Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Patriarcha wierzy w Putina

Symboliczne, głęboko symboliczne znaczenie ma ostatnie zachowanie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Wiele ono mówi o tym, w co naprawdę wierzą jego hierarchowie

Wieczorem dzień przed inwazją patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl składał wieniec przed rosyjskim grobem nieznanego żołnierza. I właśnie wtedy wygłosił słowa, z którymi nie bardzo wiadomo, co zrobić. „Żyjemy w okresie pokoju, ale zdajemy sobie sprawę, że również w czasach pokoju powstają zagrożenia. Niestety i w obecnym momencie istnieją zagrożenia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, co dzieje się na rubieżach naszej Ojczyzny. Dlatego myślę, że nasi wojskowi nie mogą mieć żadnych wątpliwości co do tego, że dokonali oni jedynie słusznego i prawidłowego wyboru w swoim życiu” - mówił. Zostawmy na razie ich skomentowanie, bo kulturalnymi słowami zrobić się tego nie da.

Gdy zaś wojska rosyjskie dokonały bezprawnej agresji na Ukrainę, zaczęło się milczenie. Nic, ani słowa. Wypowiedzieli się papież i patriarcha Konstantynopola, a także katolikos prawosławny Gruzji, głos zabrała Fińska Cerkiew Prawosławna, a Cyryl milczał. Aż wreszcie wieczorem wydal z siebie dokument, który - choć nieco lepszy niż wypowiedź z poprzedniego dnia, także przeniknięty jest kremlowską propagandą. „Wzywam wszystkie strony konfliktu, by zrobić wszystko, co możliwe, aby unikać ofiar wśród ludności cywilnej” - napisano w oświadczeniu patriarchy. Nie jest jasne, w jaki sposób strona ukraińska ma mieć w ogóle do czynienia z ofiarami cywilnymi po stronie rosyjskiej, skoro ofiary cywilne są po jej stronie. No chyba, że patriarcha przyjmuje za prawdę propagandę Putina, który przekonywał, że w Donbasie dokonywane było ludobójstwo. „Jako patriarcha całej Rusi i zwierzchnik Kościoła, którego wierni znajdują się w Rosji, na Ukrainie i w innych krajach, głęboko współczuje tym, których dotyka nieszczęście” - napisał także patriarcha.

Cyryl podkreślił również, że narody rosyjski i ukraiński mają wielowiekową wspólną historię, rozpoczynającą się od chrztu Rusi przez świętego Włodzimierza. – „Wierzę, że ta darowana przez Boga wspólnota pomoże przezwyciężyć powstałe podziały i sprzeczności, które doprowadziły do obecnego konfliktu” - podkreślał patriarcha. I jak poprzednio ton ten wypowiedzi jest zgodny z putinowską propagandą. Nie ma mowy o ataku na niewinny kraj, ale jest przekonywanie, że istniały jakieś sprzeczności, które zaczęto rozstrzygać. Jeśli mówić o jakimś problemie, to jest nim jedynie fakt, że Rosja nie akceptuje wolności i niezależności Ukrainy. Ale to nie jest ani problem, ani wina Ukraińców.
Smutne, że patriarcha Moskwy i Wszechrusi stracił dobrą okazję, by milczeć, jeśli nie był w stanie powiedzieć nic, co miałoby cokolwiek wspólnego już nawet nie z Ewangelią, ale ze sprawiedliwością czy człowieczeństwem.

 



Źródło: niezalezna.pl

​Tomasz P. Terlikowski