Wskazanie Sławomira Nitrasa na koordynatora ruchu kontroli wyborów z ramienia opozycji wzbudziło wiele kontrowersji. Dziś w wywiadzie dla wp.pl Nitras snuł wizję ewentualnego "scenariusza brazylijskiego" nad Wisłą. - Wyobrażam sobie naprawdę, że np. Daniel Obajtek, Jacek Kurski czy Zbigniew Ziobro będą woleli szukać schronienia poza Polską - powiedział polityk PO.
Niedawno Donald Tusk obwieścił "przygotowanie wielkiej obywatelskiej, społecznej akcji, której celem będzie skuteczne przypilnowanie wyborów", a zadanie to powierzył posłowi KO, Sławomirowi Nitrasowi - jak sam stwierdził - "znanemu z energii, umiejętności mobilizacji, wielkiego optymizmu i sprawczości".
Politycy PiS zwracają uwagę, że Nitras znany jest z gwałtownych i agresywnych zachowań.
- To nieśmieszny żart i wyraźny zwrot PO w kierunku skrajnej, antyklerykalnej i agresywnej lewicy
- ocenił wybór Tuska Błażej Poboży, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Nie brakowało również głosów, że jest to "cyniczna gra", którą realizuje Tusk.
Dziś w wywiadzie dla portalu wp.pl Sławomir Nitras został zapytany, czy jego zdaniem Polsce grozi po wyborach "scenariusz brazyilski"?
- Scenariusz brazylijski polegał na tym, że prezydent, który przegrał wybory, nie chciał oddać władzy. I uważam, że pytanie, czy PiS w przypadku przegranej nie będzie chciało oddać władzy, jest pytaniem, które należy sobie dziś stawiać. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że PiS robi wszystko, żeby władzy nie oddać. I że Jarosław Kaczyński jest gotów wziąć przykład ze swoich politycznych przyjaciół, czyli panów Bolsonaro i Trumpa, i rozniecić niepokoje społeczne - mówił Nitras.
- Mam jednak nadzieję, że wtedy zakończy się tym samym, co w przypadku brazylijskim, czyli że Kaczyński ucieknie z kraju. Żartuję. Albo może nie żartuję? Wyobrażam sobie naprawdę, że np. Daniel Obajtek, Jacek Kurski czy Zbigniew Ziobro będą woleli szukać schronienia poza Polską
- dodał.
Sławomir Nitras zasłynął słowa o "opiłowywaniu katolików", wypowiedzianymi podczas Campusu Polska Przyszłości w 2021 r.
- W perspektywie czasu dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie. Powiem więcej: uważam, że dojdzie za naszego życia, może nawet w tym pokoleniu do tego, kiedy katolicy w Polsce staną się mniejszością. Staną się realną mniejszością, nie mniejszością, że będzie kogoś innego więcej, ale nie będą większością. I muszą się z tym nauczyć żyć. I wtedy chyba to będzie w jakiejś realnej takiej społecznej proporcji. Ale dobrze, żeby stało się, to mówiąc uczciwie, w sposób niegwałtowny. Żeby to się stało w sposób racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni - mówił wówczas Nitras.
Jak dzisiaj odnosi się do tych słów? Twierdzi, że "nie jest do nich przywiązany".
- Czy naprawdę nie widzi pan problemu w tym, że często byle niewykształcony ksiądz poucza ludzi, jak mają żyć? Skoro o życiu tych ludzi nie ma pojęcia i nie jest od nich w żaden sposób mądrzejszy? I ten ksiądz robi to w majestacie prawa! Dzisiaj czytałem, jak sądy w sztuczny sposób przedłużają procesy rozwodowe w Polsce. Przecież to są jakieś żarty. Przecież wszyscy wiemy, że to jest podszyte jakimiś wpływami Kościoła katolickiego i niechęcią do pozwalania ludziom się rozwodzić. No kto dał takie prawo Kościołowi czy PiS-owi, żeby ingerować w kwestie rozwodu?! Czy my tego naprawdę chcemy? Przecież to jest jakiś totalny archaizm, z którym trzeba radykalnie skończyć. Jeśli nie da się normalnie, to trzeba opiłować. Trzeba to po prostu zrobić w sposób gwałtowny i zdecydowany, bo inaczej będziemy żyli w jakimś zniewoleniu - mówił dzisiaj w wywiadzie dla wp.pl.