Na łamach znanej z niezwykle krytycznego stosunku do władzy „Gazety Wyborczej” Katarzyna Kolenda-Zaleska, pisząc o pośle opozycji Antonim Macierewiczu, stwierdziła ni mniej, ni więcej, tylko że
„takiego człowieka powinno się natychmiast wykluczyć z życia publicznego”. Jak dziennikarka uzasadnia to wezwanie? Otóż Antoni Macierewicz powiela informacje polskiego MSZ i medyków ze Smoleńska, mówiąc o trzech rannych, którzy mogli przeżyć katastrofę.
„Aż strach pomyśleć, do czego ten pisowski polityk może się jeszcze posunąć” – straszy Kolenda-Zaleska. A ja pytam, czy nie strach pomyśleć, do czego jeszcze oni się posuną? Skoro publicznie wzywa się do wykluczenia opozycji tylko dlatego, że ta patrzy na ręce władzy, to co będzie dalej? Antoni Macierewicz ma czelność głośno mówić, że tak ważnej informacji jak ta, że
„rannych wysłano do szpitala” nawet nie próbowano zweryfikować i po prostu ją zlekceważono.
Pamiętamy żądania wykluczania opozycji i tworzenia wokół niej „kordonu sanitarnego”.
Czy chcemy powrotu do tych czasów?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira