- O tym, że będzie taka sytuacja [w sejmiku śląskim], wiedzieliśmy już pewien czas i nie jest to dla nas zaskoczenie, natomiast trzeba wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. W każdej konstrukcji jest jakiś słaby element, w tej - był to czynnik ludzki. Osoby, które dokonały tego "przewrotu" ,można powiedzieć, ze zachowały się mało elegancko, mówiąc eufemistycznie, i przynajmniej u jednej z nich zabrakło cywilnej odwagi. Dlaczego tak się stało? Główny powód to niestety, interesy, interesiki lokalne - powiedział w rozmowie z portalem niezalezna.pl Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości.
Prawo i Sprawiedliwość straciło w poniedziałek większość w sejmiku woj. śląskiego. Po utworzeniu przez marszałka regionu Jakuba Chełstowskiego i trojga dotychczasowych radnych PiS klubu "Tak! Dla Polski" głosowali oni z dotychczasową opozycją, m.in. wybierając nowy zarząd województwa.
Komentując to w rozmowie z niezalezna.pl, Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS, przyznał, że jest to "dosyć istotny problem".
- Utrata sejmiku województwa śląskiego i jest dość trudnym tematem i będziemy musieli zastanowić się i przeanalizować, co się stało i jak do tego doszło. O tym, że będzie taka sytuacja, wiedzieliśmy już pewien czas i nie jest to dla nas zaskoczenie, natomiast trzeba wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. W każdej konstrukcji jest jakiś słaby element, w tej - był to czynnik ludzki. Osoby, które dokonały tego "przewrotu" ,można powiedzieć, ze zachowały się mało elegancko, mówiąc eufemistycznie, i przynajmniej u jednej z nich zabrakło cywilnej odwagi. Dlaczego tak się stało? Główny powód to niestety, interesy, interesiki lokalne, które popchnęły do takiego działania tych czworo radnych, która zdecydowała o przewrocie w sejmiku śląskim. Będzie czas na wyciągnięcie wniosków. Jest to trudna dla nas sytuacja, ale zdarzyło się i "jedziemy dalej"
- ocenił Sobolewski.
Pytany o sytuację na warszawskiej Pradze-Północ, gdzie władza w dzielnicy trafiła ponownie w ręce Prawa i Sprawiedliwości, sekretarz partii przyznał, że w tej dzielnicy PiS "osiąga dobre wyniki"
- W zarządzie dzielnicy mieliśmy władzę, teraz została przejęta w związku z lokalną sytuacją polityczną, w koalicji z lokalnym ugrupowaniem. To efekt też tego, że ci, którzy do tej pory rządzili, przestali rozmawiać. Doszło do kłótni wewnątrz rządzącej PO. (...) To ciekawy sygnał i dobry prognostyk na przyszłość, bo Warszawa jest trudnym terenem. Zestawienie tych dwóch sytuacji - Praga-Północ i Śląsk - to zupełnie inny kaliber, ale lepszy wróbel w garści niż orzeł na dachu - stwierdził.
Do Sejmu wpłynął w poniedziałek rządowy projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego i innych ustaw zakładający utworzenie Centralnego Rejestru Wyborców. Zdaniem Krzysztofa Sobolewskiego, nowelizacja stanowi "duże ułatwienie w przeprowadzeniu wyborów, ale też stworzy sytuacje, że komisje wyborcze będą łatwiej sprawdzą, kto może głosować, kto nie".
- W dalszej perspektywie myślimy o możliwości zdigitalizowania całego procesu wyborczego, żeby nie było potrzeby papierowych zaświadczeń o np. głosowaniu w danej komisji, wpisywaniu do rejestru wyborów w urzędzie, wszystko to będzie można zrobić via internet. Centralny Rejestr Wyborców wykluczy w przyszłości sytuacje, które miały miejsce przy wyborach prezydenckich w 2020 r., gdy niektóre samorządy odmawiały udostepnienia rejestru wyborców, odmawiały współpracy. To one naruszały prawo, a te, które udostępniły, to dziś samorządowcy są ciągani po sądach, co jest zaprzeczeniem praworządności - dodał.
Pytany o czwartkową konwencję PO, Sobolewski stwierdził, że ma nadzieję, że "głos zabierze Aleksander Grad, czy były wicepremier Waldemar Pawlak, eksperci w tym sprawach, jeden od energii atomowej, drugi od gazu i innych surowców".
- To chyba główni eksperci, którzy zabiorą głos na tej konwencji. To żart, ale także przypomnienie, że gdy ta formacja zabierała się za bezpieczeństwo energetyczne Polski, to trzeba bić na alarm i spodziewać się, że na horyzoncie pojawią się kolejne propozycje ułatwień dla Gazpromu, podjęcia współpracy z Rosją. To miało miejsce w latach 2007-2015. To spowodowało osłabienie bezpieczeństwa energetycznego Polski, uzależnienie Polski od Rosji w stopniu dramatycznym. PiS znosiło to uzależnienie stopniowo. W dziedzinie gazu udało się całkowicie zdjąć to uzależnienie, w kwestii innych surowców odchodzimy stopniowo
- dodał.