Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

​Przewlekła jamalska „niekompetencja"

Obecna propozycja rosyjska nie jest powrotem do dawnej koncepcji Jamał II, lecz do pomysłu pieriemyczki omijającej Ukrainę. A teza jakoby odrzucenie przez Polskę propozycji rosyjskich ze względu na solidarność z Kijowem wiodło do potrzeby umierania z

Obecna propozycja rosyjska nie jest powrotem do dawnej koncepcji Jamał II, lecz do pomysłu pieriemyczki omijającej Ukrainę. A teza jakoby odrzucenie przez Polskę propozycji rosyjskich ze względu na solidarność z Kijowem wiodło do potrzeby umierania za interesy ukraińskie jest podwójnie bałamutna. Po pierwsze, nie zanosi się na to, by decyzji tej trzeba było bronić na polu bitwy. Po drugie, interesy ukraińskie są w tym względzie tożsame z polskimi.

Zamieszanie wokół rosyjskiej propozycji budowy gazociągu Jamał II, chaos w rządzie polskim i kompromitacja w zakresie obiegu informacji sprowokowały dyskusję o interesach gazowych Polski w kontaktach z Rosją. Argumenty zwolenników podjęcia oferty Kremla można sprowadzić do dwóch tez. Po pierwsze Polska powinna wykorzystać swoje tranzytowe położenie i zarabiać na przesyle rosyjskiego gazu na Zachód. Po drugie, nawet jeśli przyjęcie rosyjskiej oferty oznaczałoby otwarcie Moskwie drogi do szantażowania Kijowa, nie ma sensu „umierać za Ukrainę".

Rząd twierdzi, że nic się nie stało, gdyż podpisane memorandum jest zgodą na przeprowadzenie studium opłacalności projektu, a nie zobowiązaniem do jego wdrożenia. Żadne z tych twierdzeń nie jest prawdziwe.

„Niekompetencja" po raz pierwszy

W 1993 r. podpisano porozumienie polsko-rosyjskie o budowie gazociągu Jamał I z Białorusi do Niemiec. PGNiG i Gazprom miały powołać spółkę akcyjną działającą w Polsce i na podstawie polskiego ustawodawstwa. Każda ze stron miała mieć po 50 proc. udziałów, co było sprzeczne z art. 308 polskiego kodeksu handlowego, w myśl którego do zawiązania spółki potrzebnych jest co najmniej trzech założycieli. Naiwnością byłoby sądzić, że prawnicy Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie znali tak podstawowego zapisu kodeksu handlowego, jak tryb zakładania spółek akcyjnych. Ta „pomyłka" otworzyła drogę do pozbawienia Polski pakietu kontrolnego akcji nowo tworzonej spółki. Po jej „dostrzeżeniu" Warszawa przyjęła rosyjską propozycję wprowadzenia trzeciego partnera. Ostatecznie powstała więc nowa spółka EuRoPol Gaz, w której PGNiG oraz Gazprom miały po 48 proc. udziałów, a Gaz Trading 4 proc. Polska stała się mniejszościowym udziałowcem nowej firmy, na czele której stanął główny polski negocjator kontraktu jamalskiego Kazimierz Adamczyk.

Pieriemyczka i Nord Stream, czyli ominąć i odciąć

Pierwszą nitkę Gazociągu Jamalskiego o wydolności przesyłowej 30 mld m sześc. oddano do użytku z dużym opóźnieniem w 1999 r. Budowa drugiej, planowanej pierwotnie, nie została w ogóle podjęta. Moskwa bowiem, począwszy od 2001 r., dążyła do uwolnienia swojego handlu surowcami energetycznymi od zależności tranzytowej od krajów środkowoeuropejskich – Białorusi, Ukrainy i Polski.

Wiosną 2000 r. Gazprom zaproponował zaniechanie budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego i wybudowanie łącznika pomiędzy Jamał I a Słowacją – tzw. pieriemyczki. Polska odrzuciła tę ofertę jako godzącą w Ukrainę. W trakcie spotkania Kwaśniewski–Putin w Bałtijsku (28 czerwca 2003 r.) prezydent Rosji sygnalizował, że może nie dojść do budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego lub że może zostać wybudowana dopiero po tym, jak uruchomiony zostanie Nord Stream.

Na rosyjskie inwestycje infrastrukturalne, zmierzające do ominięcia krajów tranzytowych, składają się ukończony już Nord Stream i pozostający wciąż niezrealizowanym planem Gazociąg Południowy (South Stream), biegnący po dnie Morza Czarnego. Zaopatrywanie głównych odbiorców unijnych (Niemiec, Austrii, Włoch, Francji) w gaz rosyjski lub środkowoazjatycki z kontrolowanych przez Rosję gazociągów bez pośrednictwa krajów tranzytowych zwiększa rosyjskie możliwości szantażu gazowego wobec tych ostatnich. Ponad 40 proc. budżetu Rosji oparte jest bowiem na eksporcie węglowodorów. Jak długo kraje tranzytowe mają fizyczną zdolność, choćby bezprawnego poboru gazu z puli przeznaczonej dla wymienionych głównych odbiorców, tak długo ich skuteczne odcięcie od dostaw jest praktycznie niemożliwe. Całkowite zamknięcie gazociągów uderzałoby bowiem w głównych płatników Rosji, a zatem w jej budżet.

Czy „umierać za Ukrainę"?

Obecna propozycja rosyjska nie jest powrotem do dawnej koncepcji Jamał II, lecz do pomysłu pieriemyczki omijającej Ukrainę. Teza, jakoby ewentualne powtórne odrzucenie przez Polskę propozycji rosyjskich ze względu na solidarność z Kijowem wiodło do potrzeby umierania za interesy ukraińskie, jest jednak podwójnie bałamutna. Po pierwsze, nie zanosi się na to, by decyzji tej trzeba było bronić na polu bitwy. Po drugie, interesy ukraińskie są pod tym względem tożsame z polskimi. Wśród krajów tranzytowych kluczowe znaczenie ma właśnie Ukraina. To tędy przesyłane jest 58 proc. rosyjskiego gazu eksportowanego na Zachód. Kraj ten ma też potężne magazyny o pojemności 30 mld m sześc. (roczne zużycie gazu w Polsce to 14 mld m sześc.). Kiedyś – za ZSRS był to jeden system. Teraz Moskwa nie ma własnych magazynów i odcinając dostawy, traci bezpowrotnie gaz i pieniądze. Przejęcie ukraińskiej infrastruktury znakomicie by wzmocniło jej zdolności do użycia „broni gazowej" także wobec Polski.

„Niekompetencja" po raz drugi

Pieniądze z tranzytu to mit. W 2003 r. wicepremier Marek Pol podpisał z Rosją umowę o dostawach gazu. W 2004 r. NIK uznał ją za niezgodną z interesem Polski. W jej rezultacie skarb państwa zrezygnował z potencjalnych wpływów z tytułu tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę. Ustalono, że od 2014 r. stawki za przesył tego surowca przez terytorium RP będą trzy razy niższe niż w 2003 r., a tym samym także znacznie mniejsze niż te, które obowiązywały wówczas w „starej" UE. W polsko-rosyjskiej umowie z 2003 r. nie przewidywano także wypłat dywidendy z zysku dla akcjonariuszy EuRoPol Gazu. Firma eksploatująca gazociąg w 90 proc. przeznaczony do tranzytu rosyjskiego gazu działa więc na zasadzie non profit! Państwo polskie nie tylko nie dostaje dywidend i opłat za przesył rosyjskiego gazu przez swoje terytorium, ale też zwolniło EuRoPol Gaz z ceł i nadało mu ulgi podatkowe. Według szacunków w okresie obowiązywania umowy (2003–2019) straty wywołane uszczupleniem wpływów do budżetu państwa z tytułu podatku dochodowego, podatku od wypłacanej dywidendy i VAT wyniosą 1,4 mld dol., przychody EuRoPol Gazu zaś, zarządzającego Gazociągiem Jamalskim, zmniejszą się o 3,55 mld dol.

„Niekompetencja" po raz trzeci i czwarty

W umowie gazowej (przeciw której protestowała Komisja Europejska) podpisanej w 2010 r. przez wicepremierów Polski i Rosji, Waldemara Pawlaka i Igora Sieczina, wprowadzono kuriozalny zapis o tym, że taryfy EuRoPol Gazu mają być kalkulowane tak, by zapewnić spółce „nieprzynoszącą strat działalność gospodarczą". Rzeczywistość okazała się gorsza i w owym roku firma odnotowała stratę w wysokości 34,5 mln zł.

3 kwietnia 2012 r. Putin polecił prezesowi Gazpromu Aleksiejowi Millerowi rozważenie budowy przez rosyjski koncern drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego w celu „zwiększenia mocy przesyłowych dla dostaw rosyjskiego gazu do Polski, Słowacji i Węgier". Dzień później w Petersburgu doszło do podpisania memorandum między rosyjskim koncernem i spółką EuRoPol Gaz. Premier i ministrowie rządu RP utrzymują, że nic o tym nie wiedzieli. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski zareagował prawidłowo, odrzucając rosyjską propozycję. Premier Tusk poczuł się „dyskomfortowo niedoinformowany", a wicepremier Janusz Piechociński osobiście prowadził tajemnicze rozmowy na ten temat z Władimirem Ponomariowem, zastępcą dyrektora rosyjskiego Instytutu Problemów Bezpiecznego Rozwoju Energetyki Jądrowej.

Nasycić rynek, skompromitować Polskę i Litwę

Rosja wie już bardzo dużo o obecnie rządzących Polską i bezwzględnie to wykorzystuje. Cóż – takie jej wilcze prawo. W podobną grę z podobnym skutkiem zagrała właśnie wobec Litwy, proponując jej obniżkę cen gazu w zamian za tranzyt do Królewca i wywołując tym zamieszanie wśród litewskich polityków, równie słabo poinformowanych o sytuacji, co ich polscy koledzy. Polska budująca gazoport w Świnoujściu i mająca nadzieję na eksploatację gazu łupkowego nie potrzebuje ani jednego metra sześciennego rosyjskiego gazu więcej ponad to, co już zakontraktowała. Wprowadzanie surowca rosyjskiego na rynek środkowoeuropejski jest również sprzeczne z interesem Rzeczypospolitej. Kto będzie bowiem kupował gaz ze Świnoujścia lub z łupków, jeśli rynek będzie nasycony gazem rosyjskim?

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski