Scena, gdy amerykańskie helikoptery opuszczają Wietnam, a wraz z nim swoich sojuszników, przeszła do historii, stając się symbolem i wyrzutem sumienia. Gdy było już pewne, że wojska USA opuszczą Afganistan, wielu obawiało się powtórki z historii i pomimo zapewnień władz amerykańskich wydarza się ona na naszych oczach w skali 1:1.
Przypominanie sobie dziś, z jakim entuzjazmem polscy fani witali Joego Bidena, jest okrutne, choć nie tak, jak los Afgańczyków. W czasach wybuchu zamieszek w Stanach media donosiły, że demonstrujący palą auta, lecz ich protesty są pokojowe. Dziś słyszymy, że talibowie skandują hasła o zabijaniu Amerykanów, lecz wydają się przyjaźni. Świat z Bidenem w Białym Domu miał stać się lepszy, przyzwoitszy i bardziej przewidywalny. Przewidywalnie to wielu dziennikarzy wciąż się kompromituje, ale czy to naprawdę sukces?