Donald Tusk przyjechał do Polski, żeby jak najszybciej dokonać tu politycznego przewrotu. Chodzi o ukrócenie polskich aspiracji, szczególnie prowadzonej obecnie polityki niezależnej od Berlina, oraz o zatrzymanie niebezpiecznych dla Niemiec, ale korzystnych dla Polski projektów infrastrukturalnych: budowy dróg wodnych włącznie z przekopem mierzei czy szlaków północ–południe konkurujących z niemieckimi portami i drogami.
Chodzi też o polskich i ukraińskich pracowników, którzy coraz częściej wolą zarabiać u nas niż za Odrą. Chodzi o bardzo wiele rzeczy, bo Berlin chce mieć tu zaplecze gospodarcze, a nie konkurenta. Również o to, żeby gaz i prąd kupować (jak od pośrednika) od Niemiec, a nie wytwarzać samemu czy brać z innych kierunków. Dlatego będziemy świadkami ostrych ataków z zewnątrz i prób wywołania pożarów na naszej scenie politycznej. Każdy polityk i poseł powinien wiedzieć, w jakim scenariuszu może wziąć udział. To historyczna chwila z dosyć jasnym wyborem. A co do ewentualnych wyborów parlamentarnych to spodziewam się, że PiS je znowu wygra, tylko nie powinno tego w tej chwili testować. Czas gra na korzyść partii Jarosława Kaczyńskiego.