Jeżeli w sytuacji udokumentowanego użycia broni chemicznej Amerykanie nie chcą się angażować, to tym bardziej nie będzie można liczyć na ich pomoc polityczną czy też wojskową w konfliktach związanych z imperialistycznymi dążeniami Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej - mówi w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" były wiceminister spraw zagranicznych i poseł PiS Witold Waszczykowski.
- Ameryka nie jest policjantem świata – powiedział we wtorek w orędziu do narodu prezydent USA Barack Obama w związku z konfliktem w Syrii.
"Odczytuję to jako stwierdzenie, że Stany Zjednoczone nie roszczą sobie pretensji, by być liderem świata. Obama chce prowadzić politykę multilateralną, a nie jednostronną. Moim zdaniem nie jest to korzystne dla świata. Powstaje bowiem próżnia, którą będą chciały wypełnić mocarstwa mniej demokratyczne, takie jak Rosja czy Chiny" - ocenia słowa Obamy Witold Waszczykowski
Jak ocenia poseł PiS:
"W naszej części Europy USA już dawno scedowały odpowiedzialność za bezpieczeństwo na Niemcy, tylko że Niemcy nie bardzo kwapią się, aby rolę przywódcy wypełnić. Stany Zjednoczone ograniczają swoją ingerencję w sprawy międzynarodowe, przez co Polska traci punkt odniesienia. Dla nas, Polaków, to bardzo zła wiadomość. Od tej pory będzie nam bowiem towarzyszyła niepewność co do naszego bezpieczeństwa. Jeżeli w sytuacji udokumentowanego użycia broni chemicznej Amerykanie zachowują chwiejną postawę i nie chcą się angażować, to tym bardziej nie będzie można liczyć na ich pomoc polityczną czy też wojskową w konfliktach związanych z imperialistycznymi dążeniami Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej. Sytuacja w naszej części Europy staje się nieprzewidywalna".
Czy orędzie Obamy można odczytywać jako powrót Stanów Zjednoczonych do izolacjonizmu? Zdaniem Waszczykowskiego chodzi o coś innego.
"Obama to pierwszy amerykański prezydent, który nie postrzega świata przez pryzmat rywalizacji Wschód–Zachód. Obama nie uważa, że Rosja jest głównym rywalem geopolitycznym Stanów Zjednoczonych i patrzy na problemy świata przez pryzmat bogatej Północy i biednego Południa. Od tradycyjnej rywalizacji o prymat światowy woli rozwiązywanie problemów społecznych, gospodarczych czy ekologicznych. Niebezpieczeństwo jest takie, że to idealistyczne podejście Obamy rozbiją grzmiące działa" - twierdzi były wiceminister spraw zagranicznych.
Całość wywiadu w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Gabriel Kayzer