Za nami kolejna ważna data tegorocznego muzycznego kalendarza – premiera albumu „Prosto” zespołu Kult. Ich płyty zawsze wywołują najwyższe emocje, a muzyczna branża, krytycy i fani czekają z niecierpliwością na to, co tym razem wyśpiewa czy wykrzyczy Kazik Staszewski. Pierwsza refleksja po przesłuchaniu „Prosto” brzmi: formacja trzyma formę.
W albumie mamy piętnaście piosenek i jeden, otwierający całość utwór instrumentalny „Teide”, nawiązujący tytułem do wulkanu na Teneryfie, wyspie bliskiej liderowi grupy.
Jednak to, co najważniejsze, rozpoczyna się, gdy wybrzmią ostatnie riffy rozpisane na sporą grupę dęciaków i gitary. Kazik i jego kompani zaczynają rozliczenie z teraźniejszością, nie pozostawiając suchej nitki na politykach, religijnych hipokrytach, przeciwstawiają się totalitarnemu traktowaniu świata i zakłamaniu.
W tytułowym utworze płyty Kazik stosuje najbardziej sprawdzony w rocku i punku mechanizm. Na tle gitarowej ściany dźwięku wspartej niemal demonicznymi dęciakami wykrzykuje swój gniew, a każdym kolejnym wersem tekstu go uzasadnia. Jak?
„Wylewam swój gniew na wasze porachunki, Z jednej babki jesteście wnuki, Nienawidzę was z obu stron, psie syny, Za wasze występki, za wasze winy. [...] Idę prosto, to jest powód do troski, Idę prosto, mam w d... wasze obie Polski [...] Okradacie ten kraj bez żadnego pojęcia; Stoję przed klawiszem do zdjęcia”. Tak jest w utworze „Prosto”, który obok piosenki „Układ zamknięty” (z filmu Ryszarda Bugajskiego), jest najlepszym kawałkiem płyty. Tutaj piosenki nomen omen samoistnie układają się w pewne wątki, jak choćby „Twoje słowo jest prawdą” i „Modlitwa moja” – Kazikowe westchnienia w poszukiwaniu wiary. Socjologiczno-społeczny problem poruszają: „Największa armia świata wzywa cię” (alkoholizm) i „Mój mąż” (przemoc domowa zakończona tragedią). Wątek nostalgiczno-refleksyjno-żartobliwy pojawia się w piosenkach: „Dzisiaj jest mojej córki wesele”, „Opowiadam się za miłością” i „Dobrze być dziadkiem” (na marginesie, polecam nowy teledysk do tej ostatniej, przywołujący ducha „Gdy nie ma dzieci”).
Na płycie jest też miejsce na refleksję nad tym, gdzie kończy się sport, a zaczynają biznes i fanatyzm („Nie chcę grać w reprezentacji”)
. Jednak najmocniej wypadają tu piosenki opisujące dzisiejszą scenę polityczną i kompletny zawód tych, którzy dawno zauważyli, że politycy żyją we własnym matriksie, ku chwale własnych korzyści i pod dyktando zaklęć o zielonej wyspie. U Kazika nie padają nazwiska, nie uświadczymy tutaj personalnych wycieczek, partyjnych barw, słuchaczowi pozostawiony został niezbędny margines do własnej interpretacji: ludzi, wydarzeń i czynów. Ta zabawa wciąga jak dobra gra. Jak choćby w „Moja myszko”, która wpisuje się w nurt korupcyjnych afer podszytych wątkiem miłosnym. Ręce same składają się do braw, gdy Kazik i Kult oznajmiają: „Zabiłem ministra finansów”, oczywiście bez nazwisk i politycznych barw. To kolejna piosenka obowiązkowa na płycie.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Iwicki