Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

W uścisku Kremla

Mimo wojny na Ukrainie, mimo kolejnych zbrodni, jakich dokonuje Rosja, umowa zawarta przez rząd Donalda Tuska z Władimirem Putinem obowiązuje.

Projekt uchwały Sejmu określającej Rosję jako państwo wspierające terroryzm został przygotowany przez prezydium komisji spraw zagranicznych. Tekst w znacznym stopniu powielał treść uchwały, jaką wcześniej przyjął Parlament Europejski. Było to – fakt, że taką uchwałę przyjęto w Brukseli – coś, na co mogła się zgodzić opozycja.

Przeświadczenie, że Sejm powinien wspólnie, ponad podziałami partyjnymi, taki tekst uchwalić, można zrozumieć, i wynegocjowany projekt po pierwszym czytaniu komisja spraw zagranicznych skierowała do debaty na sali plenarnej. Ale parlamentaryzm na tym polega właśnie, że na etapie drugiego czytania można – każdy poseł może to zrobić – zgłaszać poprawki. I naturalne jest, że one się pojawiają. Dyskutuje się nad nimi, a potem głosuje, gdy cały Sejm przyjmuje treść uchwały. W wypadku tego projektu było raczej jasne, że poprawki się pojawią – polskie realia stosunków z Rosją są drastycznie inne niż na przykład te, w jakich funkcjonuje większość posłów Parlamentu Europejskiego.

Dlatego niczym szokującym ani niczym łamiącym zasady debaty parlamentarnej nie był fakt, że poseł Antoni Macierewicz zgłosił swoją poprawkę. Była ona ważnym uzupełnieniem tego, czego w tym projekcie zabrakło – sprawy odpowiedzialności Rosji za zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych i za doprowadzenie do katastrofy smoleńskiej. Zresztą w treści uchwały przyjętej przez Parlament Europejskiej wątek obu tych katastrof się znalazł – dzięki posłom PiS zostały wprowadzone zdania, w których europarlamentarzyści przypomnieli, że Rosja zaprzecza swojej odpowiedzialności za zestrzelenie samolotu linii Malaysia Airlines nad okupowanymi terenami Ukrainy w 2014 roku i że odmawia współpracy w sprawie wyjaśnienia tej katastrofy oraz że odmawia zwrotu wraku i czarnych skrzynek polskiego samolotu rządowego Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem. Na etapie uzgodnień w komisji spraw zagranicznych wprowadzenie tych wątków prawdopodobnie w ogóle to nie byłoby możliwe – awantura i obstrukcja byłyby już podczas posiedzenia komisji. 

Antoni Macierewicz zaproponował dodanie jednego zdania – i to stwierdzenie, że Rosja jest odpowiedzialna za śmierć pasażerów malezyjskiego samolotu i że ponosi odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, uruchomiło istne panoptikum na sali plenarnej. Wrzaski, buczenie, pokrzykiwania do posła, że jest „ruskim agentem”, były nawet jak na standardy totalnych szokujące. Wyglądało to jak atak zbiorowej histerii polityków, którzy znaleźli się w pułapce – nie mogąc głosować przeciw projektowi uchwały i nie mogąc jednocześnie zagłosować za treścią uzupełnioną o poprawkę, która stoi w sprzeczności z tym, co przez lata głosili w sprawie Smoleńska, postanowili zerwać głosowanie. Wyjęli karty do głosowania i dzięki temu, że kilku posłów Zjednoczonej Prawicy było nieobecnych, zerwali kworum. To oczywiście działanie na krótką metę – głosowanie zostało przełożone i prawdopodobnie na następnym posiedzeniu Sejmu uchwała ta, zapewne wraz z poprawką Antoniego Macierewicza, zostanie przez Sejm przyjęta. Poprawka jest zgodna ze stanowiskiem polskiej prokuratury, która niedawno, na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, wydała postanowienie o ściganie kontrolerów z lotniska w Smoleńsku za celowe sprowadzanie samolotu tak, by doszło do katastrofy. 

Totalni ustaleń prokuratury w ogóle nie przyjmują do wiadomości, ale ich postawa, także te ostatnie sceny z histerycznymi krzykami Borysa Budki i jego towarzyszy – przejdą do historii. Pokazują bowiem, że mimo wojny na Ukrainie, mimo kolejnych zbrodni, jakich dokonuje Rosja, umowa zawarta przez rząd Donalda Tuska z Władimirem Putinem obowiązuje. Te sceny na sali plenarnej były w istocie dramatyczne – widać, że wciąż Kreml trzyma w garści totalną opozycję, że POstkomuna nie może zmienić diabelskiego paktu, jaki zawarła przed laty z Imperium Zła ani na jotę. Następne posiedzenie Sejmu przyniesie zapewne ciąg dalszy tych ich zmagań z łańcuchem, jaki mają na szyi – granice tego, na co mogą sobie pozwolić wobec Rosji, są jasno wytyczone. 

Oczywiście przyznanie, że to Rosja ponosi odpowiedzialność za śmierć polskiego prezydenta i towarzyszącej mu delegacji, musi być dla totalnych trudne także ze względu na politykę wewnętrzną. Cóż mieliby powiedzieć oszukiwanym i szczutym za sprawę Smoleńska wyborcom? Ale wystarczyłoby, żeby głosowali przeciw tej poprawce, potem – krytykując ją – głosując na całą uchwałę potępiającą Rosję. Tymczasem POstkomuna zablokowała na ostatnim posiedzeniu w ogóle pracę Sejmu nad tą uchwałą, zastosowała obstrukcję. Tak się nie robi – nie zrywa się w panice kworum, by w ogóle uniemożliwić głosowania. Chyba że strach i histeria oraz ukryte zależności dyktują zachowania, które – przywołajmy historyczne odniesienia – można postrzegać na miarę zrywania sejmów w XVIII wieku przez przekupionych przez zaborców posłów. Nie twierdzę, że ktoś w obozie POstkomuny bierze dziś kasę z Kremla – twierdzę, że widać wyraźnie, iż nie są w stanie przekroczyć granicy, którą w sprawie Smoleńska wyznaczyła Moskwa. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Joanna Lichocka