Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Klęska pod Smoleńskiem

Katastrofa smoleńska rozpatrywana jest w Polsce głównie w kontekście jej przyczyn. Rzadko kto zastanawia się nad skutkami tego wydarzenia. Tymczasem jego konsekwencją było załamanie się prestiżu międzynarodowego Polski.

Katastrofa smoleńska rozpatrywana jest w Polsce głównie w kontekście jej przyczyn. Rzadko kto zastanawia się nad skutkami tego wydarzenia. Tymczasem jego konsekwencją było załamanie się prestiżu międzynarodowego Polski.

Za bezpieczeństwo wizyty prezydenta RP w Smoleńsku odpowiadały służby podległe rządowi. Bez względu jednak na to, która ze struktur państwa polskiego jest bardziej odpowiedzialna za zaniedbania będące przyczyną katastrofy lub ułatwiające zamach oraz w okresie czyich rządów zaniedbania te powstały, dla obserwatorów zagranicznych wniosek jest oczywisty – zawiodło państwo polskie, które nie potrafiło ustrzec prezydenta i elity politycznej od śmierci w katastrofie lotniczej na terytorium obcego państwa. Państwa, którego charakter ustrojowo-cywilizacyjny oraz sprzeczność interesów strategicznych z interesami państwa polskiego, nakazywały najwyższą ostrożność w relacjach wzajemnych. Obowiązku dochowania owej ostrożności nie dopełniono.

Niewiarygodne państwo

W wyniku katastrofy smoleńskiej państwo polskie poniosło więc znaczne straty wizerunkowe. Ukazało się ono uczestnikom gry międzynarodowej jako struktura niezdolna do sformułowania właściwych procedur bezpieczeństwa, skutecznie chroniących jej najwyższych przedstawicieli, względnie niepotrafiąca wymusić przestrzegania tychże procedur. Gra rządu Donalda Tuska z Moskwą przeciw prezydentowi RP przed katastrofą oraz oddanie FR śledztwa ws. katastrofy prowadzi do wniosku, że Polska przestała być postrzegana przez państwa trzecie jako sojusznik wart, by brać go pod uwagę w jakiejkolwiek akcji sprzecznej z interesami Moskwy. Przypomina to sytuację Rzeczypospolitej z XVIII w.

Deklaracja złożona ustami rzecznika rządu Pawła Grasia, potwierdzona przez premiera Donalda Tuska i wówczas po. prezydenta Bronisława Komorowskiego, że Polska nie zażąda przejęcia śledztwa w sprawie śmierci swojego prezydenta i towarzyszących mu osób, gdyż „mogłoby to być bardzo źle odebrane”, musiała być odczytana w regionie wschodnioeuropejskim jednoznacznie. Pytanie o to, gdzie i przez kogo żądanie przejęcia śledztwa przez Polskę byłoby „źle odebrane”, jest retoryczne, a odpowiedź, że chodzi o Moskwę, oczywista. Skoro tak, to każdy pracownik departamentu analiz w MSZ Azerbejdżanu, Białorusi, Czech, Estonii, Gruzji, Litwy, Łotwy, Mołdawii, Rumunii, Słowacji, Ukrainy, Węgier ale też Rosji, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii czy Francji musiał zadać sobie pytanie: czy Polska, która nie podejmie próby przejęcia kontroli nad śledztwem w sprawie śmierci swojego prezydenta w obawie przed niechęcią Rosji, podejmie jakąkolwiek inną akcję narażającą ją na tę niechęć? Odpowiedź wydaje się oczywista, zatem postawę Polski przed i po katastrofie trzeba postrzegać jako sygnał do wszystkich rządów w regionie, by nie liczyły na jej solidarność lub w razie, gdy znajdą się w sporze z Moskwą – takim jak Estonia w 2007 r. czy takim jak Gruzja w 2008 r., czy też jak Ukraina, która niemal każdego roku od pomarańczowej rewolucji przeżywa gazowe wojny z Rosją. Polska przekazała w ten sposób wiadomość także polskim działaczom mniejszościowym np. na Białorusi. Informacja w niej zawarta brzmiała: „Rzeczpospolita nie uważa, by śmierć jej prezydenta warta była ryzykowania ochłodzenia stosunków z Moskwą. Nie łudźcie się, że wasza śmierć, np. w wypadku samochodowym lub w wyniku pobicia przez nieznanych sprawców, wywoła jakiekolwiek poważne reakcje Warszawy”.

Rozpad wspólnoty obywatelskiej

Państwa wymienione w poprzednim akapicie to nasi partnerzy lub przeciwnicy w grze o interesy Rzeczypospolitej. Ich decyzje po 10 kwietnia 2010 r. podejmowane są na bazie tej wiedzy o Polsce, jaką owa katastrofa ujawniła światu. To ta wiedza jest podstawą do podjęcia decyzji o rozpoczęciu lub o zaniechaniu gry na rzecz pogłębienia wewnątrzpolskich podziałów z zamiarem sparaliżowania akcji polskiej na arenie międzynarodowej lub popchnięcia jej w pożądanym przez siebie kierunku. Rosja przyswoiła tę wiedzę i gra słabym polskim rządem i zdezorientowanym społeczeństwem. Smoleńsk ukazał bowiem Polskę jako kraj głęboko podzielony, którego wewnętrzne rozdarcie państwa trzecie mogą skutecznie wykorzystywać dla oddziaływania na jej politykę zagraniczną.

Poczucie bezkarności

W związku z katastrofą smoleńską polskie elity przywódcze nie wypełniły ciążących na nich obowiązków. Jednym z nich było wyjaśnienie znaczenia tej tragedii szerokim rzeszom współobywateli, tak aby byli oni świadomi wagi tej sprawy w chwili podejmowania decyzji wyborczych. W rezultacie niewypełnienia tego zadania rząd, na którym ciążą opisane wyżej zarzuty, pozytywnie przeszedł weryfikację wyborczą. Zagranica otrzymała kolejną poważną informację na temat stanu Rzeczypospolitej. Brzmi ona: rząd Polski nie tylko nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo prezydenta i elity politycznej swojego kraju, nie tylko podjął grę z rządem rosyjskim przeciw przywódcy własnego państwa, nie tylko zlekceważył obowiązek zadbania o wiarygodnie prowadzone śledztwo w sprawie katastrofy, ale na dodatek uzyskał na takie zachowanie zgodę większości aktywnych wyborców. Jest to bodajże najgroźniejsza konsekwencja katastrofy smoleńskiej spośród wszystkich wymienionych. Prowokuje bowiem zachowania wobec Polski nieprzyjazne, w przeświadczeniu, że pozostaną one bezkarne, gdyż ani rząd, ani polska opinia publiczna im się nie przeciwstawi.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski