Co najmniej 54 osoby zginęły, a 131 zostało rannych w wyniku trzydniowych starć na tle etnicznym, które wybuchły w południowo wschodniej części Gwinei - poinformowano wczoraj.Aby powstrzymać przemoc, władze wysłały w ten rejon wojsko.
Drugie co do wielkości gwinejskie miasto Nzerekore oraz sąsiednie miejscowości przy granicy z Wybrzeżem Kości Słoniowej stały się
areną walk między zwaśnionymi społecznościami w niedzielę, gdy
zlinczowano mężczyznę, oskarżonego o kradzież benzyny. Według świadków niektóre ofiary zostały zabite
maczetami.
Wczoraj na miejsce
przybyło wojsko, któremu udało się przywrócić spokój. Według rzecznika rządu Damantanga Alberta Camary zatrzymano ok. 50 osób.
Do walk doszło kilka dni po ustaleniu przez rywalizujące ze sobą partie daty
wyborów parlamentarnych. Głosowanie, które
ma zakończyć polityczną transformację w Gwinei, ma się odbyć 24 września.
Gwinejskie podziały polityczne nakładają się na etniczne. Conde popierają jego rodacy z ludu Malinke, wchodzącego w skład grupy
ludów Mandingo i stanowiący jedną trzecią ludności kraju. Opozycję popierają
Fulani, którzy choć stanowią prawie połowę ludności 10-milionowej Gwinei, nigdy nią nie rządzili.
Opozycyjne wiece i manifestacje w Konakry niemal za każdym razem
przeradzają się w starcia młodzieżowych gangów Mandingów i Fulanich, grabieże i starcia ze znaną z brutalności policją.
Źródło: PAP
mg