Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Ryszard Czarnecki dla niezalezna.pl przed meczem z Rosją: Wierzę w powtórkę z 2006 r.

Ryszard Czarnecki, europoseł PiS powiedział naszemu portalowi, że jest namawiany do kandydowania na stanowisko prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS) przez wielu znanych w środowisku siatkarskim ludzi. Nasz rozmówca – jako obecny wiceprezes PZPS – wskazał, że już wiele zrobił dla polskiej siatkówki, starając się przede wszystkim pozyskiwać znaczące środki finansowe dla naszego „narodowego sportu”. Ryszard Czarnecki, komentując grę naszych siatkarzy w Mistrzostwach Europy, przyznał, że wierzy, iż dzisiejszy mecz w Gdańsku z Rosją, będzie tak samo przełomowy i z takim samym „happy endem”, jak mecz z Rosjanami w 2006 roku.

fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Eryk Łażewski: Z ramienia PiS jest pan eurodeputowanym, ale zajmuje się pan nie tylko polityką. Zasiada Pan bowiem w Polskim Komitecie Olimpijskim (PKOl) oraz jest wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS). W przestrzeni publicznej pojawiła się ostatnio informacja, że będzie pan kandydował na stanowisko prezesa tegoż Związku. To prawda? Ma pan takie plany?

Ryszard Czarnecki: Gdy pięć lat temu Polski Związek Piłki Siatkowej wystawił moją kandydaturę, najpierw na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, potem do zarządu PKOl, a następnie do jego prezydium, w ogóle nie myślałem o tym, że będę kandydował na prezesa PZPS-u. Gdy zostawałem cztery lata temu prezesem Fundacji „Polska Siatkówka”, też nie.  Gdy trzy lata temu w tajnym głosowaniu jednogłośnie wybrano mnie członkiem prezydium zarządu PZPS-u, a w drugim głosowaniu również jednogłośnie wiceprezesem, też nie miałem takich planów. Ale teraz jestem namawiany do tego, żebym kandydował, przez wielu znanych w środowisku siatkarskim ludzi: trenerów, byłych zawodników, sędziów, działaczy, społeczników. I biorę to bardzo poważnie pod uwagę.

Obecnie polska siatkówka odnosi duże sukcesy. Ma szansę nawet na mistrzostwo Europy…

Gdy zostawałem prezesem Fundacji „Polska Siatkówka”, byliśmy po nieudanych Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nieudanych, bo nie weszliśmy do strefy medalowej. Byliśmy też w roku zupełnie nieudanych mistrzostw Europy, których byliśmy gospodarzami. Wtedy, w 2017 roku, Polska nawet nie weszła do „ósemki” ME. A w finale grała Rosja z Niemcami. Natomiast obecnie rzeczywiście jest znacznie lepiej: Polska wygrała dwa razy z rzędu tytuł mistrza świata. I akurat teraz, kiedy rozmawiamy, odbędzie się w Gdańsku elektryzujący ćwierćfinałowy mecz Polska – Rosja. Ten mecz da odpowiedź na pytanie o to, który z zespołów - mam nadzieję, że Biało -Czerwoni - zagra w pierwszej czwórce Mistrzostw Europy.

Czy widzi pan jakieś swoje zasługi, jeżeli chodzi o te sukcesy polskiej siatkówki?

Przede wszystkim starałem się pozyskiwać znaczące środki dla tego sportu narodowego, jak często określana jest siatkówka. Cieszę się, że na mój wniosek premier Morawiecki zgodził się przekazać 15 milionów złotych na siatkówkę jako nagrodę za złoty medal mistrzostw świata w Bułgarii i we Włoszech w 2018 roku.

Jestem również bardzo zadowolony z tego, że dzięki moim staraniom polska liga - jedna z dwóch najmocniejszych na świecie - zyskała tytularnego sponsora dla ligi żeńskiej, a strategicznego dla ligi męskiej. Sponsorem tym jest państwowa firma Tauron, która zawarła z Polską Ligą Siatkówki kontrakt na cztery lata.

Cieszę się też z tego, że pomogłem bardzo wielu klubom z różnych lig. I to nie tylko tych z najwyższych klas rozgrywkowych. Udało mi się też pomóc niektórym Wojewódzkim Związkom Piłki Siatkowej.

Dzięki moim staraniom także - po raz pierwszy w historii - nasz rząd zapłacił federacji europejskiej CEV opłatę licencyjną za organizację mistrzostw Europy, odbywających się obecnie w Polsce. Jestem przekonany, że rząd może wesprzeć nas finansowo również przy organizacji w naszym kraju za rok mistrzostw świata kobiet.

A jednak kibice siatkówki wygwizdali pana na meczu Polska - Finlandia…

Kibice zwykle wyrażają niechęć do polityków. Niezależnie od opcji. Pamiętam znacznie większe gwizdy, jakie spotkały premiera Donalda Tuska wtedy, gdy przyjechał na jeden jedyny mecz mistrzostw świata w 2014 roku. Był to mecz Polska – USA w Łodzi. Powtarzam: urzędujący premier Tusk został tam przywitany olbrzymią falą gwizdów.
Jeżeli chodzi o mnie, to byli tacy, którzy klaskali i byli tacy, którzy gwizdali. A ja to, co robię dla polskiej siatkówki, robię nie dla czyjegoś uznania. Mam po prostu poczucie, że mogę dużo pomóc. I to robię. 

Jakie wyniki przewiduje pan w nadchodzących meczach? Polska ma szansę na mistrzostwo Europy?

Dzisiaj mecz z naszym odwiecznym rywalem Rosją. Zawsze szczególnie mobilizujemy się na pojedynki z naszym sąsiadem ze Wschodu. Historia meczów Biało – Czerwonych - najpierw ze Związkiem Sowieckim, a potem z Rosją - jest długa i dramatyczna. Jest to historia zarówno zwycięstw, jak i porażek. Przypomnijmy, że zdobywając jedyny tytuł mistrza olimpijskiego, w finale wygraliśmy właśnie ze Związkiem Sowieckim 3:2.

W latach 70. polska drużyna zdobyła tytuł mistrza świata na mistrzostwach w Meksyku, wygrywając w tym turnieju właśnie ze Sowietami. Ale na mistrzostwach Europy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przegraliśmy z nimi pięć finałów pod rząd: od roku 1975; przez 1977, 1979, 1981 po 1983.

Odrodzenie polskiej siatkówki nastąpiło po niesamowitym meczu z Rosjanami w ćwierćfinale mistrzostw świata w Japonii w 2006 roku. Mecz ten przegrywaliśmy 0:2, a ostatecznie wygraliśmy 3:2. Wierzę w to, że również dzisiejszy mecz w Gdańsku z aktualnym wicemistrzem olimpijskim będzie tak samo przełomowy i z takim samym „happy endem”.

Kiedy odbędą wybory na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej?

Wybory na prezesa PZPS-u odbędą się w końcu września.

Jeżeli zostanie pan prezesem, to czy złoży pan mandat europosła?

Nie. Od jednego z moich poprzedników, kiedyś prezesa PZPS-u, a jednocześnie posła Platformy Obywatelskiej Pawła Papke, nikt nie wymagał tego, aby składał mandat. Absolutnie nie mam takich intencji. Uważam, że funkcja europosła będzie pomagać w międzynarodowych kontaktach naszego związku. 

Ale mówił pan w jednym z wywiadów: „w razie wyboru, przestanę angażować się w politykę krajową”.

Podtrzymuje: w politykę krajową - tak! To prawda. Podtrzymuję te słowa. Przestanę wtedy wypowiadać się na temat polityki krajowej. Natomiast nie będę udawał, że nie wywodzę się z określonego środowiska politycznego.

Rozumiem, że będzie się pan zajmował nadal sprawami Polski, ale tylko na terenie Parlamentu Europejskiego?

Będę się koncentrował  - siłą rzeczy - na działalności sportowej i międzynarodowej.

 



Źródło: niezalezna.pl

Eryk Łażewski