Po pościgu został zatrzymany kierowca auta, który uciekał przed patrolem policji. Okazało się, że mężczyzna ma do odbycia karę więzienia. Uciekinier wpadł do rowu i dachował w Miłochowie na Dolnym Śląsku. Teraz grozi mu dodatkowo 5 lat więzienia.
Aspirant Sztabowa Monika Kaleta z dolnośląskiej policji poinformowała, że policjanci z patrolu podjęli pościg, gdy kierowca na widok radiowozu ruszył z piskiem opon.
- Funkcjonariusze rozpoczęli pościg. Mężczyzna próbował ominąć kontrolę drogową, wybierając boczne drogi, ale było to bezskutecznie. Policjanci wykorzystali swoje umiejętności, znajomość terenu i możliwości nowoczesnego radiowozu, w tym napęd na cztery koła
- powiedziała policjantka.
Kierujący dojeżdżając do miejscowości Miłochów w powiecie świdnickim, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał do przyrożnego rowu, a następnie dachował. Po czym z auta wydostał się przez okno i zaczął uciekać pieszo. Nie trwało to jednak długo, bo szybko został zatrzymany przez funkcjonariuszy Posterunku Policji w Marcinowicach.
Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych, wyszło na jaw, co było przyczyną takiego zachowania 41-latka. Ustalono, że zdesperowany mieszkaniec Wałbrzycha posiadał aktywny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych wydany przez sąd. Dodatkowo mężczyzna był poszukiwany celem odbycia zaległych kar pozbawienia wolności w łącznym wymiarze 31 miesięcy.
Zatrzymany odpowie również za posiadanie środków odurzających, bo w trakcie kontroli ujawniono przy nim szklaną lufkę z zawartością marihuany. Zatrzymanemu grozi teraz dodatkowa kara nawet do 5 lat więzienia.