- Im konflikt trwa dłużej, tym niektórym podmiotom gospodarczym coraz mniej zależy, żeby stosować sankcję, a już tym bardziej, żeby je rozszerzać. Jeśli chodzi o kwestie kupna rosyjskiego gazu i ropy, to raczej nikt się na zablokowanie tego nie zdecyduje – powiedział w rozmowie z portalem Niezależna.pl prof. Paweł Soroka, politolog Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Rosyjska bestialska napaść na Ukrainę trwa już blisko cztery tygodnie. Niestety im ten konflikt się przedłuża, tym mniej zdecydowane reakcje pojawiają się ze strony rządów niektórych państw Zachodu. O komentarz do tego zjawiska poprosiliśmy politologa prof. Pawła Sorokę.
- Im konflikt trwa dłużej, tym niektórym podmiotom gospodarczym coraz mniej zależy, żeby stosować sankcję, a już tym bardziej, żeby je rozszerzać. Duże korporacje dążą do zysku i niestety wartości związane z życiem ludzkim często odchodzą na dalszy plan. Potrzeby tych korporacji przenoszą się też na zachowania poszczególnych rządów
– mówi prof. Soroka.
Ekspert z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach dodaje również, że „sankcje należy też podzielić na dwie grupy, czyli sankcje bilateralne między państwami, a także sankcje nakładane przez różne struktury zbiorowe takie jak UE, czy ONZ”.
- Nie jest tajemnicą, że najwięcej w UE mają do powiedzenia Niemcy i Francja, więc aby UE rozszerzyła sankcje wobec Rosji, potrzebna jest współpraca i koalicje mniejszych państw takich jak Polska i inne kraje z naszego sąsiedztwa. W ONZ decyzje podejmuje Rada złożona ze stałych członków, w szeregach której są m.in. Rosja i Chiny, stąd nie spodziewam się jakichś działań tej instytucji. Jednak jest jeszcze jedna instytucja, o której dużo się nie mówi, a która mogłaby odegrać ważną rolę w tej sytuacji. Chodzi o Światową Organizację Handlu, w której jednymi z najważniejszych członków są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Do tej pory nie słyszałem stanowczego głosu Światowej Organizacji Handlu, której długofalowe sankcje Rosja z pewnością by odczuła
– wskazuje prof. Soroka.
Nasz rozmówca podkreśla, że kolejne sankcje powinny być w taki sposób skonstruowane, aby uniemożliwiły Rosji szybkie odbudowanie swojego uzbrojenia.
- Chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, a mianowicie na to, że należałoby teraz wykonać analizę jakie kolejne sankcje umożliwią osłabienie mocy produkcyjnej i naprawczej uzbrojenia. Jeśli konflikt się przedłuża, to uzbrojenie na polu walki się szybko zużywa. Rosjanie będą teraz chcieli jak najszybciej odbudować to, co już stracili podczas inwazji na Ukrainę. W związku z tym kolejne sankcje powinny być przygotowywane z uwzględnieniem tej kwestii.
Prof. Sorokę spytaliśmy także, czy istnieje realna szansa na wprowadzenie przez UE embarga na rosyjskie surowce, takie jak np. gaz.
- Widzimy dokładnie, że polityka energetyczna UE wobec Rosji była błędem. Uzależniano Europę od rosyjskiego gazu, nie dywersyfikowano dostaw. Niestety nie da się teraz w szybki sposób tak przeorganizować gospodarek europejskich krajów, aby zdecydowały się one zrezygnować z interesami z Rosją. Do tego potrzeba infrastruktury, a dla przykładu Niemcy nie mają żadnego gazoportu. Drugą sprawą jest to, że jest wiele europejskich spółek, które zainwestowały ogromne środki w Nord Stream 1 czy Nord Stream 2, i to nie tylko z Rosji i Niemiec. Tam są też inwestorzy z Włoch czy Francji. Wobec tego niestety będą silne naciski, aby tego rodzaju sankcji wobec Rosji nie stosować
– tłumaczy prof. Soroka.
Politolog zaznacza też, że „ cała ta sytuacja pokazuje jak ważne były decyzje polskich władz odnośnie dywersyfikacji dostaw gazu”.
- Mamy gazoport w Świnoujściu, kończony jest Baltic Pipe i dziś wyraźnie widzimy jak ważne i potrzebne były to inwestycje – mówi ekspert.