10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Kawa na ławę

W Polsce nie jest dzisiaj najważniejszy podział na prawicę i lewicę. Nie jest też najistotniejszy spór tych, którzy zachowywali się godnie w PRL, z tymi, którzy się zagubili albo wręcz zeszmacili.

W Polsce nie jest dzisiaj najważniejszy podział na prawicę i lewicę. Nie jest też najistotniejszy spór tych, którzy zachowywali się godnie w PRL, z tymi, którzy się zagubili albo wręcz zeszmacili. Te debaty są istotne, być może nawet bez nich nie da się wiele zmienić. Problem w tym, że od pewnego czasu na wszystkie te dyskusje nałożył się jeden zasadniczy problem: czy polska niepodległość jest dzisiaj zagrożona? Gdyby w Polsce trwał wyłącznie spór ideowy albo o ocenę przeszłości, można by uznać, że walka polityczna i medialna zamyka się w pewnych ramach normalnej debaty. Jedynym problemem byłoby to, że niektóre z jej stron zachowują się nieuczciwie i grają znaczonymi kartami. To jednak dałoby się jakoś wyrównać większą pracą i gorliwością.

Jeżeli jednak diagnoza „Gazety Polskiej” jest prawdziwa, to normalne reguły gry nie mogą już obowiązywać. Trudno w sytuacji zagrożenia państwa, a już na pewno życia wielu obywateli, silić się na bezstronność i zamykać oczy na to, że nie toczy się tu żadna normalna rywalizacja polityczna. Jeżeli polski prezydent zginął w zamachu, a ci, którzy przejęli władzę, robią wszystko, by podlizać się najbardziej podejrzanym, to mamy stan nadzwyczajny. Również w tych warunkach nie przestają całkowicie obowiązywać wszystkie cywilizowane reguły gry. Podlegają jednak pewnym ograniczeniom. Jedną z podstawowych zasad działania w sytuacji nadzwyczajnej jest jedność tych, którzy walczą po naszej stronie. Od 10 kwietnia 2010 r. jasno określiłem, że przywódcą polskiego obozu patriotycznego jest Jarosław Kaczyński. Był to jedyny sposób niedopuszczenia do marginalizacji skłóconej prawicy. Bardzo źle reagowałem na każdą próbę rozwalenia jedności tego obozu i póki sytuacja się nie zmieni, będę to ostro krytykował. Drugim niezbędnym warunkiem sukcesu jest ograniczenie własnych ambicji i mobilizacja. Trudno na wojnie wykłócać się o menu czy wygodne mieszkanie. W ostatnich trzech latach zrobiłem więcej, niż zdziałałbym jeszcze 9 kwietnia 2010 r. Dokonałem tego z pełnym przekonaniem, że potrzebuje tego Polska. I w swoim sumieniu uczyniłem z tego główne kryterium oceny działania naszego środowiska. Pod tym kątem oceniałem również moich kolegów po fachu i polityków.

Dzisiaj widać, że sukces jest już blisko. Żeby go nie zmarnować, mobilizacja musi być teraz coraz większa. To jeszcze nie ostatnia prosta, ale światełko w tunelu już widać.
 

Poniedziałek „Gazety Polskiej”

Dominik Tarczyński apeluje, by każdy poniedziałek po ostatniej środzie miesiąca uczynić dniem „Gazety Polskiej”. Chodzi o to, by kluby „GP” i współpracujące z Dominikiem ruchy raz w miesiącu wykupiły z okolicznych kiosków resztę tygodnika i spróbowały go odsprzedać potencjalnym czytelnikom. Każdy może włączyć się do tej akcji. Być może uda się pozyskać nowych czytelników bez dodatkowych kosztów z naszej i Państwa strony. Namawiamy, by był to poniedziałek, bo większość egzemplarzy tygodnika sprzedaje się w kioskach do soboty. W tych numerach będzie zawsze tekst Tarczyńskiego.

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Sakiewicz