Okrucieństwo, z jakim spotkali się prawicowi dziennikarze ze strony przedstawicieli "Strajku Kobiet" doczekało się finału w sądzie. 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia musi zapłacić Marta Lempart dziennikarce Gazety Polskiej za naruszenie jej dóbr osobistych. Chodzi o sytuację, podczas której Cyntia Harasim została poturbowana przez pseudo-ochroniarzy. Jak przekazała reporterka, większość pieniędzy zostanie przeznaczona na cel charytatywny. "Sprawa ma być symbolem walki prawicowych mediów ze szkalowaniem" - przekazała w rozmowie z niezalezna.pl Cyntia Harasim.
Niewpuszczenie na konferencję, wyzywanie od psów i wreszcie, delikatnie mówiąc, przepychanki to działania, z jakimi spotkali się dziennikarze mediów prawicowych zaproszeni do siedziby "Strajku Kobiet" 24 listopada ubiegłego roku. Jedną z reporterek, która najbardziej ucierpiała podczas wydarzenia była współpracująca z Gazetą Polską Cyntia Harasim. W wyniku ataków ze strony sympatyków Marty Lempart dziennikarka doznała znaczącego uszczerbku na zdrowiu.
W rozmowie z niezalezna.pl Cyntia Harasim opisuje przebieg zdarzenia. Jak twierdzi poszkodowana dziennikarka, całe zajście było prowokacją, mającą na celu stworzenie okazji do oczerniania prawicowych reporterów.
"Oni dali w kalendarium Polskiej Agencji Prasowej, które jest dla wszystkich reporterów świętością, oficjalne zaproszenie dla wszystkich mediów, w związku z czym media się pojawiły. Po czym postawili kamerę po drugiej stronie i wciągali wszystkie media poza prawicowymi, konserwatywnymi, czyli m.in. Telewizją Polską, Telewizją Republika, Gazetą Polską, Strefą Wolnego Słowa i tak dalej"
- opowiada dziennikarka.
Reporterka wspomina, że "przy wejściu do siedziby zbierało się coraz więcej ludzi". Zdarzenie, podczas którego prawicowi dziennikarze zostali poddani okrutnemu traktowaniu, było "dumą" przedstawicieli "Strajku Kobiet". Okrucieństwo, ich zdaniem, godne filmowania.
"Właściwie bili się z nami, przepychali, wyzywali nas od psów, ja tam była poturbowana, koleżanka trochę mniej. (...) Do poturbowania doszło kilka razy, bo to było w ten sposób, że dziennikarze chcieli się dostać, a oni wpuszczali tylko przychylne sobie media, z których część nie pozwalała się nawet filmować. Nas nie wpuszczali, pokazując to z tej strony, że psy chcą się dostać, pomimo tego, że nas zaprosili."
- przypomina wstrząsające zajście Cyntia Harasim. Reporterka dodała, że w czasie pandemii, organizatorzy mogli zrobić spotkanie online, ale woleli pokazać, że "tłum okropnych prawicowych psów próbuje się wedrzeć do siedziby Strajku Kobiet".
"Absolutna prowokacja wykorzystana w ohydny sposób."
- ocenia Cyntia Harasim.
W wyniku zdarzeń z 24 listopada Cyntia Harasim została brutalnie pokrzywdzona; nie tylko słownie, ale i fizycznie. Jednak, jak opowiada dziennikarka, w tej trudnej sytuacji pomocną dłoń wyciągnęła Reduta Dobrego Imienia, która zajęła się opieką prawną sprawy.
"30 razy dziękuję Reducie. Sami się do mnie zgłosili, gdyby nie oni, nic bym z tym nie zrobiła. Ich wsparcie jest nieocenione"
- podkreśla reporterka.
Dziennikarka podkreśliła, jaką wagę odgrywa Reduta, która prowadzi sprawy m.in. żołnierza AK niesłusznie oskarżonego o kolaborowanie z UB, sprawy przeciwko Senyszyn za oczernianie Żołnierzy Wyklętych, czy przeciwko Bartoszowi Staszewskiemu w związku z jego fałszywymi informacjami na temat "stref wolnych od LGBT". Wszystkie działania są prowadzone pro bono.
To właśnie Reduta Dobrego Imienia poinformowała o zakończeniu sprawy, która finału doczekała się wczoraj.
W dniu 30.11. 2021br. SO w Warszawie wydał wyrok in absentia i nakazał M. Lempart oraz K. Suchanow przeprosić dziennikarkę @Cyntia_Harasim za naruszenie jej dóbr osobistych oraz zapłacić zadośćuczynienie w ponad 50.000 zł.
— Maciej Świrski (@Maciej_Swirski) December 31, 2021
Reduta @DobreImiePolski wspiera prawnie Cyntię!
Sukces!
Jak przekazała dziennikarka Gazety Polskiej, pomimo obrażeń, jakie zostały jej zadane podczas wydarzenia, większość pieniędzy zostanie przekazane na cel charytatywny. Chodzi o Dom Sióstr w Broniszewicach, który zajmuje się wsparciem dla dzieci chorych na zespół downa. Dzieciom, o których możliwość zabijania jeszcze przed urodzeniem, walczą przedstawiciele "Strajku Kobiet".
Reszta środków przeznaczona zostanie do pokrycia w małym stopniu uszczerbku, jakiego doznała Cyntia Harasim.
Dziękuję @DobreImiePolski ?♀️
— Cyntia Harasim (@Cyntia_Harasim) December 31, 2021
Zadośćuczynienie trafi (30 tys) do Domu Sióstr w Broniszewicach a 20 tys ma pokryć w małej części uszczerbek na zdrowiu fiz którego doznałam w trakcie wyk. obow. służb.
Traktuję to jako zwycięstwo Prawych Reporterów ?♀️ których imieniu występowałam.
"Gdyby nie to, w jaki sposób tam ucierpiałam, ale i przede wszystkim to, jak traktowani byli tam dziennikarze konserwatywni, nie walczyłabym. (...) Przed sądem występowałam w imieniu wszystkich prawicowych reporterów. Sprawa ma być symbolem walki prawicowych mediów ze szkalowaniem dziennikarzy, którzy wielokrotnie podczas pracy doznawali uszczerbku na zdrowiu."
- mówiła portalowi niezależna.pl Cyntia Harasim.
Z okazji kończącego się roku, spytaliśmy dziennikarkę, czego życzy przedstawicielkom "Strajku Kobiet" w 2022. Pomimo okrucieństwa, jakie spotkało reporterkę, Cyntia Harasim pokazała klasę.
"Czego ja im życzę? Ja wszystkim życzę dobrze. Życzę pani Lempart i pani Schanow przede wszystkim zdrowia, szacunku dla pracy zwykłych kobiet, i elementarnego szacunku dla pracy służb mundurowych"
- przekazała Cyntia Harasim.