Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Dookoła kasy

Powiem herezję. Jestem przeciwko finansowaniu partii z budżetu. Jestem w ogóle przeciwko partiom starego typu, z ich strukturą, hierarchią, biurokracją. Partie powstają jako grupy ludzi jednoczących się wspólnotą celów i idei. To nie zamknięte koteri

Powiem herezję. Jestem przeciwko finansowaniu partii z budżetu. Jestem w ogóle przeciwko partiom starego typu, z ich strukturą, hierarchią, biurokracją. Partie powstają jako grupy ludzi jednoczących się wspólnotą celów i idei. To nie zamknięte koterie, swoiste fundusze emerytalne. Nie urzędy pracujące osiem godzin, w których hierarchia zależy od stopnia lojalności.

Choroba naszego systemu politycznego, w zadziwiający sposób przypominającego schyłkowy PRL, to etatyzm. Gdzie działalność polityczna, to sposób na „życie z kasą”.

Osobny problem to demoralizująca rola europarlamentu. Normą jest u nas sytuacja gołodupca, który nagle stał się milionerem i zwariował. Nieprzypadkowo właśnie tam najczęściej dochodzi do „politycznych zdrad”.

Polityka, moim zdaniem, nie powinna być sposobem na biznes i nie powinny brać się za nią osoby bez doświadczenia zawodowego, naukowego, ludzie, którzy nie mają dokąd wrócić. Jakie doświadczenie poza wycieraniem politycznych korytarzy ma Donald Tusk? Co robił w życiu poza studiami, jakąś małą poligrafią i malowaniem kominów?

Wynagrodzenie posła powinno wynosić tyle, ile jego ostatnia pensja, plus wysługa lat. Tu może paść argument – kto w takim razie będzie się brać za politykę? – Ano ci, co powinni – przedsiębiorcy, menedżerowie, samorządowcy, naukowcy – ci, którzy czegoś już dokonali, zarobili na siebie i teraz mogą poświęcić swój czas dla wspólnoty. A i – co niebagatelne – potrafią wygrywać. Na każdym szczeblu przekonywać ludzi do siebie, bez obawy rozliczać się ze swoich dokonań w kolejnych wyborach.

Oczywiście już słyszę kolejne kontrargumenty. Wysokie opłacanie polityków i finansowanie partii zapobiega korupcji, uzależnianiu od szemranego biznesu. Akurat. Kto ma dużo, ten chce mieć więcej. (Przykładem superzamożni polscy magnaci, niegardzący forsą z ościennych dworów). Poza tym w sytuacji, w której trzeba wygrywać, opierając się na swoim dorobku, talentach, wizerunku, a nie wozić się na nazwisku lidera i szyldzie partii, kontrola społeczna zrobi swoje. Może nie od razu, ale zrobi.

Dlatego nie jestem jeszcze za jednomandatowymi okręgami. To pieśń przyszłości, przy zachowaniu konieczności dwóch tur. Ale system mieszany? Z listą krajową, która wyrównywałaby proporcjonalność? Bo teoretycznie można wyobrazić sobie partię, która zdobywa 49 proc. głosów, a nie bierze żadnego mandatu. Z podobnych względów jestem przeciwnikiem różnych gabinetów politycznych, hodujących kolejne generacje darmozjadów. Uważam natomiast, że w budżetach poselskich nie powinno nigdy brakować pieniędzy na ekspertów i ekspertyzy, a także w przypadku liderów partii – na ich ochronę. Na zdrowy rozum, lider opozycji – premier in spe – powinien mieć ochronę niewiele mniejszą niż prezydent i urzędujący premier, a na pewno równą tej, którą dysponuje marszałek i jego laska.




 

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski