Agnieszka Holland rozpoczęła prace nad filmem, który ma dotyczyć sytuacji migrantów na polsko-białoruskiej granicy. Produkcja kręcona jest w podwarszawskich lasach. Na potrzeby nagrań stworzono zasieki z koncertiny, czyli żyletkowego drutu kolczastego. - Warto skorzystać z tych nagrań, które już są. Nie ma co wymyślać obrazków, które będą manipulacją. Polska do dziś jest obiektem ataków - skomentował Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w przestrzeni informacyjnej RP.
"Zielona granica" - to tytuł najnowszego filmu Agnieszki Holland, który nagrywany jest w podwarszawskich lasach, w otulinie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego. Ma on opowiadać o imigrantach przebywających na granicy polsko-białoruskiej.
Na potrzeby filmu w środku lasu wybudowano zasieki z drutu kolczastego - takie same, jakie były na granicy polsko-białoruskiej przed wybudowaniem zapory. Teren nie jest w żaden sposób zabezpieczony, co niesie za sobą zagrożenie zarówno dla ludzi jak i dla zwierząt.
"W całym lesie są takie zasieki, zadzwoniłem nawet na 112, ale operatorka powiedziała, że ją filmy nie interesują. Nie chodzi o film, ale o bezpieczeństwo ludzi i zwierząt"
- tak sprawę skomentował jeden z pobliskich mieszkańców w rozmowie z "Wyborczą".
Z kolei fotograf Daniel Petryczkiewicz napisał, że "zasieki przedzieliły las na Wydmach w Czarnowie i znajdują się w dwóch miejscach na długości kilkunastu metrów". Podkreślił, że "zasieki stały w lesie bez żadnych oznaczeń", a "pilnował ich – teoretycznie – jeden ochroniarz".
Jak podaje tvp.info, prace związane z produkcją filmu są utrzymywane w ścisłej tajemnicy - producenci mieli wymusić na wszystkich osobach biorących udział w przedsięwzięciu podpisanie klauzul poufności.
Pamiętacie, jak ogrodzenie żyletkowe na granicy z Białorusią miało mordować sarny i jelenie? No więc teraz takie, jak na filmie rozciągnięto w lesie pod W-wą do filmu o uchodźcach pewnej znanej polskiej reżyserki. Tak głupie, że bym nie uwierzył, gdyby mi kolega nie podesłał 😎 pic.twitter.com/E7ZvjSYxo1
— Krzysztof W. Panek (@krzysztofwpanek) April 2, 2023
Film jest finansowany przez Czeski Fundusz Filmowy, który podobnie jak polski PISF jest instytucją państwową - zauważył bloger Paweł Rybicki, który zapytał: "Czemu czeskie władze sponsorują tego typu dzieło?". Na stronie internetowej Czeskiego Funduszu Filmowego znalazła się informacja, że film Holland został wsparty kwotą 160 tys. euro.
Do najnowszego "dzieła" Agnieszki Holland odniósł się na Twitterze Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w przestrzeni informacyjnej RP.
"Coraz głośniej o filmie, który ma teoretycznie pokazywać to co działo się na granicy Polski z Białorusią w 2021 roku. Zdjęcia ponoć trwają. Warto skorzystać z tych nagrań, które już są. Nie ma co wymyślać obrazków, które będą manipulacją. Polska do dziś jest obiektem ataków"
- napisał.
Coraz głośniej o filmie, który ma teoretycznie pokazywać to co działo się na granicy Polski z Białorusią w 2021 roku. Zdjęcia ponoć trwają.
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) April 4, 2023
Warto skorzystać z tych nagrań, które już są. Nie ma co wymyślać obrazków, które będą manipulacją.
Polska do dziś jest obiektem ataków. pic.twitter.com/3cG6GepBMX
Do swojego wpisu dołączył także wideo z archiwalnymi nagraniami z polsko-białoruskiej granicy pokazujące, jak rzekomi "uchodźcy" rzucali w strażników granicznych kamieniami i petardami.