Sąd Najwyższy wydał ostateczny wyrok ws. Leszka K., ps. Człowiek z lasu, który 18 lat temu zastrzelił właściciela dyskoteki w Stąporkowie w woj. świętokrzyskim. Oskarżonemu wymierzono karę dożywocia. Oprócz zabójstwa K. zarzucono przeszło 20 innych poważnych przestępstw.
Proces I instancji toczył się w tej sprawie przez ponad sześć lat. Na ławie oskarżonych zasiedli członkowie grupy przestępczej, na czele której stał właśnie K. W lipcu 2016 r. za szereg przestępstw, w tym zabójstwo, mężczyzna został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Sąd odwoławczy uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. W powtórnym procesie Sąd Okręgowy w Kielcach skazał mężczyznę na dożywocie, a wyrok ten utrzymał Sąd Apelacyjny w Krakowie.
Na wtorkowej rozprawie w Izbie Karnej SN rozpoznano dwie kasacje na korzyść mężczyzny - i obie oddalono jako "oczywiście bezzasadne". Zarzuty obrony dotyczyły m.in. nieodpowiedniej kontroli instancyjnej. Jak wskazywano, uchylając wyrok 25 lat pozbawienia wolności, sąd odwoławczy wprost wskazał, że kara wobec mężczyzny powinna być zaostrzona, co zdaniem obrony "samo w sobie narusza swobodę sędziowską". Argumentowano też, że w czasie powtórnego procesu oddalono nowe wnioski dowodowe oraz zignorowano fakt, że K. postanowił złożyć wyjaśnienia oraz wskazał na osobę, która jego zdaniem zastrzeliła właściciela dyskoteki.
Sąd Najwyższy nie zgodził się z tymi argumentami. Sędzia sprawozdawca Rafał Malarski podkreślił, że w sprawie tej "w najmniejszym stopniu nie doszło do naruszenia dwuinstancyjności", a apelacja dotycząca winy oskarżonego została rozpoznana. Sędzia przypomniał również, że w postępowaniu kasacyjnym nie przeprowadza się oceny dowodów czy winy - Sąd Najwyższy może uchylić wyrok jedynie wówczas, gdy stwierdzi, że doszło do określonych naruszeń przepisów postępowania karnego.
57-letni obecnie Leszek K., zwany "Człowiekiem z lasu", w 2003 r. zabił właściciela dyskoteki w Stąporkowie (Świętokrzyskie) przed jego własnym lokalem. Według prokuratury czuł się upokorzony, bo mężczyzna kilka miesięcy wcześniej pokonał go w bójce. K. nigdy nie przyznał się do winy. Najpierw odmówił składania wyjaśnień, później wskazywał, że winowajcą jest gangster Jacek S.
W procesie wraz z nim oskarżonych było ponad 20 osób. Oprócz udziału w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym zarzucono im m.in.: rozboje z użyciem niebezpiecznych przedmiotów, kradzieże z włamaniem, wymuszenia okupów za skradzione samochody, paserstwo, posiadanie i handel bronią oraz podpalenia.
Prokuratura przypisała grupie także szereg czynów kryminalnych popełnionych kilka lata temu na szkodę skarżyskiej firmy "Wtórpol" i jej pracowników - podpalenia, ostrzeliwanie domów, kradzieże, wymuszenia. Wśród zarzutów był też napad z bronią w ręku na tira przewożącego papierosy warte 1 mln zł, do którego doszło w Radomiu w lipcu 2001 r.
Skazując K. na dożywocie w listopadzie 2019 r., Sąd Okręgowy w Kielcach podkreślił, że przy dokonaniu zabójstwa właściciela dyskoteki najważniejsze było dla niego "wyrównanie swojej urażonej przestępczej dumy".
"W czasie całej tej akcji nie było miejsca na spontaniczność. Wszystko zostało przez oskarżonego dokładnie i szczegółowo zaplanowane. Planując również sprawną ucieczkę z miejsca zdarzenia, pozbywając się śladów (…), oskarżony liczył na to, że uda mu się uniknąć odpowiedzialności karnej"
- zaznaczono.