10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Co zrobić, by nie płacić reparacji? Kto najbardziej obawiał się nadciągających roszczeń? Kulisy popłochu w Bonn

Co zrobić, by Zachód nie chciał reparacji od NRD, a jednocześnie zachować twarz względem sojuszników? Z takim dylematem 50 lat temu zmagano się w Bonn. 29 stycznia 1973 r. wysoki urzędnik przy rządzie Republiki Federalnej Niemiec Klaus Blech sporządził notatkę dotyczącą nadciągających roszczeń finansowych państw zachodnich względem NRD i tego, w jaki sposób RFN powinno na nie zareagować. Jak czytamy w archiwalnym dokumencie zachodnio­niemieckiego MSZ, sprawa ta była dla RFN „pierwszym w praktyce przypadkiem zbieżnych interesów z NRD”, ponieważ roszczenia względem wschodnich Niemiec postrzegano jako przyszłe roszczenia wobec całego, na powrót zjednoczonego państwa niemieckiego. O komentarz poprosiliśmy niemieckiego historyka dr. Karla-Heinza Rotha.

By Bundesarchiv, B 145 Bild-F031406-0017 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5454688

Notka Klausa Blecha powstała dziewięć miesięcy po tym, jak niemiecki Bundestag ratyfikował układ o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków między PRL i RFN. Do zachodnioniemieckiego resortu spraw zagranicznych wpłynęła 29 stycznia 1973 r. i została podana do wiadomości Berndta von Stade, ówczesnego dyrektora wydziału politycznego w bońskim MSZ. Jak wynika z treści notatki, w rozwiązanie sprawy zaangażowano kilka referatów MSZ i ministerstwo finansów, przy czym rekomendacja z resortu dyplomacji sprowadzała się do zalecenia rządowi i urzędowi kanclerskiemu przyjęcia „neutralnej postawy”, a resort finansów doradzał podjęcie bilateralnych rozmów z zachodnimi krajami zamierzającymi wysunąć postulaty reparacyjne względem NRD i wyrażenie sprzeciwu wobec roszczeń. Plan resortu finansów zarysowano 26 stycznia podczas narady w ministerstwie, gdzie przyjęto stanowisko, że „rząd federalny powinien w każdy możliwy sposób odwieść swoich zachodnich sojuszników od wystosowania względem NRD żądań reparacyjnych i odszkodowawczych. Powinniśmy przyjąć takie stanowisko, by z jednej strony nie naruszyć ustaleń Konferencji Londyńskiej, a z drugiej strony przedstawić działania na rzecz zadośćuczynienia ze strony RFN jako odszkodowania na tym polu już przez całe Niemcy” – czytamy.

Nie ośmielać Zachodu

18 stycznia w innej notce MSZ przyjęcie postawy neutralnej przez Bonn zalecano, powołując się na możliwą reakcję ze strony państw bloku wschodniego:

„RFN nie może ośmielać [państw zachodnich] do zgłaszania roszczeń względem NRD, ponieważ musi liczyć się z tym, że na pomoc NRD ruszą Związek Sowiecki i Polska, które zgłoszą wtedy swoje roszczenia względem RFN. W dalszej perspektywie należy liczyć się z tym, że w wypadku ewentualnego zawarcia układu pokojowego lub układu reparacyjnego wszystkie żądania, które zostaną teraz podniesione względem NRD, obrócą się przeciwko obu państwom niemieckim. Jeżeli więc RFN zachowa się w tej kwestii zbyt zdecydowanie, później może zostać skonfrontowana z roszczeniami. Poza tym udzielenie aktywnego poparcia roszczeń względem NRD obciążyłoby dodatkowo nasze relacje z drugim państwem niemieckim i byłoby kontrproduktywne wobec intencji normalizacji tychże”.
- czytamy.

Jak więc Bonn zamierzało wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji i uchronić przyszłe, zjednoczone Niemcy przed dodatkowymi roszczeniami reparacyjnymi? Resort finansów nalegał, by Bonn „w kręgu państw NATO i w rozmowach bilateralnych z zainteresowanymi rządami zachodnimi wyraziło swój sprzeciw wobec wysunięcia roszczeń wobec NRD (ale z wyjątkiem przypadków wywłaszczenia po wojnie). Według zapisu dokumentu w Urzędzie Kanclerskim panowało zaniepokojenie co do (możliwych) konsekwencji dla relacji z RFN z NRD. I ostatecznie w łonie resortu dyplomacji wypracowano rozwiązanie kompromisowe następującej treści:

„W oficjalnych oświadczeniach dla naszych sojuszników podamy, że nie chcemy w tej kompleksowej sprawie zająć stanowiska, zaś w poufnych rozmowach na szczeblu politycznym zaznajomimy naszych partnerów z naszym stanowiskiem względem politycznych następstw dla naszej własnej sytuacji w relacjach Wschodu z Zachodem”.

Konkluzje

„Panuje zgoda co do tego, że w każdym razie powinniśmy zapobiec sztucznemu uczynieniu z tej kwestii cause cėlėbre. To podejście przemawia przeciwko dalszemu roztrząsaniu tej kwestii multilateralnie”.
- pisali bońscy dyplomaci. Po czym sprecyzowano najważniejsze polityczne aspekty dyskusji o roszczeniach, ujmując sprawę następująco: 

„1. Jest to pierwszy w praktyce przypadek interesów zbieżnych z NRD, stąd też »szansa« bądź »zagrożenie« wynikające ze współbrzmienia naszego stanowiska.
2. Jeżeli NRD odniesie wrażenie, że państwa NATO zgłaszają wobec niej roszczenia za naszym przyzwoleniem (a może nawet z naszej inicjatywy), zachowa się podobnie względem swoich wschodnioeuropejskich sojuszników. 
3. Od nas można wyciągnąć pieniądze, od NRD nie – a dużymi wierzycielami są Związek Sowiecki i Polska, Jugosłowianie już zgłaszają swoje roszczenia wobec nas, z Czechami byśmy się uporali (zakładając, że też zgłosiliby swoje żądania).
4. Wniosek: mamy finansowy interes w dalszym obowiązywaniu ustaleń reparacyjnych zawartych na konferencji poczdamskiej.  
I tu następuje lista kontrargumentów: 
1. Polacy i tak żądają od nas zadośćuczynienia i czynią to, zawężając pojęcie reparacji. Tak czy owak jednak, tak jak Związek Sowiecki zrezygnowali z reparacji w 1953 r . Tylko że i Polska, i Związek Sowiecki mogą stwierdzić, że ta rezygnacja miała podstawy w ustaleniach zawartych w Poczdamie, a skoro są one kwestionowane przez sam Zachód, to pierwotne roszczenia Związku Sowieckiego i Polski względem RFN ożywają na nowo. 
2. Wschodnie roszczenia o reparacje i inne rekompensaty finansowe, które zostały podniesione przeciwko nam na mocy prawa, stanowią również kolejne środki nacisku, zwłaszcza ze strony Związku Sowieckiego, nawet jeżeli można ich uniknąć, przyznając ewentualnie pożyczki – ponieważ [te środki nacisku] pozbawiają nas możliwości wykorzystania pożyczek dla Związku Sowieckiego jako quid pro quo w innych interesujących nas dziedzinach.
3. Wniosek: Zachód nie powinien mieć żadnego interesu w utracie przez Republikę Federalną Niemiec jej pozycji względem Związku Sowieckiego.
4. Jeśli Izraelczycy odniosą wrażenie, że „udaremniliśmy” możliwość uzyskania rekompensat od NRD, będą chcieli uzyskać je od nas. W każdym razie stosunki z Izraelem ulegną pogorszeniu”.

Dr Roth: Sprawcy żyli po obu stronach

O komentarz poprosiliśmy dr. Karla-Heinza Rotha, współautora książki „Wyparte. Odroczone. Odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy” (Instytut Zachodni, Poznań, 2020), który w swojej książce również cytował notatki MSZ z lat 70., tego dokumentu jednak w niej nie było.

W swojej pracy badawczej zajmowałem się również roszczeniami wysuwanymi przez państwa zachodnie wobec NRD, szczególnie tymi ze strony Grecji. NRD odrzuciło te roszczenia, argumentując, że nie jest kontynuatorką nazistowskich Niemiec i już wypłaciła spore reparacje na rzecz Związku Sowieckiego, co było zgodne z prawdą, ale nie było wiarygodne, ponieważ sprawcy żyli w NRD w taki sam sposób jak w RFN, nawet jeśli nie odgrywali tam żadnej roli politycznej. W rezultacie doszło do protestów greckich grup oporu i organizacji reprezentujących ofiary II wojny światowej pod adresem NRD. Wreszcie NRD zaoferowała odszkodowania ofiarom okupacji hitlerowskiej, ale pod warunkiem że rząd grecki uzna NRD, a rząd grecki nie zareagował na to pod naciskiem dyplomacji RFN powołującej się na doktrynę Hallsteina. To dość trudna historia.
- komentuje Karl-Heinz Roth.

*Elementem doktryny Hallsteina było nieutrzymywanie stosunków dyplomatycznych z państwami utrzymującymi stosunki dyplomatyczne z NRD, z wyjątkiem Związku Sowieckiego. 

Źródło: Akten zur Auswärtigen Politik der Bundesrepublik Deutschland 1973 1. Januar bis 31. Dezember, Oldenbourg, München 2004, s. 143−146.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Olga Doleśniak-Harczuk,Antoni Opaliński (PR24)