Prawicowe media podchwyciły i pochwaliły wystąpienie Joachima Brudzińskiego na forum PE podczas kolejnej debaty o Polsce, zakończonej przyjęciem krytycznej wobec naszego kraju rezolucji. Słuchając wystąpienia europosła PiS faktycznie byłem pod pewnym wrażeniem, spodziewałem się jednak innej puenty i sam inną puentę bym postawił.
Na początek oddajmy głos Brudzińskiemu: „Wyobraźmy sobie, że mamy w UE państwo, w którym premier wysyła służby specjalne do redakcji tygodnika, by zatrzymać materiały, bo te materiały są krytyczne wobec jego rządu.
Wyobraźcie sobie państwo, że politycy zmuszają policję w państwie, aby zatrzymywała kibiców za to, że wieszają prześmiewcze banery na stadionach wymierzone w tego premiera. Wyobraźmy sobie państwo, w którym odmawia się prawa dla marginalnej, katolickiej stacji telewizyjnej, mając wszystkie pozostałe media w swoich rękach. Wyobraźmy sobie państwo, w którym sędzia, przybijający piątkę z premierem na stadionie jest gotów na telefon zmieniać termin rozprawy”. Po tym wymienieniu grzechów ekipy Donalda Tuska, Brudziński stawia kropkę nad „i”, mówiąc, że kraj z jego opowieści to państwo Platformy Obywatelskiej. To oczywiście prawda, którą pamiętamy, i to pamiętamy w składzie o wiele szerszym niż tylko 30-procentowy zbiór wyborców Zjednoczonej Prawicy, co znakomicie pokazuje brak masowego entuzjazmu z powodu powrotu Tuska. Tyle, że to jedynie połowa prawdy.
To nie jest bowiem jedynie „państwo Platformy Obywatelskiej, z którą państwo współpracujecie”, jak punktuje Brudziński. To państwo Donalda Tuska, którego po wszystkich tych godnych postsowieckich zamordyzmów akcjach zakochana w demokracji Europa uczyniła najpierw szefem Rady Europejskiej, nazywanym „prezydentem”, a czasem nawet, choć przede wszystkim ironicznie jej „królem”, później zaś szefem największej frakcji politycznej swego parlamentu.
Biurokratyczna cenzura i wiele innych mechanizmów ograniczania wolności mediów, policyjna przemoc ukierunkowana punktowo w stronę grup tyleż obarczonych złą opinią, co niewygodną dla władzy, sąd na telefon i bezsilność aparatu sprawiedliwości i służb wobec bandyckiego przedsięwzięcia, wokół którego kręcą się ważni politycy partii rządzącej i ich rodziny – to wszystko mieści się w europejskim standardzie i to tych wartości bronią kolejne rezolucje. Tak, jak TSUE broni mafii paliwowych, próbując uderzyć tym samym w dochody państwa polskiego z VAT, za czasów Platformy niemal dobrowolnie pozostawiane w szarej strefie. Czemu tak się dzieje?
Odpowiedź na to pytanie trochę niespodziewanie przychodzi do nas z Gdańska, gdzie władze za wielkie pieniądze planują kupić spółkę, która swoją infrastrukturę dzierżawi od …miasta, a dzierżawa ta wygasa i tak za kilkanaście miesięcy. Dla ludzi, z którymi robi się takie interesy, warto wydać niejedną rezolucję i niejeden wyrok w TSUE.