Podczas piątkowego briefingu prasowego, Donald Tusk, lider PO, określił przyjętą przez Sejm nowelę ustawy Kodeks wyborczy mianem "gwałtu na fundamentalnych zasadach demokracji".
Zdaniem szefa PO każdy, kto zmienia reguły gry, czyli wprowadza nowe zasady w Kodeksie wyborczym tuż przed wyborami, "tak naprawdę gwałci podstawowe zasady demokracji".
"Jeśli są gotowi dzisiaj w świetle kamer, przy podniesionej kurtynie manipulować przy ordynacji wyborczej po to, aby zwiększyć swoje szanse wyborcze, to łatwo sobie wyobrazić, że będą także zdolni do innego typu manipulacji. Coraz częściej wysnuwane domysły, coraz częściej artykułowane publicznie obawy, że PiS jest gotowy także sfałszować wybory - one niestety są coraz bardziej uzasadnione" - stwierdził Tusk.
Obwieścił "przygotowanie wielkiej obywatelskiej, społecznej akcji, której celem będzie skuteczne przypilnowanie wyborów", a zadanie to powierzył posłowi KO, Sławomirowi Nitrasowi - jak sam stwierdził - "znanemu z energii, umiejętności mobilizacji, wielkiego optymizmu i sprawczości".
Politycy PiS zwracają uwagę, że Nitras znany jest z gwałtownych i agresywnych zachowań.
- To nieśmieszny żart i wyraźny zwrot PO w kierunku skrajnej, antyklerykalnej i agresywnej lewicy
- ocenił wybór Tuska Błażej Poboży, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Nie brakowało również głosów, że jest to "cyniczna gra", którą realizuje Tusk.
Tymczasem portal interia.pl podaje, że "nominacja" dla Sławomira Nitrasa miał ważny wymiar dla wewnętrznego układu w PO.
Nie jest tajemnicą, że relacje między Donaldem Tuskiem a byłym kandydatem na prezydenta z ramienia opozycji Rafałem Trzaskowskim są dość napięte. Teraz obaj politycy mieli zbliżyć się do siebie, a celem nadrzędnym ma być dla obu wyborcze zwycięstwo.
Rolę ogniwa spajającego Tuska i Trzaskowskiego miał odegrać właśnie Nitras, a konkretnie - jego "awans" na koordynatora kontroli wyborów.
Interia.pl wskazuje, że Nitras jest lojalnym "najbliższym człowiekiem Trzaskowskiego", a jednocześnie nie przepada on za Tuskiem.
"Dlatego to jest układ całej strony Rafała z Donaldem"
- tłumaczy Interii rozmówca z PO.
Informator portalu wskazuje, że sojusz Tusk-Trzaskowski to efekt załamania się planu silnego sojuszu szefa PO z Szymonem Hołownią. Gdy lider Polski2050 zaczął kwestionować flagową ideę wspólnej listy, Tusk zwrócił się w kierunku prezydenta stolicy.