji kilku telefonów komórkowych na kwotę prawie 15 tys. zł. Telefony zamiast do punktu recyklingu trafiły do Bartosza K. i Beniamina B.
Prokuratura spodziewa się, że świadkowie mogą zmieniać swoje zeznania - gdy rozmawiali z organami śledczymi, wcześniej byli podwładnymi Dawida K., mogli się obawiać o swoje bezpieczeństwo. Teraz taka podległość już nie istnieje.
Jak powiedziała nam prokurator Szołtysik, ze względu na dużą liczbę świadków - osób pokrzywdzonych i skomplikowanie sprawy, trudno jeszcze wskazać, jakiej kary będzie żądać prokuratura dla głównego oskarżonego Dawida K. Choć tylko zgodnie z art. 231 kodeksu karnego funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
- Jeśli chodzi o związki oskarżonych z Platformą Obywatelską, nie było to istotne w sprawie. Przynależność polityczna była ważna tylko w przypadku Dawida K., który fikcyjnie meldował się w mieście Świętochłowice, by ubiegać się o mandat radnego
Były prezydent Świętochłowic nie był dziś obecny w sądzie. Reprezentował go mecenas Tomasz Mizioch, ale nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Przypomnijmy - Dawid K. opublikował jednak już 2 lutego br. w mediach społecznościowych swoje oświadczenie.
"O absurdalności postawionych mi zarzutów, świadczy fakt, że przez wiele miesięcy był na mnie nałożony zakaz informowania osób trzecich o treści postanowionych zarzutów, co miało charakter precedensu ogólnokrajowego. Chyba o tej absurdalności wiedziała prokuratura, nakładając na mnie ten zakaz, ale znowu niezależny i niezawisły sąd zdjął ten zakaz oraz większość nałożonych na mnie środków zapobiegawczych. (...) Chcę mocno podkreślić, że postawione zarzuty nie mają charakteru korupcyjnego, a raczej urzędniczy o zabarwieniu formalnym, który powinna rozpatrywać Regionalna Izba Obrachunkowa, a nie prokuratura. Sprawa od początku miała i ma charakter polityczny i właśnie chcę przed niezależnym i niezawisłym sądem dowodzić tego, że jestem niewinny. Będę składał materiały dowodowe i wyjaśnienia, po to, aby sprawiedliwości stało się zadość. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki" - podsumował.
@ Agnieszka Kolodziejczyk
Zdjęcia z sądu: Agnieszka Kołodziejczyk
Zdjęcie Dawid K.: wikipedia