Szymon Hołownia mógłby być alternatywą dla wyborców, którzy nie głosują na dwie największe partie w Polsce i są znużeni bipolarnym konfliktem politycznym. Głosujących na niego można sobie wyobrazić jako „letnich” katolików, dość dobrze usytuowanych finansowo, chodzących co jakiś czas do kościoła. Dziś jednak wszystko wskazuje na to, że czar Polski 2050 pryska. Niejasne finansowanie i kluczenie w tej sprawie liderów formacji może odbić się na wyniku wyborczym.
Niezły wynik w wyborach prezydenckich – trzecie miejsce i 13,69 proc. głosów – miał dać podstawy do tworzenia oddolnego ruchu, który wbije klin w dominację PiS i PO na scenie politycznej. Wydawało się, że Polska 2050 na stałe zajmie miejsce na podium, z którego będzie atakować najpotężniejsze od dwóch dekad formacje, ale Szymon Hołownia zaczął zaliczać wpadkę za wpadką. Jedną z nich był z pewnością płacz przed kamerą w trakcie kampanii wyborczej, gdy kandydat na prezydenta rozrzewnił się nad konstytucją i wizją Polski w niej zapisaną – Polski, o którą walczą on i ci ofiarnie wspierający jego polityczną inicjatywę.
Potem, już po pierwszej turze, przyszła pora na „pompowanie” Rafała Trzaskowskiego. Wiele mówiło się o tym, że jeśli włodarz Warszawy wygra rozgrywkę z Andrzejem Dudą, to Hołownia zostanie kimś na wzór „wiceprezydenta”, piastując w stołecznym ratuszu jakąś prominentną funkcję. Były dziennikarz, wiedząc, że otwarte popieranie Trzaskowskiego może przeszkadzać części jego elektoratu, zapewnił, że zagłosuje na polityka Koalicji Obywatelskiej, ale „bez przyjemności”. Ta deklaracja została zresztą źle odebrana przez liberalny salon, który domagał się jednoznacznego i oficjalnego udzielenia poparcia Trzaskowskiemu przez Hołownię. Tylko do tego był im potrzebny w gorącej kampanii w 2020 r.
Nowa nadzieja szybko stała się łajbą ratunkową dla działaczy PO, Nowoczesnej i Lewicy. Joanna Mucha, Paulina Hennig-Kloska, Hanna Gill-Piątek, które jako pierwsze założyły niemal dwa lata temu koło sejmowe Polski 2050, to nie były nowe twarze, lecz doskonale kojarzone przez wszystkich odbiorców polityki. Michał Gramatyka, odsunięty niedawno Wojciech Maksymowicz, Paweł Zalewski, Tomasz Zimoch – to kolejne osoby, które ogłosiły rozstanie z większymi partiami, na ogół PO, i zgodziły się na współpracę z Hołownią. W sprawach obronności Hołowni doradza Mirosław Różański, który równie dobrze mógłby być ministrem w ewentualnym rządzie Donalda Tuska. O jakiej jakości zatem mowa?
Oddolny ruch, polegający na zaangażowaniu tysięcy wolontariuszy, ludzi niezwiązanych z polityką, został – jak mawiał lider ugrupowania – zawłaszczony przez polityków z krwi i kości albo też taki od początku był plan – jedni wypruwają sobie żyły „za frajer”, a drudzy – tak się okazało, że tłuste koty – spijają śmietankę.
Na tych błędach Szymon Hołownia nie poprzestał. Gdy Platforma Obywatelska coraz mocniej naciskała na jedną listę opozycji, Polska 2050 weszła w polityczny układ z PSL, nie wykluczając też startu z Porozumieniem. To dlatego Jarosław Gowin zrezygnował z przywództwa, by utorować drogę swojej partii do wejścia w alians albo z Polską 2050, albo Koalicją Obywatelską. Tyle że Porozumienie nie jest żadną wartością dodaną dla partii Hołowni. Tym bardziej PSL, zupełnie różne od Polski 2050, poza strategią obliczoną na podbieranie elektoratu PiS.
W takim kontekście dochodzi do jeszcze poważniejszych problemów natury prawnej. Państwowa Komisja Wyborcza pod koniec ubiegłego roku odrzuciła sprawozdanie finansowe formacji Hołowni, wskazując na niejasne źródła finansowania różnych wydarzeń politycznych. Przy okazji wypunktowała fakt, że w złożonych dokumentach za 2021 r. zabrakło wzmianki o przychodach i wydatkach.
Nie wiadomo, kto wyłożył pieniądze na aplikację Jaśmina – jeden z największych niewypałów Polski 2050. Aplikacja miała zjednoczyć wyborców tej formacji, przekazywać najświeższe informacje, linki, wpisy z mediów społecznościowych. W efekcie krytykowano ją za nijakość i zbyt małą liczbę treści. PKW nie dowiedziała się, kto jest dyspozytorem danych z aplikacji.
Poza tym zagadkowe stało się też finansowanie kongresu i lokalu Polski 2050 w centrum Warszawy. Jak wspominał Salon24.pl, w analizie PKW posłużono się sformułowaniem o „patologicznej sytuacji”. Na pytanie o to, kto finansował polityczne eventy ludzi Hołowni, Hennig-Kloska odpowiedziała portalowi: – Działalność obywatelska przygotowująca utworzenie partii Polska 2050 Szymona Hołowni prowadzona była przez Fundację Polska od Nowa zgodnie z jej zadaniami statutowymi oraz Stowarzyszenie Polska 2050.
Ponadto Polska 2050 chwali się wpłatami od zagranicznych darczyńców. Sęk w tym, że byłoby to niezgodne z ustawą o finansowaniu partii politycznych – wpłacać na nie mogą bowiem tylko obywatele na stałe mieszkający w swoim kraju.
Jakby tego było mało, senator Jacek Bury – jeden z najbogatszych parlamentarzystów tej kadencji – handlował ogórkami z Rosją, i to mimo nakładanych sankcji na Moskwę i Mińsk. Dość powiedzieć, że w najlepszym razie to przykład skrajnej hipokryzji – wszak to Polska 2050 uderzała w PiS, gdy po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę rozważano wprowadzenie embarga na rosyjskie towary, i domagała się jak najszybszego wprowadzenia sankcji.
Bury tłumaczy się, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, a ogórków sprowadza niewiele, bo kilkanaście tysięcy ton miesięcznie. Widać, że sytuacja uwiera senatora, bo rzucił ogórkiem w studiu TVP Info przed prowadzącym program Miłoszem Kłeczkiem. Można nie znosić gospodarza audycji politycznych czy nie zgadzać się z jego poglądami, ale ogórek w studiu pojawił się nieprzypadkowo. Bury zaplanował happening i demonstracyjnie wyszedł ze studia, udając, że akcja jest spontaniczna. Gdyby tak nie było, nie zabierałby ze sobą warzywa. Kto zresztą wpada na takie pomysły? I czy one pomogą w odbudowie notowań sondażowych Polski 2050? Na pewno ich nie poprawią.
Co to wszystko przypomina? Casus Nowoczesnej i Ryszarda Petru. Formacja ekonomisty też bazowała na konflikcie PiS z PO, przekonując do „trzeciej drogi”. Gdy odniosła sukces wyborczy w 2015 r., media liberalne wyolbrzymiały znaczenie Nowoczesnej, która przez chwilę była uznawana za... sondażowego lidera. Kres formacji Petru położył blisko dwumilionowy kredyt, którego nie udało się do końca spłacić. Miejsce Petru zajęła Katarzyna Lubnauer, a kolejni działacze z Nowoczesnej „wyfrunęli” do Platformy. Sam ekonomista został zapamiętany bardziej z powodu śmiesznych wpadek i niecelnych prognoz niż wpływu na rzeczywistość.
Czy tak będzie z Polską 2050? Hołownia wpadł w wir wpadek i dyskredytujących go wydarzeń i trudno będzie mu powstrzymać narastające kłopoty. Celebryta musi uważać – dziś Petru, zamiast pełnić funkcję premiera lub ministra finansów, rzadko zagląda nawet do studia TVN24, by komentować kryzys ekonomiczny.