Politycy PiS jeżdżą po Europie i świecie, przekazując innym nasze obawy i doświadczenia związane z Rosją. Nasz głos zaczyna się przebijać do świadomości smacznie dotąd śpiących elit. Choć wszędzie nas pełno, politycy opozycji wciąż powtarzają stare i nieprawdziwe zarzuty o samotności i izolacji Polski.
Tymczasem trzecia osoba w państwie, marszałek senatu Tomasz Grodzki, też nie siedzi w Warszawie. Wyprawa Grodzkiego do Miami to symbol jego wizji polityki i platformerskiej dyplomacji. W imieniu Senatu w podróż Grodzki zabrał tylko swoich kolegów, nie spotkał się na miejscu z nikim znaczącym, zgarnął burę za ośmieszanie partii od przyjaznej PO części Polonii, wreszcie nasłuchał się od samej Platformy. Ponoć i Donald Tusk mocno się zezłościł. Na szczęście w planach jest już kolejna wycieczka, będzie można odpocząć od krytyki.