Oczywiście to prawo opozycji, by tak dokładnie robić, ale ostatnie tygodnie pokazują, że nawet gdyby przyszło im kiedyś rządzić, to skończyłoby się jak zwykle – zawiedzionymi nadziejami. Ci rycerze w lśniących zbrojach napinali się opowieściami o tym, jak to oni nie oddadzą nawet guzika w sprawie roszczeń żydowskich, a jak przyszło co do czego, to tak boczkiem się ustawili, że dziś chyba są jedynymi oprócz starszych braci w wierze przeciwnikami ustawy w sprawie mienia bezspadkowego. Jeszcze zabawniej jest w sprawie koncesji dla TVN-u. Pamiętam Ruch Narodowy z Marszu Niepodległości. Zawsze widziałem tam napinających się Krzysztofa Bosaka i Roberta Winnickiego. O, jak oni tam szarżowali i błyszczeli radykalizmem. I co? Ano jak pojawił się projekt, to politycy Konfederacji pierwsi zaczęli się odcinać. To oczywiste, że tym samym odcięli się od tych tysięcy ludzi śpiewających antytvnowskie teksty. Konfederacja nie jest bowiem żadną partią zmiany. Nie jest ona w stanie nic w Polsce zmienić, bo nie ma ani jednego człowieka z doświadczeniem, który cokolwiek by w życiu osiągnął. Nie są to rycerze sprawdzeni w boju, którzy znają swoje rzemiosło i stosują się do zasad. Bardziej przypominają gawędziarza, którzy w opowieściach zabija smoki, ratuje księżniczki i prowadzi armię. Gdy jednak pojawia się moment, w którym trzeba czynów, to natychmiast „robi” w zbroję.
Można się na to łapać i oszukiwać się, że jest inaczej. Tylko po co?