"Oczywiście - i to jest skandaliczne, że nie zdaje sobie z tego sprawy - Donald Tusk myli pojęcia." - mówi Anna Zalewska o zrzucaniu winy za system ETS na śp. Lecha Kaczyńskiego przez Donalda Tuska. Europoseł wskazuje, że sugestie szefa PO, mogą wynikać z braku wiedzy, ponieważ "deklaracje polityczne, to nie to samo co dyrektywa". Jak stwierdza w rozmowie z niezależna.pl, politycy Platformy nie przestaną zrzucać winy za swoje błędy.
Odpowiedzialny za wysokie ceny energii system handlu emisjami, w obecnym kształcie, został uchwalono na Radzie Europejskiej 2014 roku. Więc choć, w 2007 roku. przyjęto ogólne założenia pakietu klimatycznego, to w latach kolejnych zatwierdzano konkretne jego rozwiązania i środki, m.in. dotyczące punktu odniesienia dla redukcji emisji CO2. Jak zwrócił uwagę premier Mateusz Morawiecki, brak weta Donalda Tuska i Ewy Kopacz ponad 7 lat temu, doprowadził do tego, że musimy się dziś mierzyć z "wielkim ciężarem dla polskich rodzin i polskich firm".
O to, dlaczego Donald Tusk w podczas swoich rządów zgodził się na zmianę systemu handlu emisjami, która skutkuje dziś wysokimi cenami energii, szefa PO zapytał podczas dzisiejszej konferencji prasowej Hubert Kowalski z "Gazety Polskiej Codziennie". Polityk jednak nie udzielił odpowiedzi. Zdecydował się za to na atak w stronę śp. Lecha Kaczyńskiego.
"Jeśli chodzi o cały system, którego konsekwencją jest system handlu emisjami, to narodził się i fundamentem była decyzja prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ja byłem świadkiem tamtych zdarzeń, to był moment, część z państwa pamięta, nawet dokładne uzasadnienie, dlaczego Lech Kaczyński zdecydował się, sam powiedział, "ustąpić Angeli Merkel". Konsekwencją tego były inne zdarzenia, czyli wspólna europejska praca na rzecz ograniczenia emisji CO2"
- mówił szef Platformy.
Słowa Donalda Tuska spotkały się z natychmiastową krytyką ze strony europoseł Anny Zalewskiej. Na Twitterze nazwała wypowiedź szefa PO "bezczelną".
„Premier polskiej biedy” @donaldtusk pytany o wysokie ceny energii, na które jako Premier RP dał przyzwolenie akceptując zmiany w dyrektywie ETS w 2014 roku, nie odpowiada, a oskarża śp. Lecha Kaczyńskiego. Bezczelność tego Pana nie ma granic!
— Anna Zalewska (@AnnaZalewskaMEP) January 20, 2022
W rozmowie z niezalezna.pl polityk zdradziła więcej, co myśli o zagrywkach szefa PO. "Wszyscy znamy Donalda Tuska z nieodpowiadania na zadane pytanie i zrzucania odpowiedzialności na kogoś, kto nie ma z tym nic wspólnego." - stwierdziła europoseł.
"Oczywiście - i to jest skandaliczne, że nie zdaje sobie z tego sprawy - Donald Tusk myli pojęcia. Deklaracje polityczne, to nie to samo co dyrektywa, czyli obowiązujący, prawny dokument i zapomniał, pierwsza o dyrektywa o ETS-ie jest od 2003 roku, kiedy nas jeszcze w Unii Europejskiej nie było."
- Anna Zalewska.
Zdaniem europoseł politycy Platformy Obywatelskiej nie przestaną zrzucać odpowiedzialności za swoje błędy. Jak zwraca uwagę, na profilach w mediach społecznościowych polityków partii Donalda Tuska, nawet Beata Szydło jest obwiniana za obecną sytuację na rynku energetycznym dlatego, że podpisała porozumienie paryskie.
"I znów, porozumienie paryskie jest deklaracją polityczną mówiącą o tym, że chcemy dbać o środowisko, że chcemy dbać o swoją ziemię. Są tworzone różnego rodzaju punkty, z których później Komisja Europejska robi właściwie co chce, dlatego jest taki protest przy pakiecie FitFor55."
- stwierdziła europoseł. Jak dodała, "proponowany pakiet, "wywraca stolik", zrzucając na obywateli obowiązek ponoszenia kosztów czegoś, co oni nazywają transformacją energetyczną, podczas gdy tak po prostu nie jest."