Rzadko odwołuję się w publicystyce do symboliki religijnej i staram się tylko w ostateczności podpierać wiarą, w której mnie wychowano. Tę rolę zostawiam duchowieństwu i lepszym ode mnie. Pojawiają się jednak chwile w życiu narodu, kiedy bardzo mocno powinno się stanąć w obronie tego, w co się wierzy, tego, co naprawdę ważne. Taki moment nadszedł.
Czemu miał służyć atak TVN na Jana Pawła II? Zniszczeniu polskiej tożsamości, rozbiciu Kościoła i maksymalnemu skłóceniu społeczeństwa. To dla ich obozu politycznego było niezbędne, by rządzić 40-milionową społecznością, którą chcą zamienić w bezwolny tłum. Doraźnie ten atak miał przykryć wielką aferę pedofilską w PO. Wszystko wskazuje na to, że kolejne informacje o tej sprawie będą straszliwie kompromitujące dla wielu ludzi Platformy.
Ale zamiast rozbicia społeczeństwa, nastąpiło jakieś wielkie poruszenie, może zaczyn czegoś większego. Widać to zarówno po reakcjach ludzi, jak i w sondażach.
Osiemdziesiąt procent Polaków uważa Jana Pawła II za autorytet. W ciągu tygodnia PO, która miała być beneficjentem tej awantury, straciła 15 proc. swojego poparcia, a to dopiero początek. Polacy mobilizują się i dziesiątki tysięcy ludzi wybierają się na marsz do Warszawy. Podejmowane są też bardzo liczne lokalne inicjatywy. Osobiście uważam, że 2 kwietnia, w dniu śmierci Jana Pawła II, wszyscy powinniśmy znaleźć się w Warszawie. Pozostałe marsze tego dnia mogą być organizowane tylko dla tych, którzy nie mogą dojechać. Najlepiej w dużo późniejszych godzinach.
Musimy się znowu policzyć. To nasze „liczenie”, do którego kiedyś wzywała Anna Walentynowicz, to takie narodowe rekolekcje. Tysiące ludzi dają świadectwo swoich wartości. Przy okazji wracają do nas wzruszające wspomnienia papieskich pielgrzymek, jego homilii, pieśni góralskich śpiewanych dla Ojca Świętego. To obraz wyrzeźbiony we wspomnieniach naszego pokolenia. Obraz, który będzie nam towarzyszył przez całe życie. Musimy go przekazać naszym dzieciom. Nie jest to łatwe w społeczeństwie zdominowanym przez media wrogie cywilizacji chrześcijańskiej. Ale cytując marszałek Elżbietę Witek: potrzebowaliśmy impulsu. I taki impuls właśnie dostaliśmy.
Skorzystajmy z tego czasu, żeby opowiedzieć naszym rodakom, szczególnie młodemu pokoleniu, o wspaniałej historii mocarza, który niecałe pół wieku temu obudził polskie społeczeństwo.