GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Antypolska dywersja i jej słudzy

„Psy”, „śmiecie”, „zbiry”, „niegodni polskiego munduru” – tak rzekome „polskie elity” określają żołnierzy – dostaje im się za to, że realnie strzegą polskiej granicy na Wschodzie i codziennie konfrontują się z nasyłanymi od strony Białorusi prawdziwymi zbirami i nieświadomymi ofiarami werbunkowej propagandy, którzy przestępczo usiłują wedrzeć się do Polski.

Ataki na polskich żołnierzy i dążenie do obniżenia prestiżu patriotów wykonujących swój obowiązek w służbie Ojczyzny – to podstawowe zadanie, jakie postawiły sobie, w tym czasie, służby specjalne Niemiec i Rosji. Do tego celu wykorzystywane są wszelkie tuby propagandowe i kanały przenoszenia informacji, na jakie Berlin i Moskwa mają wpływ.

Codzienny antypolski koncert rozlega się więc ze wszystkich mediów z większościowym kapitałem niemieckim oraz z TVN, która ponoć jest biznesem amerykańskim, ale prezes tego interesu ma dziwnie litwacko brzmiące nazwisko: Zaslaw.

Sytuacja wzrastającego napięcia ma jednak i dobre strony – jeden po drugim ujawniają się „autorytety” opluwające polski mundur i żołnierzy. Tym samym możemy dokładnie rozpoznać, kim rzeczywiście są ludzie, którzy w momencie zagrażającego polskiej niepodległości przesilenia robią wszystko, aby dopomóc wszelkim wrogom polskiego państwa. Ta postawa oświetla też ich przeszłe działania, które teraz zaczynają się układać w logiczną opowieść.

To już nie tylko ograniczony intelektualnie i sfrustrowany do granic Frasyniuk, to także „gwiazdeczki” do niedawna utrzymywane przez TVP, które myślały, że w dobrym tonie jest pluć na symbole, które dla normalnego Polaka są ważne. 

W Polsce od dłuższego czasu trwa ofensywa przeciwko wszystkiemu, co dotychczas z Polską i patriotyzmem nieodmiennie się kojarzyło. To jednak nie tylko niewolniczy snobizm wtórnych intelektualnie środowisk uniwersyteckich, które śmiesznie kopiują postawy z amerykańskich i europejskich uczelni, lecz także jawnie cyniczna agentura.

Wszyscy korzystają z tego, że polskie państwo jawi się dziś jako pozbawione kłów. 

Niszczy się szacunek do religii katolickiej i Kościoła, obraża się uczestników Marszu Niepodległości, teraz zaczęto rzucać błotem w polski mundur. 

Czytelniku, zastanów się nad tym, jaka jeszcze fundamentalna zasada gruntująca w nas polskość i patriotyzm nie została poddana niszczeniu i wyśmiana. Ci sami ludzie, którzy zdrajcę i renegata Jaruzelskiego nazywali „człowiekiem honoru”, teraz plują na młodych polskich mężczyzn, którzy służą Ojczyźnie w trudnym czasie. Michnikowszczyzna i okolice dążą do tego, aby w naszym kraju nie pozostało nic czystego i świętego. Wychodzą oni z założenia, że skoro sami mają cuchnące korzenie i rodowody, to dlaczego inni mają mieć lepiej i ciągle mogą z dumą odwoływać się do tradycji. Tę właśnie tradycję należy więc zgnoić, ubłocić i obciążyć winami własnego środowiska, na dodatek oprawić odpowiedzialnością za niemieckie i ukraińskie mordy dokonywane na Żydach. Polak ma mieć zwieszony łeb i ze wstydem przepraszać za swoje pochodzenie. 

Klasyka strategii prowadzenia wojny przewiduje rozbicie morale przeciwnika, tak aby ci, którzy są jeszcze w stanie się bronić, otoczeni byli wzgardą, szyderstwem i kłamstwem. Wtedy obrońcy będą przeżywać gorzkie doświadczenie tego, że ich odwaga i trud wzbudzają jedynie wrogość i drwiny, i to u tych, których oni właśnie mają ochraniać. 

Psychologiczna agresja na polskich pograniczników i żołnierzy wzrasta w miarę tego, jak Putin, za cichym przyzwoleniem Berlina, zwiększa napięcie na polskiej granicy.

Wcześniej Putin zakontraktował swój „towar” u tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana. Prezydent Turcji dysponuje bowiem ponaddwumilionową rzeszą bezdomnych uciekinierów ze strefy ostatnich wojen, którzy tymczasowo zakotwiczyli się na południu Turcji. Resztę załatwia rozbudowana kampania dezinformacyjna szerzona właśnie w północnym Iraku i Syrii. Rosyjskie i tureckie linie lotnicze (ze stanowiącym udziałem skarbów państwa tych krajów) ledwo nadążają ze zwożeniem kandydatów na „uchodźców” do Mińska, reszty dopełnia bezpieka prezydenta Łukaszenki. To fakty, jednak w Polsce nie brzmią one w wielu głównych mediach. W nich rozlegają się łzawe historie o cierpiących „uchodźcach”, podawane z reguły przez osoby, które prawdziwy obóz uchodźców wojennych widziały jedynie na ekranach swoich telewizorów. Głupawi celebryci i podupadający politycy stanowią nader wdzięczne pole do przekazywania takich dramatycznych historyjek, od których mają mięknąć serca polskich katolików. Co ciekawe, do „katolickości” apelują przede wszystkim ci, którzy stawali na czele gówniarskich pochodów dewastujących kościoły i wyszydzających wiarę.

Piszę o sprawach oczywistych, ale ile trzeba się natrudzić, aby przeciętnemu zjadaczowi telewizyjnej papki usunąć ze spojrzenia propagandowe filtry montowane przez rosyjskich i niemieckich specjalistów od dywersji. Tak! W Polsce właśnie nasila się brutalnie organizowana akcja dywersyjna, której celem jest podmycie polskiej państwowości i niepodległości.
 

 

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski