Oburzonko z powodu tego, że prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział dziennikarzowi TVN, który zadał pytanie z tezą zawierającą manipulację i fałsz, że należy jego zachowanie traktować jak działanie w interesie Kremla, jest tyleż zabawne, co irracjonalne. Po pierwsze – stacja TVN od lat przedstawia narrację kremlowską w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Gdy należała do ściśle postkomunistycznego kapitału, można by to od biedy rozumieć – służyli Moskwie w PRL, służą i obecnie. Zdumiewa, że ta promoskiewska linia nie zmieniła się, gdy stację tę przejął amerykański koncern. Dziś ataki na Ministerstwo Obrony Narodowej – w obliczu wojny, jaka toczy się za naszą wschodnią granicą, gdy dzięki działaniom MON Ukraina otrzymuje wsparcie – są kolejnym przejawem tej linii. Propaganda tej stacji, niezwykle agresywna, dzieląca Polaków i ośmieszająca działania polskiego rządu – powtórzę, w obliczu agresywnej wojny Rosji, która dotyczy Polski bezpośrednio – jest utrzymywaniem tej linii, tak widocznej po katastrofie smoleńskiej. Po drugie – polityk ma prawo do wyrażania swojej opinii także na temat mediów i dziennikarzy. Zwłaszcza wtedy, gdy wprost działają przeciw polskiej racji stanu.