TVN, założony przez agentów komunistycznej bezpieki, zaczął doceniać zapisy w aktach Służby Bezpieczeństwa. Kiedy opisywały one historię powstania tej stacji, uznawali je za niewiarygodne. Tymczasem dzisiaj wszystkie zapisy w tych aktach traktują jak prawdę objawioną.
Kluczem do analizy takich materiałów jest ocena archiwistów i historyków. Dlaczego po to nie sięgnęli? Bo musieliby przyznać rację ludziom, których wcześniej szkalowali. Nie da się oceniać tych zapisów bez elementarnej wiedzy historycznej. Bezpieka masowo organizowała prowokacje, które miały kompromitować księży. Prawdziwi pedofile, kiedy wpadali w jej łapy, byli chronieni przez cały system, jeżeli tylko podjęli współpracę. Biskup nie miał, a często po prostu nie mógł, szukać pomocy w organach państwa, jeśli nie chciał pogorszyć sytuacji. Wobec totalnej wojny komunistycznego państwa z Kościołem musiał sobie radzić, jak mógł. Świadków bowiem bezpieka potrafiła uciszać, a odpowiedzialność za czyny pedofilskie na przykład przerzucać na innych. Niestety swoich ludzi mieli wszędzie, również wśród księży. Dzisiaj brak powszechnej wiedzy o tamtych czasach i tamtych realiach służy epigonom bezpieki do ataku na polskiego papieża.