W rozmowie z naszym portalem poseł PiS Michał Jach – przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej - stwierdził, że gdy przeliczymy naszą pomoc na liczbę mieszkańców, to jesteśmy na czele listy donatorów Ukrainy. Jednak nasze bezpieczeństwo wcale nie jest zagrożone. Bo zwracamy się o sprzętową pomoc do naszych sojuszników i oni nam jej udzielają. Poseł Jach dodał jeszcze, iż to wsparcie będzie trwało do czasu, aż sami pozyskamy odpowiednią ilość sprzętu wojskowego. A zgodnie z ustawą o obronie Ojczyzny, w najbliższych latach wydamy na niego setki miliardów złotych.
Jest Pan przewodniczącym sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Czym Komisja obecnie się zajmuje?
Tym, co zawsze. Ale teraz o wiele bardziej intensywnie, ze względu na wojnę na Ukrainie. Pięć miesięcy temu w procesie legislacyjnym pracowaliśmy nad najważniejszym od lat dokumentem dotyczącym bezpieczeństwa państwa, czyli nad „ustawą o obronie Ojczyzny”, co było dla nas wielkim wyzwaniem, ale i zaszczytem. Bo to dokument, który na pewno należy do najważniejszych dokumentów tej całej kadencji Sejmu. O ile w ogóle nie jest najważniejszy!
Oczywiście, zajmujemy się również wszelkimi aktami prawnymi dotyczącymi szeroko rozumianej obronności. Bo nawet teraz, na ostatnim naszym posiedzeniu, wspólnie z Komisją Spraw Zagranicznych zajmowaliśmy się ustawą ratyfikującą umowę NATO – Finlandia i NATO – Szwecja. Ustawą sankcjonującą przystąpienie tych dwóch państw do struktur NATO.
Zajmujemy się również kwestiami dotyczącymi bieżącego nadzoru nad Ministerstwem Obrony Narodowej. Nadzoru związanego z jego bieżącą działalnością. Przede wszystkim jednak koncentrujemy się na sytuacji wynikającej z tej okrutnej wojny, jaka dzieje się za naszą granicą. A więc na militarnym wsparciu Ukrainy przez nasze siły zbrojne i przez całe nasze państwo. Ale również na wsparciu rozwoju polskiej siły zbrojnej. Rozwoju związanego z właśnie uchwalonymi przepisami, które w sposób skokowy już zwiększają (i jeszcze zwiększą!) wydatki na obronę narodową.
Także - nie ukrywam – ostatnio bardzo zintensyfikowała się aktywność zarówno moja, jak i całej delegacji Komisji Obrony Narodowej, której to delegacji przewodniczę. Co również wynika z sytuacji za naszą wschodnią granicą i jest dowodem na to, jak Polska jest istotna. Bo chcą się z nami spotykać politycy różnych szczebli. Praktycznie ze wszystkich państwa sojuszniczych!
Na bieżąco rozmawiamy z nimi, na przykład w ostatni poniedziałek uczestniczyłem w spotkaniu posłów na ósmym Polsko-Hiszpańskim Forum Parlamentarnym w Burgos. Będziemy tutaj dyskutować o szeroko rozumianej współpracy polsko-hiszpańskiej.
Oczywiście interesował mnie panel dotyczący kwestii bezpieczeństwa zewnętrznego, militarnego. Współpracy w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ale również współpracy bilateralnej.
Wspomniał Pan o zbrojnej pomocy dla Ukrainy. A co jeszcze jest planowane w ramach tej pomocy? Przekazaliśmy przecież już haubice „Krab”, dwieście czołgów, karabinki „Grot”… Co więcej damy Ukraińcom?
Niewątpliwie: amunicję! Potrzebują bardzo dużo amunicji. Będą też otrzymywać z Polski kolejne armatohaubice „Krab”, broń strzelecką i amunicję do niej. Dostaną również inną, może mniej spektakularną pomoc. Bo oni potrzebują wszystkiego. Choćby kamizelek kuloodpornych i hełmów. Przecież mówimy o wojnie! A zużycie sprzętu na wojnie jest bardzo szybkie. Bo to najbardziej intensywna eksploatacja, jaką można sobie wyobrazić.
Więc wspieramy Ukraińców pod każdym względem. Zależnie od potrzeby. A potrzeba – na przykład – lekarstw i samochodów transportowych. O tym już mniej się mówi, bo ludzi bardziej interesują czołgi. Ale żeby używać broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, to przecież jej operatorzy muszą mieć możliwość przemieszczania się.
Ukraińcy potrzebują wszystkiego! I Polska naprawdę wywiązuje się z obowiązku pomocy im w taki sposób, o którym mówią sami Ukraińcy. A jeżeli przeliczylibyśmy wartość tej pomocy militarnej na jednego mieszkańca, to pewnie bylibyśmy na czele listy donatorów wspierających Ukrainę.
A czy w ten sposób nie są zubażane nasze siły zbrojne i nasza obronność?
Uczciwie: część tego sprzętu rzeczywiście pochodzi z naszych zapasów, Z wyposażenia naszych sił zbrojnych, Ale to dzieje się cały czas pod kontrolą.
Wyjaśnię w jaki sposób: wysyłamy na przykład czołgi, to w zamian Wielka Brytania obiecała nam, ze przyśle swoje wojska. A dokładniej: batalion czołgów. Przez jakiś czas będzie on operował i szkolił się na terenie Polski.
Inny przykład: ponieważ brakuje nam obrony przeciwlotniczej, to Amerykanie wysłali do Polski dwie potężne baterie „Patriotów”. Anglicy natomiast przysłali nam cały przeciwlotniczy system średniego zasięgu. Więc jeżeli gdzieś przekazujemy nasze uzbrojenie, to prosimy sojuszników o pomoc.
W ogóle na tym polega współpraca: prosimy sojuszników - i jak widać - odpowiadają oni na tą prośbę. A prosimy o to, żeby przysłali nam sprzęt. Oczywiście wraz z załogą! Bo to nie jest darowizna sprzętu, ale działania w ramach pewnej pomocy pomostowej. Nasi sojusznicy będą więc nas wspierać aż do czasu, gdy uzyskamy (kupimy lub wyprodukujemy) brakujący sprzęt.
Tak że nie ma żadnego zagrożenia, które by wynikało z przekazania Ukraińcom uzbrojenia z zapasów lub wyposażenia polskich sił zbrojnych. Nawet jeśli tak się dzieje, to nasi sojusznicy, przybywając ze sprzętem do Polski, gwarantują nam dalej wysoki poziom bezpieczeństwa.
Ale na przykład Niemcy nie przysyłają - o ile mi wiadomo – czołgów „Leopard”, które miały zastąpić czołgi wysłane na Ukrainę! Więc sprawa nie wygląda aż tak dobrze.
W tej chwili wydaje się, że pod wpływem międzynarodowej presji, jest szansa na to, że Niemcy jednak przyślą nam wspomniane czołgi i sfinansują ich modernizację. Ale na razie to jest przyrzeczenie, a ja uwierzę w dobrą wolę Niemców wtedy, jak je zrealizują. Obecnie jest tak, że stwierdzili, iż przekażą nam czołgi 2A4 wymagające remontu. A my mamy dobre przedsiębiorstwa zbrojeniowe, które mogą go zrobić.
A czy sprzęt, który mamy pozyskiwać, będzie produkowany głównie w polskich zakładach, czy jednak będziemy wzbogacać swoimi pieniędzmi jakieś zagraniczne koncerny zbrojeniowe?
Panie redaktorze, bardzo dobre pytanie. Dziękuję za to, że je pan zadał. Bo okazuje się, że są partie, które mówią, że co najmniej pięćdziesiąt procent zamówień naszych sił zbrojnych powinniśmy lokować w polskim przemyśle. Tylko że to jest taka tania propaganda „pod publiczkę”!
Oczywiście, chcielibyśmy tak robić Tylko, że chodzi o sytuację, kiedy w najbliższych latach polski rząd i Ministerstwo Obrony Narodowej będą wydawać setki miliardów złotych na zakup nowego uzbrojenia. Tymczasem potencjał całego (państwowego i prywatnego) polskiego przemysłu zbrojeniowego oceniam na dziesięć, może dwanaście miliardów złotych. Jak więc możemy dać im sto miliardów zamówień, jeżeli są w stanie zrealizować roczne zamówienia w wysokości 8-10 miliardów? A gdyby się zmobilizowali i za dwa lata zwiększyli swoje siły wytwórcze, to może w wysokości 12 miliardów. A więc jak będzie można wydać wszystkie przewidziane środki w Polsce?
Poza tym w chwili obecnej polskie przedsiębiorstwa nie mają możliwości budowy nowoczesnego czołgu. Być może w Polsce będziemy produkować czołgi na licencji. Ministerstwo Obrony nad tym pracuje. Może uda się to zrealizować!
Dalej: nie jesteśmy w stanie wyprodukować w Polsce śmigłowców szturmowych. Ani wybudować fregaty. Prawdopodobnie będziemy ją budować wraz ze stocznią z Wielkiej Brytanii. Ale umowa jeszcze nie jest podpisana.
Dla ministra obrony narodowej jest oczywiste to, żeby maksymalnie dużo zamówień lokować w Polsce. Ale nasz przemysł nie ma takiego potencjału, żeby je wszystkie zrealizować.
Poza tym nawet Stany Zjednoczone część uzbrojenia dla swoich sił zbrojnych zamawiają za granicą. Mimo faktu, że to największy producent na świecie. Więc to nie jest tak, że premier Błaszczak chce wydawać pieniądze we Francji, w Stanach Zjednoczonych czy w Korei. Tylko zamawia tam dlatego, że polski przemysł nie dysponuje potencjałem wystarczającym do tego, żeby zrealizować całą gamę rządowych zamówień. Chodzi mi o potencjał techniczny i technologiczny.
Ale panie redaktorze, zapewniam i chciałbym, żeby pan mocno podkreślił następujący fakt: Ministerstwa Obrony Narodowej swoimi zamówieniami spowoduje, iż potencjał całego polskiego przemysłu będzie w „stu dziesięciu procentach” zaangażowany na rzecz naszych sił zbrojnych. Na pewno chcemy jak najwięcej zamówień lokować w polskim przemyśle zbrojeniowym zarówno państwowym, jak i prywatnym. I będziemy to robić!